Legionowianki nie na darmo postraszyły faworytki - relacja z meczu Impel Wrocław - SK bank Legionovia Legionowo
We Wrocławiu kibice byli świadkami prawdziwej wojny nerwów. Emocje sięgnęły zenitu również w samej końcówce tie-breaka, gdy sytuacja zmieniała się niczym w kalejdoskopie.
Przełamanie nastąpiło tuż przed najważniejszą częścią odsłony, a duży udział miała w nim Hana Cutura, która nie dość, że skutecznie atakowała, to jeszcze punktowała blokiem. W efekcie gospodynie najpierw doprowadziły do remisu 19:19, a potem objęły prowadzenie 21:20. Ettore Guidetti poprosił wtedy o czas, lecz jego podopieczne straciły skuteczność gry i przez błędy w końcówce przegrały niemalże wygrany set.
Druga odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki, lecz po pewnym czasie wrocławianki wróciły do swojej słabej gry, pełnej błędów własnych. Przy stanie 8:13 Tore Aleksandersen nie wytrzymał i poprosił o czas. Podziałał on mobilizująco na jego podopieczne, które błyskawicznie zniwelowały straty do trzech "oczek". Mobilizacja ta była krótkotrwała, chwilę później Impel przegrywał 14:21, w niektórych akcjach popełniając banalne błędy. Wydawało się, że SK bank Legionovia wygra tę partię szybko i łatwo. Tak się jednak nie stało, wrocławianki ponownie zaskoczyły - tym razem na plus - goniąc rywalki. Po bloku Agnieszki Kąkolewskej na tablicy widniał wynik 19:22, lecz w końcówce przyjezdne odparły napór przeciwniczek.
Seta numer trzy trener Aleksandersen rozpoczął w nieco zmienionym ustawieniu, w wyjściowym składzie pojawiła się bowiem Jenna Hagglund, która wniosła trochę świeżości do gry Impela, grając dokładniej technicznie niż Magdalena Gryka. Gospodynie złapały odpowiedni rytm gry, co w dużej mierze widoczne było w ich ataku - w tym elemencie grały bowiem na wysokiej skuteczności (łącznie w całej partii 59 proc. skuteczności). Ten fakt pomógł im w zbudowaniu dużej przewagi w trakcie jednego ustawienia (13:8, 18:8). Tak jak w tej serii, tak i w dalszej części odsłony legionowianki nie umiały znaleźć odpowiedzi na skuteczne akcje rywalek, nawet pomimo przeprowadzonych zmian.Tore Aleksandersen dokonał zmiany na pozycji rozgrywającej, na boisko wróciła Magdalena Gryka, ponadto w odstępie jednej akcji wykorzystał oba przysługujące mu czasy, ale przyjezdne rozkręciły się na dobre (17:20). Wprawdzie legionowianki w końcówce miały drobne problemy, ale i tak udało im się doprowadzić do tie-breaka.
Decydująca odsłona była bardzo szarpana w wykonaniu obu drużyn, jednak inicjatywa - również punktowa - była po stronie Legionovii. Sytuacja uległa zmianie w połowie seta, gdy dwoma udanymi atakami Cutura dała swojemu zespołowi prowadzenie (10:9). Ta siatkarka odciążyła w ataku zdecydowaną liderkę Impela w tym meczu, Joannę Kaczor. Choć gospodynie miały dwa punkty przewagi, to nagle stanęły i straciły cztery kolejne "oczka", dzięki czemu Legionovia miała piłkę meczową! Końcówka była niezwykle nerwowa, przyjezdne nie wykorzystały czterech szans na zwycięstwo, a Impel wygrał przy drugim podejściu za sprawą czujnej gry na siatce Berit Kauffeldt.
Impel Wrocław - SK bank Legionovia Legionowo 3:2 (25:20, 21:25, 25:13, 21:25, 19:17)
Impel: Gryka, Kaczor, Kąkolewska, Kauffeldt, Mroczkowska, Cutura, Sawicka (libero) oraz Kwiatkowska, Topić, Hagglund
SK bank Legionovia: Bechis, Smarzek, Thibeault, Połeć, Wójcik, Paszek, Wysocka (libero) oraz Bociek, Szymańska, Pietraszkiewicz (libero), Gajewska
MVP: Joanna Kaczor (Impel Wrocław)