Piotr Makowski: Finał Pucharu Polski pokazał, że nie ma strat nie do odrobienia
Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz po serii dziesięciu porażek zdołali się przełamać, pokonując w sobotni wieczór na własnym parkiecie AZS Częstochowa 3:0. - To nie był łatwy pojedynek - powiedział po spotkaniu Piotr Makowski.
Sobotnie starcie Łuczniczki Bydgoszcz z AZS-em Częstochowa obfitowało w wiele emocji. Poza pierwszym setem, który przebiegał pod dyktando miejscowych, w kolejnych partiach to Akademicy posiadali inicjatywę, zmuszając rywali do odrabiania strat. W obu przypadkach pościg gospodarzy kończył się sukcesem. Miejscowi siatkarze zaimponowali publiczności szczególnie w drugim secie, kiedy ze stanu 13:18 doprowadzili do remisu 19:19.
- Rozmawiałem tuż po meczu z Ryszardem Boskiem, który stwierdził, że jego gracze na treningu prezentują się wybitnie, ale na meczach nie wytrzymują nerwowo. W drugim secie powalczyliśmy i wyciągnęliśmy wynik z takiego, gdzie ciężko było odrobić i wygrać seta. Mecz PGE Skry z ZAKSĄ w Pucharze Polski pokazał, że wszystko może się zdarzyć. To fajna sprawa, ale wspomniane spotkanie pokazuje, że takie rzeczy też się zdarzają - przyznał Piotr Makowski.
Cichym bohaterem ekipy Łuczniczki Bydgoszcz był w sobotni wieczór Kacper Bobrowski. Młody przyjmujący pojawił się w polu zagrywki pod koniec trzeciego seta i chwilę później posłał asa serwisowego na wagę remisu (24:24).
ZOBACZ WIDEO Serie A: triumf Napoli na San Siro! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Wpuszczenie go było sporym ryzykiem, bowiem w ostatnim czasie psuł sporo zagrywek. Mam nadzieję, że ten mecz pozwoli uwierzyć mu w to, że ma bardzo dobrą zagrywkę - powiedział opiekun bydgoskiej ekipy.
Kolejny pojedynek o ligowe punkty bydgoscy siatkarze rozegrają 28 stycznia w Olsztynie z Indykpolem AZS.