Sebastian Świderski: Było widać, że Puchar Świata siedział Polakom z tyłu głowy

Według byłego reprezentanta Polski, jednym z powodów nieudanego występu Biało-Czerwonych na mistrzostwach Europy 2015 było rozpamiętywanie niepowodzenia zanotowanego podczas najważniejszej imprezy sezonu.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Przypomnijmy, że Polacy zakończyli udział w Pucharze Świata na 3. miejscu, przegrywając awans olimpijski w ostatniej kolejce, po porażce 1:3 z Włochami. Naszym siatkarzom do wywalczenia promocji nie wystarczył bilans 10 zwycięstw i 1 porażki, a już około dwa tygodnie po zakończeniu zmagań w Japonii musieli oni rozpocząć rywalizację w mistrzostwach Europy. Po porażce 2:3 w ćwierćfinałowym boju ze Słowenią, pod zarzutem Stephane'a Antigi zaczęły padać zarzuty, że niektórzy siatkarze zostali przez niego zabrani na wakacje. Wiązały się one z tym, że szkoleniowiec, nawet w momentach wymagających natychmiastowej zmiany, dawał bardzo mało szans na grę niektórym zawodnikom, takim jak Marcin Możdżonek czy Artur Szalpuk.

- Z mojego doświadczenia, ilekroć spotykaliśmy się na zgrupowaniach reprezentacji, to nigdy nie było tak, że pojechaliśmy na jakąś imprezę w formie wakacji. I nie wydaje mi się, żeby teraz nasi zawodnicy tak do tego podeszli. Było po nich widać lekkie załamanie związane z udziałem w Pucharze Świata i bardziej poszedłbym w tym kierunku, że ten turniej ciągle siedział im z tyłu głowy. Z jednej strony może to wyzwolić dodatkową złość i mobilizację, ale z drugiej, tak jak to było w naszym przypadku, może ciążyć na zespole. Siatkarze gdzieś w głowie mieli także na pewno, że najważniejsze mecze czekają ich w styczniu w Berlinie (kontynentalny turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich - red.). Będą to takie mini mistrzostwa Europy, w okrojonym, ale bardzo mocnym składzie - skomentował Sebastian Świderski.

Podczas czempionatu Starego Kontynentu, Polacy mierzyli się ze Słoweńcami dwukrotnie. Pierwsze spotkanie obu ekip zakończyło się wygraną Biało-Czerwonych 3:1, choć już w nim można było dostrzec, że rywale są ekipą, której absolutnie nie można lekceważyć. Nie licząc bowiem czwartego seta (25:13 dla Polski), postawili oni naszym siatkarzom bardzo solidny opór. Były kapitan polskiej reprezentacji uważa jednak, że mecz pierwszej rundy nie był zwiastunem nieszczęścia Polaków w 1/4 finału.
Sebastian Świderski zauważył postęp w grze Słoweńców poczyniony między fazą grupową a pucharową Mistrzostw Europy 2015 Sebastian Świderski zauważył postęp w grze Słoweńców poczyniony między fazą grupową a pucharową Mistrzostw Europy 2015
- Ćwierćfinał był zupełnie odrębną historią. Przed wszystkim po Słoweńcach było widać, że spisywali się w nim zupełnie inaczej niż w meczu grupowym. W spotkaniu pierwszej rundy popełniali dużo prostych błędów, mylili się, nie mogli znaleźć odpowiedniego rytmu. Natomiast w 1/4 finału pozwoliliśmy im się rozegrać i przejąć kontrolę nad biegiem wydarzeń. Słowenia jest drużyną, która na arenie międzynarodowej nie osiągnęła niczego wielkiego, lecz spoglądając na nazwiska występujących w niej zawodników, ich przynależność klubową i osiągnięcia można stwierdzić, że pomimo młodego wieku są już doświadczeni. Jeśli pozwoli im się rozwinąć skrzydła, mogą być niebezpieczni dla każdego - skomentował świeżo upieczony prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Słoweński zespół do wielkiego sukcesu doprowadził włoski trener Andrea Giani. 45-letni selekcjoner jest już prawdziwą siatkarską legendą, ponieważ jako zawodnik wywalczył między innymi trzy medale olimpijskie (srebrny w 1996 i 2004 oraz brązowy w 2000 roku) oraz trzy tytułu mistrza świata (1990, 1994, 1998). Z reprezentacją Słowenii pracuje zaledwie od siedmiu miesięcy, a już zdążył z nią wygrać Ligę Europejską (nie ponosząc po drodze żadnej porażki!) oraz awansować do półfinału mistrzostw Europy.

- Kilkakrotnie graliśmy przeciwko sobie, natomiast nie znam go jako człowieka, ani jego metod pracy jako trenera. Podczas grupowego meczu z Polską widzieliśmy akcję, w której bardzo zdenerwowany odbił piłkę i dostał za to żółtą kartkę. Było to dosyć impulsywne zachowanie, bo nie przypominam sobie, by wcześniej jako trener tak reagował. Możliwe jednak, że wyzwoliło ono u jego podopiecznych większą złość i koncentrację, ponieważ w momencie całego zajścia słoweński zespół grał dziwacznie, popełniając błędy i nie realizując taktyki. A nie chce mi się wierzyć, że w ciągu dwóch dni, między innymi podczas spotkania barażowego z Holandią, gra zespołu odmienia się o 180 stopni i zaczyna on nagle prezentować zupełnie inną siatkówkę, przede wszystkim bardzo efektywną. W ćwierćfinale z Polską, Słoweńcy mieli bowiem bardzo wysoką skuteczność i przeważnie to oni kończyli ważne, decydujące piłki. I właśnie ich wyższa skuteczność w ataku (49 procent, Polska 38 proc. - red.) zdecydowała chyba o końcowym wyniku tego pojedynku - spuentował Świderski.

Albania kupiła awans na Euro 2016? UEFA zbada mecz prowadzony przez polskiego arbitra
Czy polscy siatkarze awansują na igrzyska do Rio?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×