Fabian Drzyzga: Normalnie dostalibyśmy bęcki

Fabian Drzyzga został wybrany MVP pierwszego spotkania z USA, lecz nie był zadowolony z gry swojej drużyny. Kiepski styl został jednak zepchnięty na drugi plan, bo dzięki wygranej Polacy zagrają w F6.

Dominika Baran
Dominika Baran

Zła passa przeciwko drużynie USA została nareszcie przerwana. Po pięciosetowym boju, Polacy wyszarpali zwycięstwo w krakowskiej Tauron Arenie i mogą myśleć o turnieju finałowym Ligi Światowej w Rio de Janeiro (15-19 lipca).

Mecz nie należał do najprzyjemniejszych do oglądania, co bez ogródek potwierdził także rozgrywający reprezentacji Polski, Fabian Drzyzga: - Spotkanie było brzydkie z punktu widzenia kibica. My i rywale popełniliśmy bardzo dużo błędów. Tie-break wyglądał nieco lepiej, ale może dlatego, że jest krótszy, choć i w nim nie ustrzegliśmy się pomyłek. Nie chcę myśleć jednak, że piąty set był najlepszym setem w naszym wykonaniu, bo do stanu 8:7 zepsuliśmy chyba sześć zagrywek. Amerykanie na szczęście też. Nie wiem, być może chcieli, żebyśmy to my awansowali, może był to mecz przyjaźni. Wiem, że był to pojedynek niezwykle nierówny i na pewno nie powinniśmy grać takiej siatkówki, bo w normalnie z takim rywalem dostalibyśmy bęcki 3:0.

Oba zespoły popełniły łącznie 70 błędów (37 Polacy, 33 Amerykanie). Najwięcej notowali ich w zagrywce i w ataku.

Mimo wielu spekulacji, Amerykanie wyszli na boisko pierwszą szóstką. Trener John Speraw nie kalkulował i posłał do gry wszystkich swoich najlepszych zawodników, którzy trzy tygodnie wcześniej dwukrotnie rozprawili się z Polakami w meczach w Hoffman Estates. - Nie wiem, z jakim nastawieniem do tych spotkań podeszli Amerykanie; czy im zależy, czy nie, czy grają na luzie, nie mam pojęcia - stwierdził Drzyzga. - Cieszę się, że to my zrobiliśmy to, co do nas należy, postawiliśmy tę kropkę nad "i" - dodał.

Najlepszym zawodnikiem w gronie Biało-Czerwonych był wracający po kontuzji pleców Bartosz Kurek, zdobywca 21 punktów. Atakujący po raz kolejny udowodnił, że zmiana pozycji nie odbiła się na jego skuteczności w grze. Fabian Drzyzga także był pod wrażeniem jego postawy w spotkaniu z USA. - W ataku radzi sobie coraz lepiej, jest to jeden z naszych liderów. Oby tak dalej rozwijał się na tej pozycji, a będziemy mieć z niego naprawdę dużo pociechy - ocenił.

Polacy zwyciężyli z USA przy ogłuszającym dopingu niemal 15 tys. kibiców w Tauron Arenie Kraków Polacy zwyciężyli z USA przy ogłuszającym dopingu niemal 15 tys. kibiców w Tauron Arenie Kraków
Przed obiema drużynami drugi mecz w Krakowie w sobotę (4 lipca), a później wyjazd do Brazylii. - Będziemy chcieli awansować z pierwszego miejsca, nie będziemy oglądać się na rywali, losowania i inne sprawy. Ponieważ Amerykanie ostatnio dość regularnie nas ogrywali, to spróbujemy wygrać drugie spotkanie z nimi we własnej hali - zapewnił rozgrywający reprezentacji Polski. - Cała Liga Światowa jest po to, żeby zbudować i skonsolidować zespół, a ten awans jest zwieńczeniem naszej pracy. Znaczy, że idziemy w dobrym kierunku. Wiemy, że po tym dwumeczu mamy kilka dni wolnego i wynika to z planu, który został ustalony już wcześniej. Po trzech dniach spotykamy się w Spale i tam będziemy się już ciągiem przygotowywać do Final Six - dodał Drzyzga.

Jankesi już raz wygrali na w Rio de Janeiro, w finale tuż przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie w 2008 roku. W tamtym finale Polaków zabrakło, teraz mistrzowie świata mają szansę na medal. - Final Six posłuży nam do rozpoznania rywali przed Pucharem Świata i będzie fajnym przetarciem przed Igrzyskami Olimpijskimi za rok. Będziemy robić wszystko, żeby wygrać, bo przeciwnicy mają do zwycięskich drużyn większy respekt. A poza tym nasze morale idą w górę. Jako mistrzowie świata musimy tam jechać i zagrać swoje. Może się uda wygrać, może przywieziemy medal, oby nie udało się żadnego spotkania nie wygrać - stwierdził w swoim stylu 25-letni siatkarz.

Polski rozgrywający odniósł się także do fantastycznego dopingu, jaki polscy kibice zgotowali im w hali w Krakowie, porównując go z zachowaniem fanów w Teheranie tydzień wcześniej. - To są dwa rodzaje dopingu. Z tego, co słyszałem, w Teheranie było 117 decybeli, więc stanowiło to lekko mówiąc zagrożenie dla naszego zdrowia. Jednak tak tam to wygląda, trzeba się do tego przyzwyczaić. We własnej hali doping nakręca się wraz z naszą dobrą grą - zakończył Drzyzga.

#dziejesiewsporcie: Trener wbiegł na boisko i znokautował arbitra
Źródło: sport.wp.pl
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×