Awantura podczas meczu w Olsztynie. Maciej Dobrowolski: Nie potrzebuję przeprosin
Nie dość, że Indykpol AZS przegrał kolejny mecz, tym razem z Politechniką Warszawską, to dodatkowym problemem okazali się sędziowie. - Kłamią w żywe oczy - denerwował się po meczu kapitan AZS-u.
Przerwa trwała długo, a sędziowie dyskutowali między sobą i z zawodnikami oraz trenerami obu drużyn. Ostatecznie uznali, że nie można drugi raz sprawdzać tej samej sytuacji, mimo że piłki w aucie nikt nie poddawał w wątpliwość, bo wylądowała kilkadziesiąt centymetrów poza linią końcową. W ten sposób wynik brzmiał 32:30 i 2:1 w setach dla Politechniki.
- Nie przegraliśmy przez sędziów, ale niech oni się zastanowią, czego chcą i po co oni są - irytował się po meczu kapitan Indykpolu AZS Maciej Dobrowolski. - To, że sędzia przeprosił mnie po meczu, jest bardzo miłe, ale ja takiego gestu nie potrzebuję. My, poza przyjemnością, wykonujemy tu swoją pracę. Mamy z niej przyjemności, ale też porażki i smutki. Nie mówię, że byśmy wygrali, ale mogliśmy wygrać tego seta i mielibyśmy przyjemność walki o pełną pulę. A zostaliśmy z burakiem bez punktów. Chętnie bym posłuchał tych panów, ich wypowiedź oficjalną. Bo oni co innego mówią nam tam, na boisku, a ich zdanie zmienia się co kilkanaście sekund, w zależności od punktu w meczu. Kłamią w żywe oczy. Co innego mówią w trakcie meczu, co innego potem.Sędziowie sobotniego spotkania po meczu zostali nawet przebadani alkomatem przez policję. Badanie nie wykazało jednak zawartości alkoholu w ich krwi, a olsztynianie zgodnie przyznawali, że awantura z sędziami nie usprawiedliwia ich porażki. Czwartego seta przegrali bowiem gładko. - Oczywiście mogliśmy wygrać trzeciego seta, ale nie jest powiedziane, że tak by się stało, bo to co wyprawialiśmy w tym meczu, wołało o pomstę do nieba - podsumował trener Stelmach, który następnie poddał się pod ocenę Rady Nadzorczej i zarządu klubu. Informujemy o tym w oddzielnym newsie.