Radostin Stojczew. Zdrajca czy bohater?

Joanna Wyrostek
Joanna Wyrostek

- Są trzy kluczowe powody mojej rezygnacji. Pierwszy to złe zarządzanie finansami federacji oraz gospodarowanie środkami z reklam i praw do transmisji telewizyjnych - mówił wtedy Stojczew. - Drugi powód to skandale we wszystkich siatkarskich ligach. Po trzecie - sprawa kontraktów młodych zawodników i ich transferów z jednego klubu do drugiego, którzy są po prostu wyzyskiwani.

Matej Kazijski także podkreślał, że odchodzi ze względu na postępowanie działaczy, którzy szkodzą bułgarskiej siatkówce. - Nasza siatkówka nie ma żadnej przyszłości. Nie pozostaje mi nic innego, jak opuścić drużynę narodową. Wrócę, kiedy coś się zmieni.

Ich decyzja podzieliła kibiców i zespół. Dla wielu Radostin Stojczew został zdrajcą, który uniósł się ambicją i przedłożył urażone ego nad interes drużyny. Dla innych wykazał się wielką odwagą i niezależnością, stał się symbolem niezłomności i walki z nadużyciami. Jaka jest prawda i co nim kierowało, wie jedynie on sam.

W lipcu, podczas turnieju finałowego Ligi Światowej w Sofii, wielkiego święta bułgarskiej siatkówki, Stojczew codziennie pojawiał się w Armeec Arenie na trybunach na meczach reprezentacji narodowej. Kilkanaście tysięcy kibiców skandowało wtedy jego imię i nazwisko, pokazując liczne transparenty, domagające się ustąpienia władz federacji i powrotu szkoleniowca. On sam z bardzo zadowoloną miną robił sobie z nimi wszystkimi zdjęcia i udzielał licznych wywiadów. - To jest narcyz i jego ego wtedy aż kwitło. Był zachwycony poparciem kibiców, w ogóle nie przyszło mu do głowy, że musi sobie z tym radzić nowy trener i jego byli podopieczni, którzy nie czuli się komfortowo. Oni na boisku walczyli o medale Ligi Światowej, a Rado na trybunach udzielał komentarzy dziennikarzom w tłumie zachwyconych kibiców. Nic nigdy nie wygrał z reprezentacją, a został bohaterem narodowym - podsumowała wtedy gorzko jedna z osób blisko związanych z bułgarską siatkówką.

W sierpniu reszta drużyny pojechała na igrzyska do Londynu w osłabionym składzie. - Byłem bardzo głęboko zawiedziony ich decyzją. Nawet nie po prostu "zawiedziony", bo taki byłbym, gdybym się tego spodziewał z ich strony. Ale ja się spodziewałem, że niezależnie od wszystkiego zawsze będziemy razem, tak jak byliśmy prawie od początku i że razem pojedziemy do Londynu walczyć o medal dla naszego kraju, tak jak to robiliśmy od lat. Kiedy powiedzieli mi, że odchodzą to poczułem się… (długa pauza) zdradzony. Ale to ich życie, ich decyzja, mają prawo do niej. W imię naszej wspólnej przeszłości nie chcę tego oceniać - mówił w 2012 po decyzji swoich kolegów i trenera Wladimir Nikołow, wieloletni kapitan reprezentacji.

Od tamtych wydarzeń ani Kazijski, ani Stojczew nie chcą mieć z kadrą nic wspólnego i twardo trzymają się powziętej decyzji. Nie oznacza to, że siatkówka bułgarska jest im obojętna. W Sofii otworzyli akademię dla dziewcząt i chłopców, angażują się też w inne przedsięwzięcia. - Gdyby było trzech, czterech ludzi takich jak Matej, wszystko wyglądałoby inaczej, lepiej - mówił Radostin Stojczew w niedawno udzielonym wywiadzie. - Mało kto rozumie, jak bardzo się poświęcił, rezygnując z wygrania czegoś wielkiego z bułgarską kadrą. Czy często mam do czynienia ze zdradą? Tak, nieustannie. Można powiedzieć, że zdrada to bułgarski sport narodowy.

Czy Radostin Stojczew mówił również o sobie?

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy Radostin Stojczew powienien być trenerem reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×