Memoriał Wagnera. Reprezentacja Rosji do niedawna szargana skandalami, teraz znowu na szczycie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Reprezentacja Rosji
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Reprezentacja Rosji
zdjęcie autora artykułu

Jak mówią, aby zrobić krok do przodu, czasem trzeba zrobić dwa w tył. Tak właśnie postąpiła reprezentacja Rosji. Obecnie niedościgniona przez rywali Sborna, nie tak dawno borykała się z poważnymi problemami, a jej federacja sięgnęła niemal dna.

W piątkowy wieczór Benjamin Toniutti, rozgrywający reprezentacji Francji, będącej jeszcze do niedawna nieosiągalną przez rywali, powiedział, że teraz to Rosja jest najlepszą drużyną na świecie i to od niej trzeba się uczyć.

Choć teraz trudno wyobrazić sobie ścisłą siatkarską czołówkę bez Sbornej, w czasach gdy Trójkolorowi sięgali szczytów, rosyjska siatkówka przeżywała głęboki kryzys. Na odbudowę i zameldowanie się w miejscu, w którym jest obecnie, reprezentacja potrzebowała mniej więcej dwóch lat i rewolucji.

Skandal za skandalem, reprezentacja Sbornej nad przepaścią

Reprezentacja Rosji od zawsze była traktowana jako dobra i silna drużyna, jednak z czasem straciła miano potęgi i rywala nie do przejścia. Okres od ostatnich mistrzostw Świata (2014 rok) do obecnych może traktować jako jeden z najgorszych w swojej historii.

Coraz częściej było słychać o skandalach jakie szargały drużyną narodową, a coraz rzadziej o sukcesach jakie odnosiła. Wyciąganie brudów rozpoczęło się wraz z aferą dopingową, przez którą o mały włos Sborna nie straciła tytułu olimpijskiego z Londynu z 2012 roku. Po tym nastąpiła reakcja łańcuchowa. Zaczęto przyglądać się prowadzeniu siatkówki w Rosji, co okazało się fatalne w skutkach. Rosyjska Superliga stanęła nad przepaścią. Coraz szybciej zaczęły odpływać pieniądze, a wraz z nimi gwiazdy. Konflikty personalne sprawiły, że gracze zaczęli odwracać się od reprezentacji, a przykładem tego był Dmitrij Muserski. Na światło dzienne zaczęły wychodzić afery z ginącymi wśród klubów pieniędzmi, przez co do niejednego z nich wtargnęła prokuratura.

To wszystko rzutowało na wynik sportowy. Rosja od wywalczenia złota olimpijskiego w Londynie i mistrzostwa Europy 2013, regularnie traciła renomę i w końcu spadła z piedestału. Czarę goryczy przelał brak medalu na igrzyskach w Rio (4. miejsce). Poleciały głowy, w tym wielkiego Władimira Alekno.

- Od dwóch lat nie wygraliśmy z silną drużyną. Zaczęliśmy przegrywać z Argentyną, która nie wygrała z nami od 32 lat! Jeden raz może się zdarzyć, ale nie na igrzyskach. Do tej pory wygrywaliśmy fizycznością, silną zagrywką, blokiem, a teraz oni te zagrywki przyjmują. Nie da się już wygrywać samymi warunkami fizycznymi. Wszyscy sądzą, że powinniśmy wygrywać, bo jesteśmy Sborną, ale żeby Rosja zwyciężała, musi po prostu grać dobrze - komentował kondycję reprezentacji Alekno tuż przed tym jak pożegnał się z kadrą w 2016 roku.

Podjęto decyzję, że potrzebne są gruntowne zmiany. Nowy trener i nowe osoby w kadrze miały być lekarstwem na całe zło.

Szlapnikow za sterami

Po wielu miesiącach zwłoki w styczniu 2017 roku Rosyjska Federacja w końcu ogłosiła następcę Alekno. Został nim 57-letni Siergiej Szlapnikow. Postawiono przed nim teoretycznie proste zadanie: wynieść rosyjską siatkówkę znów na szczyt. Wyzwanie okazało się o tyle trudne, że powrót na tron miał być połączony ze zbudowaniem nowej, odmłodzonej kadry.

Jak powszechnie wiadomo, rzadko obie rzeczy na początkowym etapie budowania zespołu idą w parze. Jednak Rosyjska Federacja inwestowała w Szlapnikowa już od lat i mimo tego, że mało kto z siatkarzy czy kibiców w niego wierzył, ten podjął się zadania. Przez lata prowadząc Jarosławicz Jarosław pracował głównie z młodzieżą, w tym z pokoleniem rządzącym obecnie na salonach: Maksimem Michajłowem oraz Siergiejem Grankinem. Jego twarda ręka w prowadzeniu młodych rosyjskich nadziei miała zostać przełożona na kadrę seniorską. Rozpoczęto budowanie nowej potęgi i inwestycję w tych jeszcze nieznanych szerszej opinii publicznej. Zaczęto szlifować talenty Jegora KliukiDmitrija Wołkowa, Wiktora Poletajewa czy Ilji Własowa, które do końca cyklu olimpijskiego mają stanowić o sile Sbornej.

Rosja znów na najwyższym stopniu podium

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rosja, którą jeszcze w sezonie 2016 targały skandale, we wrześniu 2017 urosła znów do potęgi. Podczas polskich mistrzostw Europy mimo niewielkich kontuzji odprawiała każdego rywala 3:0 nie pozostawiając najmniejszych wątpliwości, że przyjechała po tytuł i bez niego nie wyjedzie. Dopiero w wielkim finale złapała zadyszkę, ale też znalazła równego wówczas rywala - reprezentację Niemiec. Po niezwykle emocjonującym starciu wygrała 3:2 i dała jasny sygnał światu, że Rosja na nowo wróciła na salony.

W tegorocznym sezonie reprezentacyjnym Sborna jeszcze nie pokazała na co ją stać, a jednak potrafiła wygrać Ligę Narodów rotując składem. Do łask powrócił Dmitrij Muserski, a reszta gwiazd, takich jak Michajłow, Grankin, czy Aleksander Butko już wróciła do składu po dłuższym odpoczynku. Ich głównym celem na ten rok jest triumf w mistrzostwach świata, a Memoriał Wagnera jest oficjalnym sprawdzianem.

ZOBACZ WIDEO Bieniek na jedno pytanie nie chciał odpowiedzieć. "Jeszcze będę się musiał tłumaczyć"

Źródło artykułu: