GKS Katowice stał przed wielką szansą. "Lisinac pokazał, za co mu płacą"
Śląski beniaminek PlusLigi był przed wielką szansą na pokonanie PGE Skry Bełchatów w ostatnim ligowym spotkaniu. Gracze GKS-u Katowice zgodnie przyznawali, że gra przeciwko gigantom PlusLigi ich nie krępuje.
GKS Katowice był o dwie udane akcje od sensacji w 25. kolejce siatkarskiej ekstraklasy. Jednak wtedy zadecydowało opanowanie i ogranie w PlusLidze. PGE Skra Bełchatów, choć nie mogła ustrzec się wielu uchybień w swojej grze, wygrała piątą partię w Hali Szopienice 15:13 i zdobyła cenne dwa punkty w pełnym emocji spotkaniu. - Znowu przegrana 2:3, co prawda z bardzo mocnym przeciwnikiem, ale chciałoby się w końcu z takim wygrać. Pokazaliśmy dobrą grę, a kibice stworzyli dobrą atmosferę w hali. Chyba im się podobał ten mecz - uznał Serhiy Kapelus, którego pojedynczy blok na Bartoszu Kurku zakończył czwartego seta i doprowadził kibiców GieKSy do ekstazy.
To nie pierwszy raz, kiedy katowiczanie urwali punkty ekipie z góry tabeli. GKS na dwukrotnie przegrał w tym sezonie z Asseco Resovią Rzeszów, ale tylko 2:3 i zdobył cenne "oczka" w Lubinie i Gdańsku. - Rozwijamy się jako zespół, gramy coraz lepiej i równiej. I to się przekłada na mecze, potrafimy grać dobrze z silniejszymi rywalami. Mam nadzieję, że w dalszej części sezonu będzie tak samo. Trochę nam zabrakło do rywala w pierwszym secie, nie było w nas pewności siebie. W czwartym Skra prowadziła 7:3, ale wtedy udało nam się wygrać - wspominał ukraiński przyjmujący GKS-u w rozmowie z klubowym portalem.