Wycinek z życia: Marcus Nilsson - utytułowany internacjonał ofiarą prorosyjskiej polityki

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Mądre zarządzanie oraz korzystna atmosfera panująca wewnątrz zespołu przyczyniły się do tego, że w marcu 2013 roku Szwed i spółka odnieśli potężny sukces. Lokomotiw Nowosybirsk okazał się wówczas niespodziewanym triumfatorem Ligi Mistrzów, zaś sam Marcus dwukrotnie rozegrał podczas finałowego turnieju w Omsku znakomite zawody. Jego drużyna pokonała po 3:2 Zenita Kazań oraz Bre Bankę Lannutti Cuneo, zaś Nilsson zakończył udział w imprezie z dwoma nagrodami: najlepiej punktującego i MVP. - Definitywnie nastąpiło wtedy moje odrodzenie! Czymś wspaniałym było uczucie pozwalające mi pokazać pełnię możliwości, podczas gdy w ciągu poprzednich paru lat nie było mi to dane, niekoniecznie z powodów czysto sportowych - wyznał uradowany siatkarz.

Pomimo tak wielkiego wkładu w spektakularny triumf, w Nowosybirsku Szwed także spędził zaledwie rok. Trener Lokomotiwu Andriej Woronkow, który po triumfie w Lidze Mistrzów został mianowany również szkoleniowcem reprezentacji Rosji, zdecydował się bowiem na wprowadzenie do klubowej drużyny kilku siatkarzy mających szansę na regularne występy w narodowej kadrze. Nilsson znalazł więc kolejnego pracodawcę, ale tym razem nie przeniósł się do innego kraju. Na jego pozyskanie zdecydował się Kuzbass Kemerowo.

I chociaż nie osiągnął z tą ekipą spektakularnych rezultatów, podczas dwóch lat w niej spędzonych, Marcus stał się ulubieńcem miejscowych kibiców. Bardzo często zdarzało się, iż fani głośno skandowali jego imię, gdy ten meldował się w polu serwisowym. Jako że zagrywka jest z kolei jedną z jego najmocniejszych broni, wielokrotnie mieli oni również okazję do manifestowania swojej radości po atomowych uderzeniach Szweda. - Muszę powiedzieć, że sympatycy Kuzbassu są najlepsi w Rosji. Hala w Kemerowie była wypełniona praktycznie na każdym meczu, a kibice wspierali nas niezależnie od wyniku. Zajmują oni drugie miejsce w rankingu najlepszych fanów, przed którymi występowałem, zaraz po tych z Iraklisu - skomentował Nilsson. Bardzo pamiętnym obrazkiem z Kemerowa był także plakat przedstawiający Marcusa w hełmie Wikingów, z napisem "Marcus Maximus Gladiator", prezentowany niezmiennie przez jednego, bardzo charakterystycznego fana drużyny. - Ma on na imię Goran i jest naprawdę wielkim kibicem Kuzbassu, a przy tym wspaniałym człowiekiem. W Kemerowie znają go wszyscy - przyznał Nilsson.

Po zakończeniu sezonu 2014/2015 jego przygoda z Kuzbassem dobiegła jednak końca. Nadchodzące miesiące szwedzki siatkarz spędzi w stolicy Turcji, Ankarze. Jego kolejnym klubem będzie stołeczny Ziraat Bankasi. Przy podejmowaniu decyzji o przeprowadzce do tego zespołu Marcus odrzucił ofertę z Chin. - Liga turecka z każdym rokiem rośnie w siłę, ale do przenosin przekonał mnie fakt, że Ziraat Bankasi będzie występował w przyszłej edycji Ligi Mistrzów - zaznaczył niespełna 33-letni zawodnik. O ile na płaszczyźnie klubowej wciąż będzie miał on szansę rywalizowania o wysokie cele, o tyle tego samego nigdy nie doświadczył, i najprawdopodobniej już tego nie uczyni, w reprezentacji Szwecji.

Wzrost popularności przy spokojnym życiu ambasadora

Szwedzi po raz ostatni wystąpili w mistrzostwach Europy w 1993 roku i od tego czasu generalnie nie liczą się w walce o poważne cele. Całkiem niewiele jednak brakowało, by udało im się wywalczyć kwalifikację do europejskiego czempionatu w 2015 roku. Skandynawski zespół awansował bowiem do trzeciej rundy eliminacji, między innym dwukrotnie pokonując we wcześniejszej fazie Turcję. O ich awansie na imprezę docelową miał zatem rozstrzygnąć majowy dwumecz z Estonią. Szwedzcy siatkarze nie byli jego faworytem, lecz w pierwszym pojedynku, rozegranym w Tallinnie, postawili rywalom duży opór. Całe starcie zakończyło się jednak ich przegraną 1:3. Rewanż w Halmstad również zakończył się triumfem Estończyków, tym razem 3:0, więc Nilsson i jego koledzy po raz kolejny musieli oswoić się z myślą o braku kwalifikacji do prestiżowego turnieju.
W reprezentacji Szwecji atakujący nie miał zbyt wielu okazji do manifestowania swojej radości (źr. cev.lu) W reprezentacji Szwecji atakujący nie miał zbyt wielu okazji do manifestowania swojej radości (źr. cev.lu)
Co jednak ciekawe, sam awans reprezentacji Szwecji do trzeciej rundy kwalifikacji wywołał w kraju małą siatkarską "gorączkę". Przed rozegraniem decydujących stać doszło bowiem do tego, że Marcus oraz inni zawodnicy spędzili ponad godzinę na rozdawaniu autografów młodym fanom siatkówki. Na wspomnianym pojedynku z Estonią w Halmstad Arena, na trybunach zasiadło aż 2700 widzów, którzy wspólnie stworzyli bardzo entuzjastyczną atmosferę.

Mimo niepowodzenia, Marcus wierzy, że szwedzką kadrę czeka całkiem niezła przyszłość. - Odkąd sam występuję w reprezentacji, po raz pierwszy dostrzegłem szansę na jej rozwój w kolejnych latach. Udało się nam bowiem zgromadzić grupę młodych, utalentowanych graczy, którzy mają duże możliwości. Starcia przeciwko Estonii były dla nich pierwszymi naprawdę poważnymi wyzwaniami i mam nadzieję, że pozwoliły im zdobyć wiele cennego doświadczenia. Osobiście nie wiem, jak długo będę jeszcze grał w narodowych barwach. Na razie jednak nie widzę powodu, by rezygnować z występów w reprezentacji, ponieważ ciągle sprawiają mi one przyjemność - podsumował Nilsson.

To właśnie głównie dzięki Marcusowi siatkówka zyskuje w Szwecji coraz większe uznanie. Dyscyplina ta nigdy nie osiągnie w jego ojczyźnie takie popularności jak hokej na lodzie czy piłka ręczna, lecz tytuł MVP Ligi Mistrzów 2012/2013 dla Nilssona sprawił, że zainteresowanie nią wyraźnie wzrosło. - Jesteśmy z Marcusa niesamowicie dumni, to wspaniały siatkarz - powiedział Saffet Eraybar, prezydent Szwedzkiej Federacji Siatkarskiej. Mimo wszystko sam zawodnik przyznawał, że w większej części swojego kraju wciąż pozostaje postacią anonimową. - W Halmstad ludzie mnie rozpoznają, lecz w innych zakątkach nikt nie wie, kim jestem - wyznał Nilsson.

Jak sam kiedyś zaznaczył, nie otrzymał od Boga naturalnego talentu do uprawiania siatkówki. Do wszystkiego doszedł ciężką pracą na treningach. Pracodawców zmieniał jak rękawiczki. Wszystko po to, by zyskiwać kolejne doświadczenia i bodźce do rozwoju własnej osobowości. Dzięki temu trener reprezentacji Szwecji Johan Isacsson umieścił go nawet w rankingu dziesięciu najlepszych siatkarzy na świecie. - Spoglądając wyłącznie na mój dorobek trudno zanegować moją przynależność do światowej czołówki - spuentował Nilsson, łamiąc tym samym typowy stereotyp skandynawskiej osobowości.

Czy, podobnie jak Johan Isacsson, umieściłbyś Marcusa Nilssona w gronie 10 najlepszych siatkarzy świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×