"Moi gracze poczynili postępy". Zadowolony Roberto Santilli musi zgolić włosy

Trener reprezentacji Australii nie ukrywał satysfakcji z postawy swojej drużyny podczas Pucharu Świata, szczególnie w jego końcowej fazie.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Australijczycy zakończyli zmagania w japońskim turnieju na 9. pozycji, z dorobkiem 4 zwycięstw i 7 porażek. Gracze z Antypodów znacząco podreperowali jednak swój bilans dopiero w ostatniej części imprezy, w której to odnieśli trzy kolejne zwycięstwa - 3:0 nad Iranem i Tunezją oraz, na zakończenie, 3:1 nad Wenezuelą. Tym samym Roberto Santilli, który za wygranie ostatnich trzech spotkań przez swój zespół obiecał zgolić włosy, jest zobowiązany do wcielenia swoich słów w życie.

- Obietnica jest zawsze obietnicą, niezależnie czy jesteśmy we Włoszech, Australii czy Japonii - zaznaczył. - Jestem szczęśliwy z postawy moich podopiecznych. Nie jesteśmy czołową reprezentacją świata, ale wykonujemy wspaniałą pracę i podczas Pucharu Świata chłopcy pokazali, że nie idzie ona na marne. Podczas tego turnieju otrzymaliśmy kilka lekcji, ale moi gracze poczynili postępy i zakończyli udział w imprezie serią trzech kolejnych triumfów, czego mało kto się spodziewał po trudnym początku. Teraz możemy udać się na wakacje - skomentował Santilli.

Szkoleniowiec mógł być szczególnie zadowolony z postawy swojego kapitana, atakującego Thomasa Edgara. Nie dość, że zapisał się on na stałe w historii Pucharu Świata, dzięki zdobyciu 50 "oczek" w meczu z Egiptem, to na dodatek bardzo rzadko schodził poniżej pewnego, przyzwoitego poziomu. A trzeba wspomnieć, iż w kilku meczach ciężar zdobywania punktów spoczywał praktycznie wyłącznie na nim. Bombardier dał też doskonałą zmianę w spotkaniu przeciwko Wenezueli, kiedy to grając przez około połowę trzeciego i czwartego seta skończył aż 11 na 12 otrzymanych wystaw (92 proc. skuteczności)! Co godne podkreślenia, za pierwszym razem przebywał na boisku jednocześnie z Paulem Carrollem, nominalnym drugim atakującym.


- To był dla nas wyczerpujący turniej, ale czuję, że w jego trakcie rozwinęliśmy się jako drużyna. Kiedy Roberto powiedział mi po raz pierwszy, bym wszedł na boisko i przebywał na nim razem z Paulem, moja twarz wyrażała tysiąc słów. To coś nowego, ale bardzo możliwe, że wartego wypróbowania. Jednoczesne wystawienie w składzie dwóch zawodników najlepiej atakujących z wysokich piłek może z pewnością zaskoczyć przeciwnika i wpłynąć na obraz widowiska - podsumował Egdar.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×