Liga Mistrzów, gr. A: Do trzech razy sztuka - relacja z meczu Dragons Lugano - Copra Elior Piacenza

Dotychczas zespół Copry Piacenza nie miał szczęścia w tie breakach. W meczu przeciwko Dragons Lugano, włoskim siatkarzom udało się przełamać niemoc i po zaciętym boju wygrać spotkanie w pięciu setach.

Monika Skrzyniarz-Gwizdała
Monika Skrzyniarz-Gwizdała
Choć przed meczem w Lugano, tamtejsza ekipa mówiła, że tanio skóry nie sprzeda zespołowi Copry Piacenza, to nadal mimo gorszego okresu gry Włochów to oni byli faworytami spotkania, co ostatecznie po pięciosetowym boju zdołali udowodnić.
Niezwykle wyrównany początek starcia miał swój punkt przełomowy tuż przed druga przerwą techniczną. Wówczas równorzędną grę (12:12) zakończył Thijs Ter Horst. Po wejściu w pole serwisowe zawodnika z Piacenzy, włoska ekipa w ekspresowym tempie zbudowała 5 punktową przewagę. Wtedy karty rozdawała świetnie dysponowana w bloku pierwsza linia w postaci Valerio Vermiglio, Emanuel Kohut oraz Jacopo Massari. Choć dzięki atakowi Bruno Felicio De Jesus  Szwajcarom udało się wyjść z fatalnego ustawienia, nie zdołali dogonić rywali.

Z kolei w drugim secie mocne otwarcie zaliczyli podopieczni Andrei Radiciego (4:1). Jednak Włosi równie szybko jak stworzyli przewagę tak ją stracili i kontrolę nad setem przejęli gospodarze (4:6). A po punktowym bloku na atakującym gości na drugą przerwę techniczną oba zespoły schodziły przy stanie 16:10. Po powrocie na plac gry siatkarze Copry wzięli sobie do serca uwagi trenera i zdołali nieznacznie odrobić stratę (14:16). Wymianę zakończył udany atak z lewego skrzydła Nemanja Jakovljevicia (25:22).

W trzeciej partii w grę ekipy z Piacenzy wdarło się zdenerwowanie co rzutowało na wynik (10:14). Dodatkowo zawodnicy Dragons Lugano odkryli sposób na Valerio Vermiglio i bez problemu czytali jego działania co pozwoliło na kontrolowanie przebiegu seta. Jednak sportowa złość przełożyła się częściowo na jakość gry Copry, która tuż przed wejściem w decydującą część seta zdołała złapać kontakt z przeciwnikiem (18:20). W momencie zameldowania się w polu serwisowym Hristo Zlatanova wydawało się, że Włosi zdołają odwrócić losy seta na własną korzyść.Jednak ta sztuka ostatecznie im się nie udała i przegrali partię do 22.

Czwarta odsłona była najbardziej zacięta i mogła być najmilsza dla oka siatkarskiego obserwatora. Dotychczas bardzo dobrze spisujący się zawodnicy z Lugano byli konsekwentni w swoich działaniach, a w ich grze można było widzieć radość (7:4). Sytuacja zmieniła się po pierwszej przerwie technicznej kiedy to podopieczni Mario Motta podali rękę przyjezdnym w postaci błędów własnych (8:7). Wówczas rywalizacja się zaostrzyła i miała swój finał w grze na przewagi, którą po podwójnym bloku na szwajcarskim atakującym padła łupem włoskiej drużyny. Głównym bohaterem punktu na miarę tie breaka został środkowy Aimone Alletti.

Piąty set był kolejnym wyrównanym bojem obu zespołów, w którym po kąśliwych zagrywkach Jacopo Massariego na prowadzenie wyszli Włosi (14:7). Po kapitalnej pogoni siatkarzy Dragons Lugano i odrobieniu pięciu punktów z rzędu, gospodarze musieli jednak przełknąć gorycz porażki i uznać wyższość podopiecznych trenera Radiciego (15:13).

Dragons Lugano - Copra Elior Piacenza 2:3 (18:25, 25:22, 25:22, 33:35, 13:15)

Dragons: De Pra, Bruno, Jakovljevic, Aguilera, Sanders, Gotch, Del Valle (libero) oraz Gelasio, Brander

Copra: Alletti, Poey, Vermiglio, Ter Horst, Massari, Kohut, Da Silva (libero) oraz Tencati, Zlatanov, Papi, Marra

Miejsce Drużyna Mecze Z-P Sety Punkty
1 Tomis Constanta 4 4-0 12:5 10
2 Copra Piacenza 4 2-2 10:9 7
3 Knack Roeselare 4 2-2 9:9 6
4 Dragons Lugano 4 0-4 4:12 1

Liga Mistrzów, gr. A: Mnóstwo emocji w Roeselare - relacja z meczu Knack Roeselare - Tomis Constanca   

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×