ME 2015, gr. C: Ambitni Słoweńcy poskromieni! Polacy blisko awansu do ćwierćfinału

Zdecydowanie nie było to łatwe spotkanie, reprezentacja Słowenii postawiła trudne warunki. Po zaciętej walce w trzech setach, ostatnia odsłona należała już tylko do Biało-Czerwonych.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Słoweńcy tworzą nieobliczalny zespół, który pod wodzą Andrei Gianiego uczynił duży postęp. Było to już widoczne podczas tegorocznego sezonu reprezentacyjnego. Nic więc dziwnego, że do sobotniego starcia Biało-Czerwoni przystąpili skoncentrowani. Choć początkowo gra była wyrównana, to nasi rywale nie wytrzymali narzuconego przez naszych siatkarzy tempa gry i zaczęli popełniać błędy (5:10).

Orły Antigi musiały odpierać ataki Słoweńców, których wyczucie i skuteczność w bloku pozwoliła im na zmniejszenie strat (16:18). Trudna zagrywka kierowana w Klemena Cebulja, a potem również dobra postawa w kontrze i bloku zbliżyły naszych reprezentantów do wygranej (17:23). Jednak zdobycie tego najważniejszego punktu przysporzyło im trudności, dopiero atak Bartosza Kurka pozwolił wykorzystać trzecią piłkę setową.

Polacy rozpoczęli drugą partię nerwowo, co przekładało się na ich błędy, a te z kolei dały minimalnie prowadzenie reprezentacji Słowenii. Po przerwie technicznej skuteczność Biało-Czerwonych w ataku falowała, wyznaczając tempo seta - po chwilowym prowadzeniu oddali oni inicjatywę przeciwnikom. Mimo to gra była wyrównana, a wynik oscylował w okolicach remisu.

Obie drużyny nie ustrzegły się prostych błędów choćby w polu zagrywki, podopiecznym Gianiego zdarzyły się również nieporozumienia. Końcówka była niezwykle nerwowa, zepsute serwisy Polaków dawały Słoweńcom kolejne piłki setowe. Zwyciężyli przy piątym podejściu za sprawą ataku w antenkę Mateusza Miki. Aby odzyskać przewagę Biało-Czerwoni musieli przede wszystkim ograniczyć liczbę błędów własnych, poprawić swoją skuteczność w ataku i w bloku. Natomiast w ataku rozkręcał się Mitja Gasparini, który był jednym z filarów swojej drużyny.

Zespoły kontynuowały wyrównaną grę również w trzeciej partii. Polacy wzmocnili blok, co natychmiast przyniosło efekt w postaci prowadzenia, które od razu powiększyli do dwóch punktów (10:12). Jednak nie byli w stanie utrzymać tej przewagi zbyt długo, rywale wciąż wierzyli w możliwość zwycięstwa, a każde udane zagranie dodawało im skrzydeł (16:15). Ponownie końcówka była wyrównana, ale tym razem zagrywka Biało-Czerwonych zmuszała rywali do błędów (18:22). Efektowna gra pozwoliła Polakom na wywalczenie piłki setowej, przy której dopadł ich przestój, mistrzowie świata nie byli w stanie skończyć żadnej z akcji, stracili pięć piłek setowych, a potem uciekli spod topora i odebrali przeciwnikom zwycięstwo (26:28).

Po tak trudno wywalczonej wygranej Biało-Czerwonym szło łatwiej. Słoweńcy nie radzili sobie z presją, popełniając proste błędy niemal w każdym z elementów, co denerwowało ich trenera, Andreę Gianiego. Na zagrywce szalał Mateusz Bieniek, a cały zespół grał tak, jak przystało na mistrzów świata (3:12). Przewaga Polaków rosła, a tę odsłonę zakończyli oni pewnym triumfem.

Ostatniego dnia fazy grupowej, czyli w niedzielę, Biało-Czerwoni zmierzą się z reprezentacją Białorusi. Ten mecz rozpocznie się o godzinie 17:00, zaś o godzinie 14:00 Belgowie zmierzą się ze Słoweńcami. Do bezpośredniego awansu do ćwierćfinału Mistrzostw Europy 2015 Polakom wystarczy jeden punkt, czyli wygranie dwóch setów.

Słowenia - Polska 1:3 (21:25, 30:28, 26:28, 13:25)

Słowenia: Pajenk (2), Gasparini (16), Vincić (5), Koncilja (3), Cebulj (18), Urnaut (9), Kovacić (libero) oraz Sket (1), Kozamiernik (3), Ropret.

Polska: Kurek (18), Kłos (5), Bieniek (10), Drzyzga (3), Kubiak (13), Mika (21), Zatorski (libero) oraz Konarski, Łomacz, Buszek (2), Szalpuk.

Sędziowali: Andrej Zenowicz (Rosja) oraz Laszlo Adler (Węgry).



Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Który z Polaków był najlepszy w meczu ze Słowenią?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×