Roberto Santilli: MKS to drużyna, której brakowało pewności siebie

W 22. kolejce MKS Będzin odniósł czwarte zwycięstwo i przybliżył się osiągnięcia wymaganych pięciu wygranych w lidze. Po spotkaniu z AZS-em, włoski trener opowiedział o swoich podopiecznych.

Nicole Makarewicz
Nicole Makarewicz
Będzinianie w meczu z Indykpolem AZS-em Olsztyn odnieśli pierwsze zwycięstwo w trzech setach. Była to czwarta wygrana Tygrysów w tym sezonie. Po spotkaniu komplementów swoim podopiecznym nie szczędził szkoleniowiec Zagłębiaków. - Po pierwsze, jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku meczu, szczególnie, że pamiętamy, iż naszym celem jest wygranie pięciu spotkań w PlusLidze. To jeden z powodów do zadowolenia, drugim jest fakt, że mój zespół w końcu grał jak prawdziwa drużyna. Mam na myśli dobrą technicznie grę w trudnych momentach. Pierwszy raz od kiedy tu jestem zagraliśmy taki mecz. Odkąd tu pracuję jako trener zrobiliśmy duży postęp. Chcę pogratulować zawodnikom za to, jak zagrali z Olsztynem. Dla nas bardzo ważne było, by spróbować coś w zmienić naszej grze, szczególnie jeśli chodzi o technikę oraz sposób w jaki trenujemy. Nie jest to coś, co przychodzi z łatwością, ale widać, że powoli nam to się udaje i cieszymy się z tego powodu - stwierdził Roberto Santilli.
Było to kolejne spotkanie, w którym trenerowi MKS-u Banimeksu Będzin przyszło się mierzyć ze swoim rodakiem. Do meczu z Akademikami Santilli nie wygrał ani razu z włoskim szkoleniowcem. - Mam wrażenie, że gram tu tylko przeciwko Włochom. Pierwszy mecz zagrałem z Piazzą, później był Anastasi, teraz Gardini. Plusliga to naprawdę duże skupisko włoskich trenerów. Każdy z nich jest moim znajomym, więc przyjemnie jest się z nimi zobaczyć. We Włoszech mamy zbyt wielu trenerów, więc musimy ich wysyłać na eksport (śmiech) - zauważył. Rzymianin nie omieszkał też wypowiedzieć się na temat Andrei Gardiniego. - Andrea to świetny człowiek, był wspaniałym zawodnikiem, a teraz doświadcza kolejnej przygody będąc szkoleniowcem. Myślę, że może tu zrobić kawał dobrej roboty. Jak do tej pory będzinianie nie mogą poszczycić się swoimi rezultatami. W dotychczasowych rywalizacjach siatkarze znad Czarnej Przemszy mieli problemy z utrzymaniem dobrej dyspozycji przez cały mecz. Włoch wytłumaczył dlaczego stało się tak, że w konfrontacji z Indykami jego drużyna zdołała zwyciężyć. - Jesteśmy drużyną z końca tabeli i jak to bywa z takimi klubami popełniamy sporo błędów. Dlatego naszym celem na treningach jest zminimalizowanie ilości błędów. Nie da się jednak tego zrobić z dnia na dzień. Trzeba być cierpliwym i także nie deprymować się, kiedy przytrafia się jakiś błąd. W meczu z Olsztynem udało nam się zrealizować to założenie. Na początku pierwszego seta obie drużyny popełniały mnóstwo błędów, ale my zachowaliśmy więcej spokoju niż olsztynianie i ostatnie pięć akcji zagraliśmy bardzo dobrze. To właśnie to zrobiło różnicę. Tak samo było w drugim secie - uznał Roberto Santilli.
Według Roberto Santilliego jednym z kluczowych graczy MKS-u podczas meczu z Akademikami był Sebastian Warda Według Roberto Santilliego jednym z kluczowych graczy MKS-u podczas meczu z Akademikami był Sebastian Warda
Głównodowodzący będzińskiego zespołu zwrócił też uwagę na to, że zmianę w postawie MKS-u widać nie tylko podczas meczów. - Myślę, że mamy też lepszą atmosferę w drużynie. Szczególnie chcę pogratulować Sebie (Sebastianowi Wardzie przyp. autor), który z Akademikami zagrał świetnie. Cały tydzień naciskałem na niego na treningach, a on odwdzięczył się dobrym występem. To dla mnie bardzo satysfakcjonujące. Mam nadzieję, że na tym nasze zwycięstwa się nie skończą i uda nam się wygrać również w środę.

Już w środę beniaminek zagra kolejne spotkanie. Tym razem jego przeciwnikiem będzie BBTS Bielsko-Biała. Zagłębiacy mają bardzo prostą taktykę na ten mecz. - Po prostu chcemy zagrać dobrze. Można powiedzieć, że teraz się odrodziliśmy zależy nam więc na tym, by w kolejnym meczu zachować świeżość i pewność siebie, bo MKS to drużyna, która nie miała pewności siebie. Teraz odnaleźliśmy ścieżkę, która wyciągnęła nas z dołka. Musimy zrobić wszystko, by na niej pozostać - przyznał szkoleniowiec.

Zwycięstwo nad olsztynianami było zdecydowane. Czy zatem po takim występnie podopieczni byłego trenera Jastrzębskiego Węgla zasłużyli na miano "prawdziwych Tygrysów"? - Jest trochę za wcześnie, by tak stwierdzić, ale można powiedzieć, że idziemy w dobrym kierunku. To dla nas bardzo ważne - zakończył Włoch.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×