Bartosz Kurek: Cel nadrzędny został osiągnięty

Atakujący reprezentacji Polski przekonuje, że sobotnia porażka z reprezentacją Stanów Zjednoczonych to pochodna wielu czynników.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Drugie weekendowe spotkanie Biało-Czerwonych z ekipą Johna Sperawa okazało się znacznie mniej udane dla gospodarzy niż piątkowa potyczka. Tym razem Team USA od początku narzucił wybrańcom Stephane'a Antigi swój styl gry i po dwóch setach prowadził już 2:0. Polacy wyrok byli w stanie odroczyć w czasie, ale w czwartej odsłonie, gdy wydawało się, że pewnie zmierzają do przedłużenia spotkania o kolejną partię, roztrwonili kilkupunktowy zapas i ostatecznie ulegli rywalowi 1:3.
- Straciliśmy dużą przewagę w tym czwartym secie i wymknął nam się tie-break. Tak naprawdę dopiero pod koniec drugiej partii, kiedy trener wprowadził do gry kilku nowych zawodników, którzy rozruszali nasz zespół, faktycznie zaczęliśmy grać i próbowaliśmy przeciwstawić się Amerykanom. Mimo tego tak późnego zrywu i tak mieliśmy swoją szansę na piątego seta i zwycięstwo. Są więc jakieś plusy tego meczu w naszym wykonaniu, ale nieważne. Cel nadrzędny został osiągnięty. Mam nadzieję, że będzie okazja do rewanżu w turnieju finałowym - podsumował sobotnie wydarzenia Bartosz Kurek.W drugiej części czwartej odsłony aktualni mistrzowie świata prowadzili z przeciwnikiem już 17:11! To jednak nie wystarczyło, by dowieźć prowadzenie do końca i o triumf w całym spotkaniu bić się w krótkim, rozstrzygającym secie. - Parę fantastycznych zagrań Amerykanów, trochę niedokładności i błędów po naszej stronie - na utratę tak dużej przewagi nie składa się tylko jedna rzecz. To nie było tak, że jeden z rywali poszedł na zagrywkę i punktował seryjnie. Kilka akcji nam nie wyszło, zabrakło szczęścia, pojawiły się błędy i w końcówce było już ciężko - wyjaśnił reprezentacyjny atakujący.
W piątek Bartosz Kurek miał znacznie więcej powodów do radości W piątek Bartosz Kurek miał znacznie więcej powodów do radości
Polacy w sobotę zaprezentowali się znacznie gorzej niż dzień wcześniej. Dobę po cennym zwycięstwie ustępowali reprezentantom Stanów Zjednoczonych w wielu aspektach gry. Sporą różnicę widać było chociażby w skuteczności kończenia ataków i blokach, ale nie tylko. Podopieczni Antigi nie chcieli jednak takiego stanu rzeczy tłumaczyć zmęczeniem. - Nikt nie przystępuje teraz do kolejnych spotkań wypoczęty. Amerykanie też mają za sobą sporo gier. Taka jest Liga Światowa. Wychodzimy, staramy się wygrać - wczoraj nam się udało, dzisiaj nie - przyznał nowy nabytek Asseco Resovii Rzeszów.

Na zakończenie fazy grupowej Ligi Światowej 2015 Biało-Czerwoni mają jednak powody do zadowolenia. Udało im się bowiem zakwalifikować do Final Six w Rio de Janeiro, gdzie będą mieli okazję rozegrać kolejne wymagające mecze z ciekawymi zespołami. - Wiadomo, że z takimi rywalami jak Serbia i Włochy będzie ciężko. W finale na pewno nie ma już słabych drużyn, więc z każdym przeciwnikiem o zwycięstwo nie byłoby łatwo. Myślę, że kibice spodziewać mogą się fajnej siatkówki - zakończył Kurek.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×