Cerrad Czarni przedłużyli rywalizację z Aluronem Virtu Wartą. "Jedziemy na kolejną bitwę, która zadecyduje o wojnie"
Po kolejnym bardzo emocjonującym widowisku, Cerrad Czarni Radom pokonali Aluron Virtu Wartę 3:1, dzięki czemu przedłużyli rywalizację w ćwierćfinale PlusLigi. - Spodziewaliśmy się takiego meczu. W Zawierciu będzie napier****nka - mówi Robert Prygiel.
Premierową odsłonę Wojskowi przegrali po walce na przewagi 26:28, mimo iż prowadzili kilkoma punktami. Dystans serią serwisów zniwelował jednak, wprowadzony celowo w pole zagrywki, Grzegorz Bociek. - Równie dobrze ten mecz mógł się zakończyć wynikiem 3:0 dla nas. Niewiele do tego brakowało, bo w pierwszym secie nie "dobiliśmy" przeciwnika, mieliśmy dużą przewagę, a w pojedynczych ustawieniach traciliśmy punkty. Jedziemy na kolejną bitwę, która zadecyduje o wojnie. To będzie napierdalanka na ostro - powiedział dosadnie trener Czarnych.
Zobacz także: Grzegorz Kosok: Santilli potrafi powiedzieć coś takiego, że zawodnicy oddają wszystko na boisku
W drugim spotkaniu drużyna z Radomia nie ryzykowała zagrywką tak bardzo, jak w pierwszym starciu. Nie przyniosło jej to może zbyt wiele asów serwisowych - cztery przy siedmiu przeciwników - ale dzięki poszanowaniu piłki gospodarze postawili czternaście bloków przy dziewięciu takich zagraniach rywali. - W pewnym momencie współpraca blok-obrona wyglądała u nas tak dobrze, mieliśmy tyle wybloków, tyle kontrataków, że zdecydowaliśmy, iż nie opłaca nam się ryzykować zagrywką, a postawimy na to, aby grać tymi właśnie elementami. Mieliśmy mnóstwo kontrataków dzięki blokowi i nie było sensu ryzykować. Bardziej opłacało nam się zminimalizować ryzyko, pozwolić przeciwnikowi grać - przyznał Prygiel.
ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Milika! Napoli rozbiło Romę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Kibice zgromadzeni na trybunach Hali MOSiR-u stworzyli fantastyczną atmosferę. Nie zawiedli także sympatycy zespołu z Zawiercia, którzy w liczbie blisko 120 osób stawili się w radomskim obiekcie. Klimat stworzony przez fanów Czarnych z sektora A przypominał ten z lat, w których Wojskowi sięgali po największe sukcesy.
Zobacz także: Dawid Konarski: Nikt nie będzie otwierał szampanów za to, że jesteśmy w "czwórce"
- Atmosfera była super, mam nadzieję, że jeszcze dane będzie nam w tym sezonie zagrać w naszej hali, w półfinale, i że nie będzie gorzej. Byliśmy winni kibicom tę wygraną, bo stworzyli fantastyczną atmosferę, a przy takim dopingu, jeszcze przed meczem, już podczas rozgrzewki, żałowałem, że sam nie gram - nie ukrywał Prygiel.