Turecki trener Ferhat Akbas: Wakacje w Turcji są bezpieczne

- Jest mniej turystów niż zwykle - opowiada Ferhat Akbas, turecki trener, pracujący w Grupie Azoty Chemik Police. Do Turcji można już latać z Polski. W hotelach wyznaczono specjalne standardy, zapewniające turystom bezpieczeństwo.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Bodrum Getty Images / Hannes Magerstaedt / Na zdjęciu: Bodrum
Ferhat Akbas od ponad roku mieszka w Polsce. W czerwcu 2019 roku związał się kontraktem z Grupą Azoty Chemikiem Police i od razu zdobył z klubem Puchar Polski i wywalczył mistrzostwo. Pochodzi z Turcji i tam mieszka jego rodzina. Jeśli tylko ma czas i możliwość to odwiedza swoją ojczyznę.

Dzięki temu, że na początku pandemii przebywał w naszym kraju może porównać sytuację Polski i Turcji. A ta jest teraz podobna. W zamieszkującej 82 miliony osób Turcji w ostatnich trzech dniach było od 1192 do 1243 przypadków. W Polsce od 595 do 825 zakażeń. Łącznie w Turcji zachorowało 249 tys. osób.

Nowy wakacyjny kierunek

W naszym kraju sytuacja z pandemią koronawirusa utrzymuje się na podobnym poziomie: cały czas są nowe przypadki zakażeń, ale nie przekraczają one granicy tysiąca zachorowań, jak to miało miejsce w wielu europejskich krajach. Nowe zasady, reżim sanitarny i strach spowodowały, że Polacy spędzali urlop nad Bałtykiem albo przełożyli go na jesień.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie

Nowym możliwym kierunkiem od kilku tygodni jest Turcja, bo 29 lipca został wznowiony ruch lotniczy z Polski do tego kraju. - Jestem pewien, że to dobre i bezpieczne miejsce na wakacje. Nasze zasady bezpieczeństwa są naprawdę restrykcyjne i cały czas są przestrzegane - tłumaczy Ferhat Akbas.

- Z moich obserwacji wynika, że nie we wszystkich krajach tak było, więc jestem pewien, że faktycznie każdy może się tu czuć dobrze podczas wypoczynku. Na pewno jest mniej turystów niż zwykle. Turcy zdecydowali się na urlop w kraju, zamiast wyjeżdżać za granicę - dodaje.

Sam szkoleniowiec pochodzi z Bodrum, jednego z najpopularniejszych kurortów w Turcji, choć przez Polaków częściej wybierana jest Antalya i okoliczne miejscowości. - Służę radą i pomocą, jeżeli ktoś chciałby przyjechać do Bodrum - mówi trener.

Turcja dba o bezpieczeństwo mieszkańców, jak i turystów. Na lotniskach zapewnia bezpłatne maseczki ochronne, są też montowane kamery termowizyjne z pomiarem temperatury przy wejściach do budynków. Opracowano też specjalne standardy w hotelach, nie może przebywać w nich więcej niż 50 proc. gości. W każdym obiekcie dyżurować ma całodobowo lekarz, a pracownicy regularnie przechodzą testy na obecność koronawirusa.

Koronawirus zatrzymał sport

Rozgrywki Ligi Siatkówki Kobiet zostały wstrzymane idealnie po zakończeniu fazy zasadniczej oraz zakończeniu Pucharu Polski. Chemik Police zdobył trofeum, a przed play-offami zajmował pierwsze miejsce. Ferhat Akbas przez kilka tygodni czekał w Polsce na decyzje. Ostatecznie zarządcy ligi zdecydowali się zakończyć sezon, a tytuł przyznać według kolejności w tabeli.

Tym samym turecki trener opuszczał nasz kraj z dwoma trofeami, ale też pewnym niedosytem, bo nie udało się dograć do końca europejskich pucharów. Loty z Polski były już niemożliwe, a podróż samochodem zbyt długa. Ostatecznie Akbas musiał wracać do Stambułu przez Moskwę. - Chciałem od razu pojechać do Bodrum, mojego rodzinnego miasta. Musiałem jednak najpierw odbyć kwarantannę, a potem nie można było podróżować, żeby nie rozprzestrzeniać wirusa. Odpadały więc wszelkie weekendowe wyjazdy - tłumaczył.

Teraz w Turcji sytuacja jest już opanowana. Na początku czerwca wszystko wróciło do normy, znoszono ograniczenia liczby osób w miejscach publicznych. - Wszystko wygląda lepiej. Mamy dobry system zdrowia, są świetne warunki, więc choć liczby wydają się wysokie, nie było źle. Zasady były bardzo surowe, tak postanowił rząd. Głównie chodziło o noszenie masek przez cały czas, również na ulicy. W razie potrzeby można było je otrzymać bezpłatnie. Istotne jest też utrzymywanie dystansu. Tak naprawdę jednak nie widziałem większych różnic pomiędzy tym, co było w Turcji, a tym, co jest w Polsce - stwierdził Akbas.

Ostatecznie udało mu się dotrzeć do Bodrum i spędzić tam kilka tygodni z najbliższymi. Dopiero na kilka dni przed powrotem do Polski pojechał do Stambułu.

Lotnisko jak w filmie

Sezon Ligi Siatkówki Kobiet oficjalnie rusza we wrześniu, natomiast Grupa Azoty Chemik Police przygotowania rozpoczęła w połowie lipca. Na początku miesiąca szkoleniowiec musiał więc przylecieć do Polski. Miał bezpośredni lot ze Stambułu do Berlina, a tam czekał na niego już transport do Szczecina. To zaledwie 1,5 godziny drogi samochodem.

Ferhat Akbas niemały szok przeżył na lotnisku w Turcji. - Miałem wrażenie, że jestem na pustyni. Mój lot co prawda był wczesnym rankiem, bo o godz. 7:40, więc byłem na miejscu dwie godziny przed odlotem. Wszędzie było pusto. To oczywiście komfortowe, ale to był pierwszy raz w moim życiu, kiedy widziałem lotnisko w Stambule tak puste. Ono jest teraz naprawdę duże, zostało powiększone, zwykle tętni życiem, przewijają się tysiące ludzi - wspomina.
Lotnisko w Stambule (archiwum prywatne, instagram.com/ferhatakbas12) Lotnisko w Stambule (archiwum prywatne, instagram.com/ferhatakbas12)
Podczas lotu wszyscy musieli mieć założone maski. - Samolot był prawie pusty, było około 15 osób. Spodziewałem się trudnej podróży z powodu restrykcji związanych z koronawirusem, ale tak nie było. Było bardzo komfortowo. Podróżować mogli Turcy, Niemcy. Było dużo lotów, ale tak naprawdę korzystać mogli tylko ci, którzy pracowali w Unii Europejskiej. Jeśli nie miało się pozwolenia na pracę, odpowiednich dokumentów, to nie można było się znaleźć na pokładzie - wyjaśnił.

- W Turcji, musimy nawet na ulicy nosić maski, nie tylko na lotnisku. Jeśli tego nie robisz, możesz zostać ukarany. W moim kraju sprawdzano mi trzykrotnie dokumenty oraz temperaturę. Natomiast w Niemczech nikt o nic nie pytał, wyglądało, jakby nie było żadnych specjalnych zasad - dodał.

W Polsce jak w domu

Po roku spędzonym w naszym kraju Ferhat Akbas otwarcie mówi, że bardzo dobrze tu się czuje. Szybko się odnalazł, zaczął uczyć się języka polskiego. Lekcje miał nawet wtedy, kiedy przebywał w Turcji. Wszystkie tematy, które przerabia, uważa za "bardzo trudne", ale przemyca polskie słowa w codziennych rozmowach.

Liczył tylko, że przywita go słońce. - Przyjechałem i tego samego dnia zaczęło padać. Nie wiem, jak to opisać. Spodziewałem się, że w końcu będzie ciepło, może chłodniej niż w Turcji. Na szczęście lubię ludzi, Szczecin i tu przebywać, więc nie ma znaczenia, jaka jest pogoda - żartował.

Większych różnic, jeśli chodzi o życie w Polsce i Turcji aktualnie nie widzi. - W Polsce jest dowolność, jeśli chodzi o noszenie masek, w sklepie większość ludzi ma, ale na ulicy już nie. W Turcji nawet w samochodzie trzeba mieć założoną maskę - podsumował.

W Turcji od początku pandemii koronawirusa potwierdzono w sumie ponad 248 tysięcy przypadków zachorowań. Zmarło 5955 osób. Od początku lipca w Turcji odnotowuje się od 900 do 1250 pozytywnych testów na koronawirusa.

Czytaj też:
Koronawirus. W Maroku stan wyjątkowy, pandemia przyśpiesza. Absurd w lidze piłkarskiej
Nowa Zelandia. Wygrali z koronawirusem i w końcu zaplanowali rozgrywki

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×