Rosyjski Rezende wkracza do Polski. Jaki jest Jurij Mariczew?

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Efekt? Brązowe medale Superligi kobiet i awans Dynama-GUWD do ekstraklasy. Po wykonanym zadaniu szkoleniowiec wrócił do trenowania samych siatkarzy, ale los nie dał mu szybko zapomnieć o siatkówce kobiet. Znów odbyło się to w okolicznościach, których trudno pozazdrościć: w styczniu 2013 roku federacja mianowała go selekcjonerem żeńskiej Sbornej, pół roku po samobójczej śmierci poprzednika (prywatnie dobrego kolegi Mariczewa za czasu studiów) Siergieja Owczynnikowa. Nowo mianowany trener miał nie spać po nocach przez stres i nawracające myśli, jak poradzić sobie z presją na tym stanowisku. Ale po pierwszym złotym medalu mistrzostw Europy Mariczew pewnie spał spokojniej.

Przeceniany czy niedoceniany? Kibice zarzucają trenerowi Rosjanek, że wygrywa jedynie z rywalami z kontynentu, a w starciach ze światowymi potęgami nie potrafi nawiązać do zwycięskich tradycji Nikołaja Karpola. Co prawda za kadencji Mariczewa kadra zdobyła dwa medale World Grand Prix, brąz w 2014 i srebro w 2015, ale pamięć o nieudanym mundialu we Włoszech i zaledwie czwartej lokacie w Pucharze Świata jest wciąż żywa. Sporo emocji wzbudzają też personalne wybory selekcjonera: uniezależnił drużynę od Carycy Gamowej i wyzwolił potencjał Jani Szczerbań oraz Jekateriny Kosanienko, ale wielu ekspertów ma do niego pretensje za zbyt łatwe zrezygnowanie z usług Aleksandry Pasynkowej czy Swietłany Kriuczkowej, a także brak wyraźnych postępów w przyjęciu powołanych siatkarek.

Narzekającym mało jest także ligowych medali i Pucharu CEV, jakie pod wodzą Mariczewa zdobyło męskie Dynamo Moskwa (w końcu zespół z Iwanem Zajcewem powinien mierzyć jedynie w złoto), ale sam zainteresowany pozostaje obojętny wobec zbyt emocjonalnej krytyki. - Kiedyś nieustannie dociekałem, co mogę robić lepiej w swojej pracy, byłem wiecznie niezadowolony z treningów, uważałem, że czegoś mi brakuje. Teraz po prostu staram się wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafię w danej chwili, a najczęściej po prostu przeprowadzam takie treningu, w których sam chciałbym uczestniczyć jako zawodnik - wyjaśnia.
fot. FIVB fot. FIVB
Jakub Głuszak, przyszły asystent Rosjanina w Chemiku jest młodszy od niego o 36 lat, ale obaj panowie wykazują się zaskakująco sporą ilością wspólnych cech. Choćby w podejściu do zawodniczek: Mariczew ma spory autorytet i mógłby to wykorzystywać w zyskiwaniu chłodnego szacunku wśród podopiecznych, ale szkoleniowiec stawia na partnerskie podejście, pozwala nawet swoim zawodniczkom na ulepszanie czy wymyślanie własnych ćwiczeń treningowych. - Wtedy to na nich spoczywa odpowiedzialność za zaangażowanie się w proces treningowy, nie ma wymówki w postaci "złego" treningu - tłumaczył trener. Potrafi odpowiednio zająć się gwiazdami, co udowodnił w przypadku Natalii Gonczarowej i Tatiany Koszeliewej, ale poświęca sporo czasu także mniej znaczącym postaciom w zespole.

Jurij Nikołajewicz zasłynął w swoim kraju z szybkiego i skutecznego wdrażania elementów siatkówki męskiej w grze kobiet. Pod jego wodzą Sborna poprawiła grę potrójnym blokiem, częściej wykorzystywane są szybkie rozegrania do środkowych, do tego jako jeden z pierwszych szkoleniowców uczył swoje podopieczne przyjmowania zagrywek na palce. Po raz kolejny Mariczewowi przydała się umiejętność szybkiej adaptacji do warunków. - Obie dyscypliny są do siebie podobne w 99 procentach, oczywiście zagrania siatkarzy są silniejsze i dokładniejsze, ale niejeden mężczyzna mógłby pozazdrościć siatkarkom techniki. I zaangażowania, nie pamiętam sytuacji, żeby któraś z pań ociągała się na treningu, one nawet proszą mnie o zwiększanie obciążeń. Wystarczy umieć zaangażować siatkarza w codzienną pracę, tylko tego potrzeba - jak zawsze spokojnie mówił w rozmowie z dziennikarką Sport-Express.

Jaki jest prywatnie nowy szkoleniowiec Chemika? Codziennie o piątej rano wstaje
na półgodzinny spacer, żeby dokładnie przemyśleć cały plan dnia, wtedy też do głowy wpada mu najwięcej pomysłów dotyczących siatkówki. Nie pije, nie pali, od siedmiu lat nie je mięsa zwierzęcego i to nie z powodów zdrowotnych, a ideologicznych ("Nie można robić takich rzeczy żyjącym istotom, żyjącym na tej samej planecie"), dla zdrowia spożywa jednak ryby. Od 19 roku życia, przeczuwając swój późniejszy fach, prowadził szczegółowe notatki z każdego treningu, klubowego lub w kadrze juniorów, z których zdarza mu się korzystać do dzisiaj. A z czego jest najbardziej zadowolony w swoim życiu? Nie, nie z medali mistrzostw Europy. - Kiedyś uwielbiałem kawę, mogłem jej wypić… całe morze. Nie wyobrażałem sobie życia bez kilku filiżanek dziennie, ale któregoś dnia powiedziałem sobie: koniec! I póki co trzymam się dzielnie - mówił Mariczew tuż po wyborze na selekcjonera Rosjanek. I trwa w swoim postanowieniu do dziś.

Michał Kaczmarczyk

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×