Bartosz Gawryszewski: Żadnej zadyszki nie ma
W meczu 24. kolejki PlusLigi Lotos Trefl Gdańsk uległ wicemistrzowi Polski 1:3. Choć była to druga przegrana z rzędu, podopieczni Anastasiego nie doszukują się głębszej przyczyny porażek.
Spotkaniu słusznie nadano miano hitu kolejki. Czterosetowa rywalizacja mogła podobać się każdemu sympatykowi rodzimej PlusLigi. Podopieczni Andrei Anastasiego byli o włos od wyrównania wyniku i doprowadzenia do tie breaka. Szyki popsuł im Nikołaj Penczew, który w kluczowym momencie meczu nie wstrzymał ręki przy zagrywce, tym samym przeciągając szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy.
Po stronie gdańszczan brakowało odpowiednika dla młodego Bułgara. Choć Murphy Troy był wyróżniającą się postacią, nie zdołał odmienić losów spotkania. O bardzo dobrej postawie amerykańskiego siatkarze wspomniał sam Bartosz Gawryszewski w swojej analizie spotkania. - Troy się troił, dwoił... Zagrał bardzo dobre zawody. Jest dobrym atakującym, co udowodnił w tym meczu i udowadnia przez cały sezon. Ale sam nie wygra, musi mieć naszą pomoc, kolegów. Wiadomo, że siatkówka to gra zespołowa i jedna osoba rzadko przeważa o wyniku, więc potrzebne jest to wsparcie. Zabrakło trochę tego ataku. Nie uważam, że reszta zagrała źle, bo zespół zagrał bardzo dobrze i jestem dumny z tego, że tak walczyliśmy.
Po przegranej w Rzeszowie, drużyna Lotosu Trefl Gdańsk uważana za jedną z rewelacji sezonu spadła na czwarte miejsce w ligowej tabeli. Kolejne potkanie siatkarze Anastasiego rozegrają u siebie z bezpośrednim rywalem w walce o podium rundy zasadniczej Jastrzębskim Węglem. - Teraz przed nami arcyważne spotkania. Najpierw Jastrzębie, potem Politechnika. Musimy punktować, żeby utrzymać się na tej pozycji przed play offami i mieć dużo lepszy start.
Szlagier kolejki dla Pasów - relacja z meczu Asseco Resovia Rzeszów - Lotos Trefl Gdańsk