Jakub Jarosz: Musimy wrócić na właściwe tory
Znakomita postawa atakującego Transferu Bydgoszcz nie uchroniła jego zespołu od dotkliwej porażki w minionej kolejce w Bełchatowie.
Marcin Olczyk
Obserwatorzy sobotniego spotkania między mistrzem Polski a czwartą drużyną w tabeli nie mieli wątpliwości, że cały mecz ustawiła znakomita postawa siatkarzy PGE Skry Bełchatów w polu serwisowym. Gospodarze zafundowali tego dnia rywalom aż 12 asów (w trzech krótkich setach), a dzięki kilku innym wymagającym zagrywkom mieli okazję postawić 11 punktowych bloków (przy dwóch rywala). Przy tak dysponowanym przeciwniku trudno mieć choćby cień nadziei na dobry rezultat.
Jakub Jarosz potrafił w Bełchatowie seryjnie zdobywać punkty
W miniony weekend ekipie Vitala Heynena sprzyjały rozstrzygnięcia na innych parkietach. Przegrał depczący bydgoszczanom po piętach, piąty w tabeli Jastrzębski Węgiel. Swojego spotkania nie wygrał również tracący do Transferu sześć oczek Cuprum Lubin. - Oczywiście chcemy zająć jak najwyższe miejsce. Na razie nie patrzymy jeszcze konkretnie na to, z kim chcielibyśmy grać w kolejnej fazie. Walczymy o to, by osiągnąć jak najlepszy wynik w rundzie zasadniczej. Zobaczymy, jak to będzie. Nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość - przyznał 27-letni zawodnik.
Już w środę Jarosza i spółkę czeka kolejna ciężka przeprawa - tym razem na własnym terenie z Asseco Resovią Rzeszów. Czy wystarczy czasu, by zapomnieć o porażce w Bełchatowie i odpowiednio przygotować się do starcia z wicemistrzem kraju? - Na pewno z meczu ze Skrą wielu pozytywów nie wyciągniemy. Dlatego musimy jak najszybciej wrócić na właściwe tory, bo graliśmy już dobrą siatkówkę. Myślę, że możemy prezentować się znacznie lepiej - podkreślił atakujący.