Polki wreszcie wygrały i zagrają o ćwierćfinał. "Gdybyśmy przegrały, nie miałybyśmy po co wracać do kraju"

Spotkanie ze Słowenią było dla naszej reprezentacji bardzo ważne. Dzięki zwycięstwu Polki zagrają w barażu o ćwierćfinał Mistrzostw Europy 2015.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
PAP, Maciej Kulczyński / PAP, Maciej Kulczyński

Po dwóch porażkach Biało-Czerwone rozegrały mecz o być albo nie być w tegorocznych mistrzostwach Europy. Ich rywalkami były Słowenki, które mimo ambitnej walki musiały uznać wyższość naszej reprezentacji.

- Jakbyśmy przegrały, to dopiero byłby wstyd i nie miałybyśmy po co wracać do Polski. Cieszy nas wygrana, cieszy wynik 3:0, osiągnięty bez większych komplikacji i nerwów. Teraz przygotowujemy się do baraży. Mam nadzieję, że jest to teraz droga do finału i że teraz zaczną się dla nas prawdziwe mistrzostwa - zapowiedziała Joanna Wołosz. Co na to nasza przyjmująca, Klaudia Kaczorowska? - Mam nadzieję, że dotrzyma obietnicy - przyznała z uśmiechem.

W polskich szeregach wyróżniła się między innymi Natalia Kurnikowska, a rozgrywająca Joanna Wołosz wykorzystywała również środkowe, Agnieszkę Bednarek-Kaszę i Sylwię Pycię. - Oglądałyśmy wideo, wiedziałyśmy jak środkowe reagują, robiły to słabo, więc fajnie było to wykorzystać, potrenować i przećwiczyć te zagrania, jak choćby zagranie z tyłu z Agnieszką. Fajnie, że to funkcjonowało i mogłyśmy to przetrenować w warunkach meczowych - wyjaśniła na antenie Polsatu Sport.

Słowenki pokazały się z walecznej strony zwłaszcza w obronie. - Byłyśmy przygotowane na to, że ta piłka będzie wracać, bo Słowenki są zespołem walecznym, co pokazały w każdym meczu. Dużo obron, trzeba było grać cierpliwie, co się opłaciło - powiedziała Kaczorowska.

Choć reprezentacja Polski wygrała 3:0, to w końcówce ostatniego seta zrobiło się nerwowo. Biało-Czerwone dopadł przestój, a ich rywalki mogły pokusić się nawet o zwycięstwo. Na szczęście nasze siatkarki opanowały nerwy i spotkanie zakończyło się w trzech odsłonach.

- Trudno powiedzieć z czego to wynika, bo na pewno nie z braku chęci, te chęci są. Zmęczenie bierze swoje, ale nie tylko u nas, u przeciwniczek również. Wpadnie nam jedna bezpańska piłka, druga, trzecia i ta gra siada. Myślę, że to był nasz główny problem, niejednokrotnie rozmawiamy ze sobą i staramy się to niwelować. Mam nadzieję, że takich piłek będzie coraz mniej, a nawet nie będzie żadnej. Będziemy teraz grać z uśmiechem, z wiarą w każde zwycięstwo iść za każdą piłką, z wolą walki, serduchem. Naprawdę jeszcze wierzę w ten zespół i wierzę, że jesteśmy w stanie jeszcze tutaj pograć - zaznaczyła Anna Werblińska.

W niedzielnym spotkaniu z Holenderkami Werblińska w wyniku zderzenia w obronie z Pauliną Maj-Erwardt doznała urazu. - Z kolanem wszystko w porządku, naciągnęłam jedynie mięsień. Z takimi pierdołami trzeba grać, jeżeli chce się wygrywać i walczyć o coś na tych mistrzostwach Europy. Przyzwyczaiłam się do bólu, chcę pomóc, chcę wygrywać i chcę jeszcze tutaj coś zwojować - wyjaśniła przyjmująca.

Dzięki pokonaniu Słowenek podopieczne Jacka Nawrockiego wywalczyły awans do barażu o ćwierćfinał Mistrzostw Europy 2015. - Chciałabym, aby kolejny przeciwnik był po prostu w naszym zasięgu, żebyśmy go przeszły, bo o to teraz chodzi. Jest system pucharowy, kto przegra, jedzie do domu. My nie chcemy jechać do domu. O tyle dobrze, że znamy się z Białorusią - powiedziała Kaczorowska w Polsacie Sport.

Wielce prawdopodobne, że następnymi rywalkami Polek będą Białorusinki. Z tą drużyną nasze siatkarki znają się dobrze, bo rozegrały mecze kontrolne przed mistrzostwami Europy. - W każdym secie wychodził inny skład, trener testował różne zagrania. Zobaczymy. Wydaje mi się, że wynik jest otwarty. Mam nadzieję, że stres już z nas zszedł i pokażemy swoją spokojną siatkówkę - zaznaczyła Joanna Wołosz.

- Tutaj każdy mecz jest o być albo nie być, zdajemy sobie z tego sprawę. Turniej zaczyna się dla nas od nowa. Wierzę w swój zespół i jestem przekonana, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej - podkreśliła Anna Werblińska.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×