Najmłodszy trener PlusLigi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kiedy okazało się, że trener stołecznej Politechniki Krzysztof Kowalczyk musi pójść do szpitala, zespół rozpoczął treningi pod okiem 23-letniego Roberta Strzałkowskiego. Asystent pierwszego trenera "Inżynierów" poprowadzi też drużynę w meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. - <I>Byliśmy u Krzysztofa Kowalczyka w szpitalu i najpierw on nam dawał wskazówki, a potem my obiecaliśmy, że zagramy twardo i zrobimy wszystko, by wygrać. Dla niego</i> - mówi portalowi SportoweFakty.pl nieoczekiwany trener Politechniki

Od soboty będzie najmłodszym trenerem, który poprowadzi zespół występujący w PlusLidze. Kto? Robert Strzałkowski, 23-letni asystent trenera Krzysztofa Kowalczyka w stołecznej Politechnice. Dotąd niespecjalnie rzucał się w oczy, ale pełnił aż dwie ważne role. Pomagał pierwszemu trenerowi w prowadzeniu treningów i jednocześnie był klubowym masażystą oraz fizjoterapeutą. Teraz wszystkie oczy będą zwrócone na niego.

- Zawsze marzyłem, by pracować jako trener, a Krzysztof Kowalczyk, dał mi taka szansę. Teraz on przezywa kłopoty, a ja poprowadzę drużynę w najbliższym spotkaniu. I choć to sytuacja wymuszona, to jednak, tak ja chłopaki, zrobię wszystko, by go nie zawieść - mówi młody trener warszawskich siatkarzy.

Jak się czuje w nowej roli? - Dziwnie. Zresztą ja nie zapominam, gdzie tak naprawdę jest moje miejsce. Muszę jednak przyznać, że w Politechnice Krzysztof Kowalczyk zadbał o stworzenie szalenie rodzinnej atmosfery. Teraz - kiedy on ma kłopoty - pomagają mi wszyscy - twierdzi trener.

Strzałkowski zdaje sobie sprawę, że trudno w jego wypadku mówić o jakimkolwiek trenerskim doświadczeniu. - Zobaczymy jak to się potoczy w sobotę. Wspólnie z chłopakami byliśmy w przeddzień meczu u trenera Kowalczyka w szpitalu i dał nam wszystkim bardzo dokładne wskazówki - opowiada 23-letni student ostatniego roku poznańskiej AWF, który od kilku dni przygotowuje drużynę Politechniki do ligowego występu.

Najbliższa sobota będzie dla niego, dniem szczególnym. - Nie da się ukryć, że większość zawodników ZAKSY, jest ode mnie starsza, a i w naszym zespole są gracze, którzy zaczynali kariery, gdy ja chodziłem do gimnazjum - żartuje Strzałkowski, ale od razu dodaje z powagą, że liczy na pomoc właśnie starszych zawodników.

- Radek Rybak jest od tygodnia chory, ale przyjdzie na ostatni trening i dopiero wtedy zadecydujemy, czy zagra dzień później. Jeśli nie będzie się czuł na siłach, to usiądzie obok mnie na ławce - zapowiada młody asystent Krzysztofa Kowalczyka. - Nie, nie będzie drugim trenerem, bo tym wciąż jestem ja, ale będę z uwagą słuchał rad tak doświadczonego zawodnika i kapitana naszej drużyny. To samo dotyczy tych, którzy wyjdą na parkiet. Teoretycznie ja będę decydował kiedy wziąć na przykład czas, ale wszystko będzie zależało od tego, co ustalimy z zawodnikami.

Czy znalazł sposób na najbliższych rywali? Strzałkowski jest zdania, że faworytem sobotniego meczu są goście, ale jego drużyna będzie bardzo zmobilizowana. - To może dziwnie zabrzmi, lecz po pierwszych godzinach przygnębienia, teraz wszyscy pracują jeszcze mocniej i zrobią wszystko, by wygrać dla przebywającego w szpitalu Krzysztofa Kowalczyka. Nigdy wcześniej nie widziałem w oczach chłopaków aż takiej determinacji. Trudno jednak przewidzieć jak potoczy się mecz - twierdzi nieoczekiwany trener stołecznych "Inżynierów".

Niezależnie od wyniku, dzień po meczu grupa zawodników znów odwiedzi trenera Kowalczyka, by wspólnie z nim przeprowadzić "szpitalną analizę spotkania". - Może nas tam pójść tylko trzech, czy czterech, ale umówiliśmy się, że będziemy wpadać kilka razy i zawsze będzie to inna grupa - mówi Strzałkowski. Czy jednak wiadomości, które przyniosą choremu trenerowi będą krzepiące? – My w to naprawdę wierzymy - kończy najmłodszy trener w PlusLidze.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)