Turniej kwalifikacyjny Tokio 2020. Natalia Mędrzyk: Może będzie inaczej, niż wszyscy mówią
Polskie siatkarki dobrze zaczęły eliminacje olimpijskie, pokonując Portoryko 3:0. Kluczem do sukcesu była koncentracja, co podkreśliła jedna z bohaterek widowiska we Wrocławiu, Natalia Mędrzyk.
Co prawda w przyjęciu była ona słabszym ogniwem biało-czerwonej kadry, ale za to na lewym skrzydle nie można było mieć do niej zastrzeżeń. Ważne było nie tylko to, że zdobyła 12 punktów przy 53 procentach skuteczności, ale tez momenty, w których punktowała.
Tokio 2020 turniej kwalifikacyjny. Planowa wygrana Polek z Portoryko z małym zgrzytem
Gdyby nie heroiczna postawa siatkarki Chemika Police oraz Malwiny Smarzek-Godek, nasze rodaczki zapewne przegrałyby drugiego seta piątkowego meczu i skazałyby się na dłuższe wojowanie z Portorykankami. A tak nie tylko odrobiły straty mimo wyniku 24:21 dla rywala, ale i ostatecznie wygrały tę część meczu 30:28. To nie był pierwszy trudny moment polskiej kadry w tym spotkaniu: w pierwszych minutach gry Magdalena Stysiak nabawiła się bardzo źle wyglądającego urazu stawu skokowego, przez który musiała opuścić parkiet. Ale i to nie złamało ducha Polek.
Za to w pierwszym i trzecim secie przewaga naszych siatkarek była bezdyskusyjna, podobnie jak różnica w warunkach fizycznych drużyn Polski i Portoryko. To od czasu do czasu odbijało się Biało-Czerwonych, bo przeciwnik korzystał w momentów słabszej koncentracji i zdobywał kilka punktów z rzędu dzięki zagrywce.
- W trzecim secie miałyśmy taką przewagę, że faktycznie można było sobie nieco odpuścić w głowie i trochę się pobawić siatkówką. Z drugiej strony tej zabawy nie było zbyt dużo, bo z boku powtarzano nam co chwila: "koncentracja, tylko piłka". Turniej taki jak ten to nie jest właściwy czas na odpuszczanie, nikt nie przyjechał tutaj tylko po to, by trochę sobie pograć - stwierdziła Mędrzyk.
Czy polski zespół czuje się pewniej przed meczem z Tajlandią, mając w pamięci, że w tym sezonie już grał i wygrywał z tą drużyną? - Zachowuję spokój co do kolejnego meczu, bo należy docenić klasę Tajek i pamiętać o tym, że potrafią one zaskoczyć. One grają szybko, trzeba będzie przetrwać wiele długich, wymagających akcji i nie mam prawa myśleć, że to będzie łatwe starcie. Co do Serbii, to paradoksalnie myślałyśmy o niej dużo, przede wszystkim pod katem analizy wideo.
- Na razie mamy plan dwóch wygranych, a reszta okaże się w niedzielę. Może będzie inaczej, niż wszyscy mówią, w końcu Serbki to tylko ludzie. Nie jesteśmy faworytem, ale to jest sport, tu może zdarzyć się wszystko - z nieśmiałym uśmiechem przyznała przyjmująca. Nie tylko ona w polskiej reprezentacji emanowała po piątkowym spotkaniu spokojem i entuzjazmem, co pozwala dobrze myśleć o pozostałych dniach turnieju.
Tokio 2020 turniej kwalifikacyjny. Udany występ całego zespołu. Oceny po meczu Polska - Portoryko