Marcin Olczyk: Philippe Blain, czyli dobra zmiana w PGE Skrze? (komentarz)
Zawirowania związane z odejściem Miguela Falaski z PGE Skry Bełchatów potwierdziły, że czołowy polski zespół borykał się z poważnymi problemami wewnętrznymi.
Miguel Falasca trenerską przygodę rozpoczął spektakularnie, prowadząc PGE Skrę do mistrzostwa, wywalczonego w dodatku w imponującym stylu (ani jednej porażki w fazie play-off PlusLigi). Hiszpan był w stanie odbudować zespół i stworzyć atmosferę sprzyjającą wejściu drużyny na najwyższy osiągalny wówczas poziom sportowy. Pod jego wodzą blask odzyskał Mariusz Wlazły, na "international level" wspięli się Karol Kłos czy Andrzej Wrona, a miano najlepszego libero w kraju potwierdził Paweł Zatorski. W przyjaznych okolicznościach, w blasku wielkiego triumfu, karierę zawodniczą skończyć mógł zaś Stephane Antiga.
Kolejny sezon zasygnalizował jednak pewną poważną słabość początkującego wciąż szkoleniowca. Otóż Falasca okazał się trenerem, który, gdy zespołowi idzie dobrze, potrafi stworzyć warunki, by szło mu jeszcze lepiej, ale w sytuacji gdy drużynie przestaje się wieść, kolejne próby odmiany złego losu sytuację tylko pogarszały. W skrócie: Falasca nie potrafił radzić sobie z poważnymi kryzysami.
W trwającym wciąż sezonie sytuacja wydaje się być analogiczna do tej z poprzednich rozgrywek. Po niezłym pierwszym półroczu drużynę dopadł kryzys. Czy jego podstawą były nieporozumienia wewnątrz zespołu, czy jednak najpierw dały się we znaki problemy zdrowotne? Tego pewnie kibice szybko się nie dowiedzą. Liczy się efekt, który zdawał się być tak dramatyczny, że zmusił Facundo Conte do publicznej krytyki, do której w bardziej stonowany sposób, ale jednak, dołączył również trener.
Konflikty i podziały wewnątrz zespołu to tajemnica szatni. Pojawia się w mediach i komentarzach wiele plotek i domysłów. Jeśli jest w nich choć ziarno prawdy to znaczy, że Falasca przez półtora roku nie znalazł lekarstwa na toczącą zespół "dolegliwość" i szansa na jego znalezienie po porażce z Zenitem najwidoczniej spadła do zera. Stąd prezes Konrad Piechocki zdecydował się na zmianę trenera.Blain ma pozycję i doświadczenie. Od dawna liczy się w trenerskim świecie, a środowisko siatkarskie ma pełną świadomość, że to on budował podwaliny znakomitej w ostatnich latach reprezentacji Francji i miał olbrzymi udział w doprowadzeniu Polaków do mistrzostwa świata. Zmagał się w życiu już z niejednym kryzysem. Jest trenerskim autorytetem. Poza tym wydaje się być osobą niekonfliktową, a jego olbrzymią zaletą jest siła spokoju.
Co ważne, Blain przychodzi do Bełchatowa w roli strażaka, awaryjnie, bez większych zobowiązań, więc po sezonie będzie mógł spokojnie usiąść do stołu z prezesem Piechockim, ale może też ze starszyzną drużyny, by ocenić początek współpracy i ewentualne perspektywy na przyszłość. Tymczasem zapewne z ochotą i wiarą we własne możliwości zabiera się do przygotowania zespołu do pierwszego w tym sezonie dla "nowej" Skry finału PlusLigi - sobotniego meczu z Cerrad Czarnymi Radom.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: niesamowity popis IbrahimoviciaŹródło: WP SportoweFakty
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.