Tanio skóry nie sprzedam! - rozmowa ze Sławomirem Zemlikiem, nowym przyjmującym Lotosu Trefla Gdańsk

Sławomir Zemlik powalczy o miejsce w pierwszej szóstce Lotosu Trefla Gdańsk? Gracz zapowiada walkę na całego. - Na pewno nie złożę broni - mówi siatkarz.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Karol Wasiek: Od kilku lat jesteś związany z Gdańskiem, ale można chyba powiedzieć, że dopiero teraz dostajesz prawdziwą szansę, aby zaprezentować swoje umiejętności. Zgodzisz się z tym?

Sławomir Zemlik: To prawda. W końcu się doczekałem takiej szansy. Można powiedzieć, że w dość pokrętny sposób do tego doszło...

Droga do występów w pierwszym zespole Lotosu Trefla Gdańska wiodła przez Austrię?

- Można byłoby tak powiedzieć. Wspomniałem o tym, mówiąc o pokrętnej drodze. W Austrii przeżyłem krótką przygodę. Spodziewałem się, że będzie ona znacznie dłuższa, ale mimo wszystko zebrałem cenne doświadczenie. Uważam, że zaowocowało to tym, że jestem teraz w Gdańsku.

Uporządkujmy fakty. Jak to się w ogóle stało, że trafiłeś do ligi austriackiej?

- Do mojego wyjazdu przyczynił się także trener Edward Pawlun, który skontaktował mnie ze Stanisławem Wawrzyńczykiem, który teraz jest moim dobrym kolegą. Zapytałem go, czy w Austrii nie potrzebują przyjmujących. Podesłałem swoje wideo. Trener oglądając te materiały coś dostrzegł i zaprosił mnie do drużyny.

Czemu przygoda nie trwała tak długo, jak się początkowo spodziewałeś?

- Trener, który mnie tam ściągnął i coś zobaczył we mnie, niestety po trzech miesiącach zrezygnował z posady. Było to w połowie listopada. Zmienił się sztab szkoleniowy. Przyszedł nowy szkoleniowiec i często bywa tak, że niektórzy zawodnicy idą na drugi tor. Tak było ze mną. Zabrakło dla mnie miejsca w drużynie. Musiałem się pożegnać z austriackim klubem. Wróciłem do Gdańska i zacząłem trenować z pierwszym zespołem Lotosu Trefla. Uważam, że ten okres przyczynił się do tego, że jestem w Gdańsku na kolejny sezon.
Mateuszowi Mice przybył nowy konkurent w walce o pierwszą szóstkę Mateuszowi Mice przybył nowy konkurent w walce o pierwszą szóstkę
Czy nowy trener w Austrii od razu cię odstawił od drużyny? Miałeś chociaż szansę się zaprezentować?

- Później wytłumaczył mi to w ten sposób, że on przez pierwsze dwa tygodnie obserwował wszystkich na treningu i po prostu nie zdołałem go przekonać do swojej osoby.

Mimo wszystko ten czas w Austrii chyba zaliczysz do udanych, bo miałeś okazję wystąpić w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

- Grać to może za duże słowo, ale zdążyłem "powąchać" parkiet. Zebrałem cenne doświadczenie. "Otrzaskałem" się z rangą tak dużego wydarzenia. To na pewno bardzo fajna sprawa. Czas w Austrii zaliczam do udanych, bo grałem w renomowanej drużynie. Staram się wyciągać same pozytywy z tej przygody.

Przed tobą spore wyzwanie w kolejnym sezonie - rywalizacja o miejsce w składzie z Mateuszem Miką, Sebastianem Schwarzem i Miłoszem Hebdą.

- Nie ma co ukrywać, że trudne zadanie przede mną, ale na pewno nie składam broni. Będę walczył, żeby jak najczęściej pojawiać się na parkiecie. Wszystko w moich rękach, ale ostateczna decyzja należy do trenera Anastasiego. Aczkolwiek wiem, czego wymaga włoski szkoleniowiec. To jest duży atut. Od lutego regularnie trenowałem z drużyną. Byłem pełnoprawnym członkiem zespołu, mimo że w meczach nie brałem udziału. Reszta ekipy nie dała mi odczuć tego, że jestem zawodnikiem "drugiego sortu".

Zaatakujesz pierwszą szóstkę?

- Będę robił wszystko, co w mojej mocy. Tanio skóry nie sprzedam (śmiech).

Pracowity okres przygotowawczy Lotosu Trefla Gdańsk

Czy Sławomir Zemlik będzie ważną postacią Lotosu Trefla Gdańsk?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×