Lucie Muhlsteinova: Nikt nikogo tu nie skrzywdził

Lucie Muhlsteinova, czeska zawodniczka białostockiego AZS, dementuje plotki, jakoby cokolwiek wiedziała o odejściu byłej już koleżanki klubowej, Katariny Truchanowej. Jak jednak radzi sobie w zupełnie nowych okolicznościach i co tak naprawdę sądzi o swojej przeprowadzce do Białegostoku? Wbrew pozorom, jest ze wszystkiego bardzo zadowolona.

Joanna Seliga
Joanna Seliga

Lucie Muhlsteinova to obecnie jedyna siatkarka spoza kraju, która reprezentuje akademicki klub ze stolicy Podlasia. Mimo to nie narzeka i wciąż polepsza swoje umiejętności językowe. Po opuszczeniu drużyny przez Słowaczkę Katarinę Truchanovą, więcej czasu spędza z resztą teamu i wcale nie czuje się w nowym otoczeniu źle.

Odnośnie kwestii Truchanovej, która tuz przed play-offami w niewyjaśnionych okolicznościach wróciła do swojej ojczyzny, Czeszka chce uciąć wszelkie spekulacje. - Rozumiem, że wszyscy myślą, że ja coś wiem, ale to mnie już wkurza! Przyszłam do mieszkania po zabiegu na ścięgno Achillesa i było... pusto - tłumaczy Lucie. Wie jedynie, że jej koleżanka wyjechała do domu. Może się jedynie domyślać, że stało się tak, gdyż wróciła do swojego chłopaka lub też przesądziły o tym sprawy klubowe. - Właściwie nie mam z nią kontaktu. Wiem tylko, że dla niej siatkówka nigdy nie stała na pierwszym miejscu, traktowała to bardziej jako hobby - wyjaśnia.

Od Lucie możemy się także dowiedzieć, że cała sprawa w słowackich mediach została ukazana w bardzo złym dla Polski świetle. - (...) po tym, jak ukazały się jej wypowiedzi w słowackich mediach, ludzie myślą tam, że ktoś jej w Białymstoku robił krzywdę. Gdy ja sama tam ostatnio pojechałam, koleżanki mnie zagadywały: u was musi być okropnie, co tam się dzieje? - denerwuje się rozgrywająca AZS. Czeszka zaciekle broni dobrego imienia swojego zespołu. - To bzdury, bo nikt nikogo tu nie krzywdził. Na pewno to nie jest w porządku, że w najważniejszej części sezonu Kati zostawiła 11 dziewczyn i trenera - przyznaje Muhlsteinova.

Jednak nie tylko nauka języka jest czymś nowym dla sympatycznej rozgrywającej. Dotychczas zawsze grała ona o medale, natomiast teraz jej team walczy o lokaty 5-8. - Dla mnie to nowa sytuacja. Zawsze walczyłam o medale, ale liga polska jest dużo silniejsza niż czeska czy słowacka. Gdybyśmy przeszły Aluprof, to by była wielka niespodzianka - mówi Gazecie Współczesnej. Mimo to zapowiada walkę. - Teraz trwają rozgrywki, przed nami są jeszcze ważne play offy. Uważam, że najbliższy mecz w sobotę z Dąbrową w Białymstoku może być najistotniejszym spotkaniem sezonu - wyznaje.

Zapytana, czy chce pozostać w przyszłym sezonie nad Wisłą, nie wypowiada się w sposób jednoznaczny. Tłumaczy, że władze klubu nie rozmawiały z nią jeszcze na ten temat. - Nie wiem jakie i skąd dostanę oferty. Na pewno mi się tu podoba i jeśli dostanę propozycję przedłużenia umowy w Białymstoku, potraktuję ją bardzo poważnie - deklaruje Muhlsteinova.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×