Częstochowa pamięta o Arkadiuszu Gołasiu. "To miejsce ukształtowało go jako siatkarza i człowieka"

Arkadiusz Gołaś w AZS Częstochowa spędził cztery sezony i wyrósł na jednego z czołowych zawodników reprezentacji Polski. Choć od tragicznej śmierci minęło już 12 lat, to mieszkańcy Częstochowy wciąż o nim pamiętają.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Częstochowa była trzecim miastem, w którym Piotr Bąk - autor książki "Arkadiusz Gołaś. Przerwana podróż" - spotkał się z czytelnikami. Wcześniej był on dostępny dla mieszkańców rodzinnej dla siatkarza Ostrołęki oraz Warszawy, gdzie stawiał pierwsze kroki w dorosłej siatkówce. - Podróż Arkadiusza Gołasia trwała od małej Ostrołęki, przez wielki AZS Częstochowa, potem do Padwy, a następnie do jeszcze większej Maceraty - mówił Bąk.

Arkadiusz Gołaś do AZS-u Częstochowa trafił w 2000 roku. Były nim zainteresowane inne kluby, ale środkowy zdecydował się na grę w biało-zielonych barwach. Był to strzał w dziesiątkę. AZS słynął wtedy z pracy z młodzieżą. To tutaj karierę w siatkarskiej ekstraklasie zaczynało wielu późniejszych reprezentantów Polski z wicemistrzami i mistrzami świata na czele.

W Częstochowie Gołaś nie tylko rozwinął się jako siatkarz. Zaczynał jako rezerwowy, a po czterech latach odchodził jako gwiazda. Tutaj poznał także swoją żonę Agnieszkę oraz wielu przyjaciół.

- Dla Arka Gołasia i całej polskiej siatkówki Częstochowa to bardzo ważne miejsce. Tu rozpoczęła się jego seniorska kariera. To miejsce, które go wychowało jako fantastycznego zawodnika, ale też go ukształtowało jako człowieka, którego sukces nie zmienił. Taki sam był jak przyszedł do AZS-u i jak odchodził do Padwy - przekazał autor książki.

ZOBACZ WIDEO Prezydent Andrzej Duda: To był piękny konkurs. Możemy być dumni z naszych zawodników

Bąk odpowiedział na wiele pytań dotyczących procesu tworzenia książki. Pomysł na to, by napisać o tragicznie zmarłym siatkarzu narodził się podczas jego memoriału, który od lat odbywa się w Murowanej Goślinie. Autorowi pomagali przyjaciele Gołasia: Łukasz Kadziewicz, Krzysztof Ignaczak, Krzysztof Stelmach czy Ryszard Bosek.

Częstochowianie pamiętają o Gołasiu. 12 lat temu podczas mszy żałobnej w archikatedrze żegnały go tłumy. Również wielu kibiców obecnych było na autorskim spotkaniu w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II.

Pierwsze edycje memoriału odbywały się właśnie w Częstochowie. Od kilku lat odbywają się one w podpoznańskiej Murowanej Goślinie. Jego organizatorka była również obecna podczas autorskiego spotkania i zaprosiła kibiców z Częstochowy na kolejną edycję.

- Gdyby nie pomoc pana Pakosza, to tego memoriału by już nie było. Ten turniej będzie organizowany zawsze. Nie jest łatwo przekazać komuś swój dorobek, bo początkowo memoriał tworzyli ludzie z AZS-u. Jeżeli klub wróci do PlusLigi, to wróci też na turniej. Zachęcam wszystkich do przyjazdu i złożyć hołd Arkadiuszowi Gołasiowi - powiedziała Anna Sumelka.

Nie brakowało też pytań dotyczących powrotu memoriału do Częstochowy. - To są pieniądze. Budżet to około 250 tysięcy. Miałam kiedyś propozycję, by tutaj zrobić turniej. Przykro mi bardzo, ale nie znam tutaj możliwości finansowych. Nie byłby to wtedy taki poziom jak obecnie. Na tę chwilę nie ma szans, gdyż ja mam do niego prawa. To wszystko się rozbija o pieniądze. Jeżeli znajdzie się sponsor, to nie widzę przeszkód - dodała Sumelka.

Arkadiusz Gołaś zginął 16 września 2005 roku w wypadku samochodowym w Griffen pod Klagenfurtem. Jechał wtedy wraz z żoną na przedsezonową prezentację Lube Banca Macerata. Samochód prowadzony przez żonę siatkarza niespodziewanie zjechał na prawo i uderzył w betonową ścianę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×