Jak PTPS Piła odbił się od dna? "Ten projekt przyniesie efekty"
Jeszcze w poprzednim sezonie pośmiewisko Orlen Ligi, obecnie jej największe pozytywne zaskoczenie. Wraz z drugim trenerem wielkopolskiej drużyny wyjaśniamy fenomen tej metamorfozy.
WP SportoweFakty: Interesuje się pan polską piłką nożną?
Łukasz Przybylak: Nie, nieszczególnie…
Pytam, bo niedawno słyszałem ciekawe porównanie PTPS-u Piła do Piasta Gliwice, obecnego lidera Ekstraklasy. Oba zespoły nie mają gwiazd i potężnych funduszy, ale na razie bardzo pozytywnie zaskakują kibiców.
- Faktycznie, takie porównanie może być całkiem zasadne, biorąc pod uwagę oczywiście skalę. Na pewno nikt przed sezonem, patrząc na nasz skład i obecne w nim nazwiska, nie spodziewał się, że nasza postawa będzie tak dobra i że zagwarantujemy wielką dawkę emocji w każdym ze spotkań. Trzeba przyznać, patrząc na nasze dotychczasowe rezultaty w lidze, że jest to naprawdę spory sukces i trzeba oddać zawodniczkom, że osiągnęły o wiele więcej, niż po nich oczekiwano.
Póki co macie na koncie 20 punktów, pięć razy więcej niż po całej rundzie zasadniczej poprzedniego sezonu. To pewnie zaskoczenie dla was samych?
- Obie te rzeczy dały drużynie dodatkowy impuls. Trudno powiedzieć, co w tym wypadku było ważniejsze lub bardziej decydujące. Każda nowa osoba to nowe pokłady możliwości i nie należy dokonywać rozróżnienia, czy jej wpływ jest mniej lub bardziej pozytywny na całość.
Wasz najlepszy mecz? Według mnie - niespodziewane zwycięstwo 3:1 z Budowlanymi Łódź.
- Myśląc o całokształcie ligi, to wygrana z Budowlanymi to faktycznie nasz największy zysk punktowy z wysoko notowanym przeciwnikiem. Natomiast dla mnie najważniejszy był mecz z BKS-em i podniesienie się z wyniku 0:2, a ostatecznie wygrana w pięciu setach. Moim zdaniem była to wizytówka naszej najlepszej gry i boiskowej postawy, której od siebie oczekujemy.
Pokusi się pan o wyróżnienia dla szczególnie wyróżniających się postaci w swoim zespole?
- Nasz skład można podzielić na żelazną szóstkę wraz z libero i kadrę rezerwową, uzupełniającą skład. Prawda jest taka, że dziewczyny, które decydują o całokształcie gry i stanowią o sile całego zespołu, w poprzednich sezonach nie miały okazji do regularnej gry, tkwiły w rezerwie lub występowały w zespołach niżej notowanych. Teraz mają na to szansę i regularnie spłacają zaufanie, jakim obdarzono je w naszym klubie. Co do wyróżnień indywidualnych: wielką różnicę na rozegraniu robi Dorota Wilk, świetnie kreująca grę zespołu. Ona rozdziela piłki w bardzo oryginalny sposób, z którym przeciwniczki nie potrafią sobie poradzić. Anita Kwiatkowska dostaję masę piłek w ataku i póki co bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków.
- Do tego Gośka Skorupa, ona jak na środkową jest bardzo dobrze wyszkolona technicznie i ma świetny zmysł taktyczny, dzięki czemu doskonale realizuje elementy gry wymagające dużego zaangażowania intelektualnego i potrafi tym nadrobić nasze braki w fizyczności. Joanna Sobczak przeniosła się z ataku na przyjęcie i sprawdza się w nowej roli, jej skuteczność z czwartej strefy jest lepsza niż z drugiej! Poza tym nasza libero podnosi sporo piłek w obronie… Trudno mi nagradzać konkretną osobę, ponieważ ten konkretny skład prezentuje swoje maksimum właśnie jako kolektyw. Pojedyncze siatkarki z drużyn pełnych gwiazd nie dałyby takiego efektu jak nasza grupa, świetnie rozumiejąca się na boisku i poza nim.
Nie jest tajemnicą, że trudno wam rywalizować z najlepszymi zespołami ligi pod względem warunków fizycznych. Jak zatem staracie się minimalizować przewagę rywala?