Marek Bobakowski: "AAA szukamy trenera" (komentarz)

Za 9 miesięcy staniemy przed zadaniem obrony tytułu mistrza świata. Czasu jest bardzo mało. Zwłaszcza, że nie mamy zawodników, ba!, nie mamy nawet trenera i sztabu szkoleniowego. PZPS-owi jednak się nie spieszy. To kompromitacja.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Reprezentacja Polski mężczyzn WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Reprezentacja Polski mężczyzn

20 września 2017 roku pracę stracił Ferdinando De Giorgi. Za chwilę "wybiją" cztery miesiące, jak Polski Związek Piłki Siatkowej szuka następcy. Za długo. Sporo za długo. Owszem, reprezentacja nie gra obecnie meczów, nie ma zgrupowań, jednak to nie zmienia faktu, że szkoleniowiec, który ma nas poprowadzić podczas MŚ 2018, a docelowo ma zdobyć medal igrzysk olimpijskich w Tokio, powinien już teraz poznawać naszą ligę, zawodników, juniorów, trenerów, całe środowisko.

W ostatni poniedziałek (8 stycznia) opublikowałem na Twitterze wpis. Wpis, który wywołał ogromne zamieszanie w przestrzeni medialnej (PZPS i Heynen - były odmieniane w każdym przypadku i to nie tylko w serwisach siatkarskich). Takiej treści:

Wedle moich informatorów Vital Heynen obejmie stery w polskiej reprezentacji siatkarzy. Ponoć jest już na etapie budowania sztabu szkoleniowego. Marcelo Mendez nie oczarował naszych działaczy. Pozostaje pytanie: kiedy zostanie oficjalnie przedstawiony nowy selekcjoner?

Koniec cytatu. Pierwsza część to efekt wielu nieoficjalnych rozmów. Z agentami, z trenerami, z osobami, które są bardzo blisko PZPS, albo pracują w związku. Ufam moim informatorom, ale oczywiście zastrzegłem, że to wiadomość nieoficjalna. Bo oficjalna... No właśnie, kiedy można spodziewać się wyboru nowego selekcjonera? Przechodzimy do części drugiej wpisu. Największym sukcesem mojego wpisu (jak i materiału, który powstał w WP SportoweFakty: "Vital Heynen kompletuje sztab kadry Polski? PZPS zaprzecza" - czytaj cały artykuł >>)

jest fakt, że w końcu poznaliśmy ostateczną datę. Siatkarska centrala ustami swojego rzecznika Janusza Uznańskiego zabrała w końcu głos. 7 lutego 2018 roku oficjalnie mamy poznać nazwisko nowego selekcjonera. Przynajmniej tyle.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz wskazuje selekcjonera. "Ten kandydat przoduje w wyścigu"

Przynajmniej tyle, bo część kibiców od wielu tygodni nie ukrywa swojego zniecierpliwienia. Trudno się dziwić. Wybór następcy De Giorgiego przebił wszystkie inne z ostatnich lat. Zobaczmy.

1. Raul Lozano - wybrany po trwającym niewiele ponad dwa miesiące konkursie
2. Daniel Castellani - po prawie czterech miesiącach od zwolnienia Lozano)
3. Andrea Anastasi - po niewiele ponad trzech miesiącach od zwolnienia Castallaniego
4. Stephane Antiga - w tym samym dniu, w którym zwolniono Anastasiego)
5. Ferdinando De Giorgi - niewiele ponad dwa miesiące od zwolnienia Antigi)

Zakładając, że PZPS dotrzyma słowa i poda nazwisko nowego selekcjonera 7 lutego 2018, i tak mamy rekord. 4,5 miesiąca! "Moda na sukces". Oby na sukces.

PZPS tłumaczy, że nie ma powodów do pośpiechu, że legendarny już "Zespół ds. wyboru trenera reprezentacji Polski" spokojnie pracuje, że nie gonią nas żadne terminy. Panowie, ale nie można zamieniać niepotrzebnego pośpiechu z niepotrzebnym przeciąganiem sprawy. Nie rozumiem, jak chcący działać profesjonalnie związek sportowy nie stworzył projektu pod hasłem: "Wybieramy trenera, który przywiezie medal z IO w Tokio", w którym znaleźlibyśmy wszelkie procedury wyboru, terminy kolejnych etapów, założenia, a co najważniejsze datę graniczną. Mało tego. Czemu taki dokument nie został przekazany opinii publicznej?

Grzechów PZPS jest o wiele więcej. Skład grupy, która zajmuje się wyborem nowego selekcjonera (choć publicznie również nie poznaliśmy wszystkich nazwisk) jest mocno kontrowersyjny. Czemu w procesie nie bierze udziału przedstawiciel samych siatkarzy? Nie mówię, że ma mieć decydujący głos, w końcu sportowcy nie powinni sobie wybierać szkoleniowca, ale dobrze byłoby poznać zdanie kadrowiczów, aby potem się nie okazało - jak w przypadku De Giorgiego - że nie było chemii na linii selekcjoner - zawodnicy.

Czemu "z góry" potraktowaliśmy wielu kandydatów? Czemu rozmawialiśmy z Marcelo Mendezem podczas Klubowych Mistrzostw Świata, między jednym a drugim meczem, w przelocie. Czemu nie zaprosiliśmy do Polski najlepszych z najlepszych? Na przykład Bernardo Rezende? Czemu od razu - słowami prezesa Jacka Kasprzyka - mówiliśmy o niespotykanym nawet w najbardziej egzotycznych miejscach siatkarskiej mapy świata, tercecie trzech polskich selekcjonerów, którzy wspólnie mieli prowadzić reprezentację? Czemu narzekamy, że nie stać nas na światową czołówkę? Czyż PZPS nie jest właśnie od tego, aby znaleźć finanse na kontrakt? I tak dalej, i tak dalej.

Jestem przekonany, że byłoby o wiele lepiej, gdyby PZPS zlecił wybór selekcjonera firmie zewnętrznej. Pośrednikowi pracy. "AAA szukamy trenera". Wyszłoby o wiele lepiej, zarówno marketingowo, PR-owo, a podejrzewam, że także i merytorycznie. Może następnym razem?

Marek Bobakowski



Czy PZPS mógł lepiej przeprowadzić proces wyboru trenera polskich siatkarzy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×