Nie czujemy pełnej satysfakcji - rozmowa z Eweliną Sieczką, przyjmującą Budowlanych Łódź

Przyjmująca mimo czterech zwycięstw, podobnie jak większość obserwatorów, nie jest w pełni zadowolona z postawy swojej i koleżanek.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński

Szymon Łożyński: Mecz z Pałacem był odzwierciedleniem waszej postawy w tym sezonie, która przypomina sinusoidę. Wahania formy są przyczyną rozegrania aż pięciu tie-breaków na sześć spotkań?

Ewelina Sieczka: Z jednego faktu możemy być zadowoleni. Wygraliśmy cztery z sześciu pojedynków, więc to jest dobry wynik. Nie można jednak zapomnieć o punktach, które straciliśmy. Fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani, ale brakuje tego "czegoś". Zgodzę się, że dzisiejsze spotkanie było odzwierciedleniem naszej formy. Jeden set zagraliśmy świetny, a w kolejnym nie potrafiliśmy odnaleźć się na boisku. Dlatego też mimo czterech zwycięstw nie czujemy pełnej satysfakcji.
Pałac pokonaliście przede wszystkim zagrywką. Czy można postawić tezę, że to ten element jest waszą największą bronią?

- W starciu z bydgoszczankami wyjątkowo dobrze zagraliśmy zagrywką. W poprzednich meczach nie zawsze potrafiliśmy pomóc sobie w tym elemencie. Słabsza zagrywka jest jedną z przyczyn tych nie do końca satysfakcjonujących rezultatów. Analiza, która miała odpowiedzieć na pytanie dlaczego gramy tyle tie-breaków, wykazała również, że popełniamy za dużo własnych błędów. Potrafiliśmy oddać przeciwnikowi 15 punktów w secie! Pomyłki są na razie naszą największą zmorą.

W pierwszych spotkaniach daleko od optymalnej dyspozycji była Sanja Popović. Chorwatka z lepszej strony pokazała się w Bydgoszczy. Czy starcie z Pałacem będzie dla niej przełamaniem?

- Pamiętajmy, że Sanja jest jedyną atakującą w naszym zespole. Dlatego też liczymy na jej wysoką dyspozycję. W sobotę zagrała bardzo dobrze. Potrafiła podobnie jak cały zespół wykorzystać słabszy blok bydgoszczanek. Taktycznie byliśmy przygotowani, aby Sanja atakowała głównie wtedy, kiedy rozgrywająca rywalek jest w pierwszej linii. Założenia zrealizowaliśmy. Cały zespół zapracował na zwycięstwo. W trudnym momencie weszły na parkiet Magdalena Śliwa, Sylwia Pycia i Dorota Ściurka, które pomogły odmienić losy rywalizacji.

W końcówce trzeciego seta na parkiecie było nerwowo. Sędziowie podjęli kontrowersyjne decyzje. Dzięki wideo weryfikacji można było tego uniknąć?

- Zdecydowanie. Sędziowie są tylko ludźmi i mają prawo się pomylić. Przez brak challenge'u zaczyna się tylko niepotrzebna awantura.

Co było przedmiotem sporu przy stanie 24:22 dla bydgoszczanek w trzeciej partii?

- Rozgrywająca rywalek była w drugiej linii i skoczyła do bloku. W pierwszej chwili sędziowie tego nie zauważyli, gdyż przyznali punkt rywalkom. Na szczęście arbitrzy w porę się zreflektowali i przyznali nam prawidłowo zdobyte oczko. Gdyby była wideo weryfikacja, sprawa zostałaby rozwiązana w kilkanaście sekund. Niestety, przez jej brak kłótnie pod siatką trwały kilka minut.
Ewelina Sieczka wyszła w podstawowej szóstce Budowlanych Łódź we wszystkich sześciu meczach tego sezonu Ewelina Sieczka wyszła w podstawowej szóstce Budowlanych Łódź we wszystkich sześciu meczach tego sezonu
Po sezonie spędzonym we Wrocławiu występuje pani w barwach Budowlanych Łódź. Co stało za podjęciem decyzji o zmianie klubu?

- Chciałam mieć możliwość realnej rywalizacji na lewym skrzydle, nie tylko podczas treningów. W moim aktualnym zespole najlepsi na treningach wychodzą w pierwszym zestawieniu. Czasami na zajęciach mamy prowadzone statystyki, na podstawie których układana jest wyjściowa szóstka.

Czy Impel Wrocław chciał panią zatrzymać?

- Miałam jeszcze ważny kontrakt przez rok. Zatem bez zgody włodarzy nie mogłam zmienić barw klubowych. Oczywiście nie zostałam wyrzucona z klubu. Bardzo cenię sobie współpracę z prezesami Impelu Wrocław. Dziękuje im, że znaleźliśmy wspólny język i mogła zmienić klubu. Odbyliśmy szczerą, przyjacielską rozmowę i to była nasza wspólna decyzja. Obym więcej takich osób spotykała na swojej drodze.

Jak się układa współpraca z Adamem Grabowskim?

- Pierwszy raz mam możliwość pracy z tym trenerem. Adam Grabowski, jak każdy szkoleniowiec, ma swoje plusy i minusy. Na razie patrząc tylko na wyniki, ocena naszego zespołu jest średnia.

Czy zatem pojawiły się głosy w klubie o zmianie szkoleniowca?

- Nie słyszałam o takich głosach. Mam nadzieję, że do żadnych zmian nie dojdzie. To prawda, że nie prezentujemy się idealnie, ale problem leży w sferze mentalnej, a nie fizycznej. Ciężko to wypracować na treningach. Oceną trenera zajmuje się prezes, ale my zawodniczki nie chcemy roszad.

Tie-breaki to nie tylko utrata cennego punktu. Pięciosetowe boje kosztują wiele wysiłku fizycznego. Stwierdziła pani, że pod tym względem jesteście dobrze przygotowani. Jednak czy tak długie pojedynki nie zabiorą wam zbyt wiele sił?

- Na pewno to nie jest komfortowa sytuacja. Każde tak długie spotkanie zostaje w nogach i tego nie da się przeskoczyć. Ciało odczuwa każdy wyskok do ataku i bloku, więc pięć setów nie ułatwiają nam pracy przed kolejnymi meczami. Dodatkowo podczas przygotowań do sezonu byliśmy w okrojonym składzie. Mamy prawo być zmęczone, ale to nie jest usprawiedliwienie. Sami jesteśmy sobie winni, ponieważ nikt nas nie prosi żebyśmy grali pięć setów. Musimy zatem szybko się regenerować i nie szukać wymówek.
Sieczka to siatkarski obieżyświat. Występowała już w klubach z Dąbrowy Górniczej, Sopotu, Bielska-Białej i Łodzi Sieczka to siatkarski obieżyświat. Występowała już w klubach z Dąbrowy Górniczej, Sopotu, Bielska-Białej i Łodzi
Pani macierzysty klub to zespół z Dąbrowy Górniczej. W dalszej części kariery chciałaby pani do niego wrócić?

- Nie myślę o tym. Dąbrowa Górnicza to moje miasto, tam się wychowałam i w tym klubie czuję się jak w domu. Kibicuję dziewczynom i trzymam za nie kciuki. Mam koleżanki, które nadal reprezentują barwy MKS-u np. Krystyna Strasz czy Katarzyna Urban. Kiedy przyjeżdżam do Dąbrowy Górniczej, cieszę się, że mogę zagrać w tej hali. Byłoby miło znów występować dla tego klubu, ale to odległa przyszłość i nie skupiam się na tym.

Czy chce pani grać w przyszłym sezonie w kadrze? Piotr Makowski kontaktował się z panią?

- Chcę grać w kadrze i jeśli zdrowie pozwoli, nigdy jej nie odmówię. Jednak czasami ciężko było jechać na zgrupowanie i wysłuchiwać nieprzychylnych opinii obserwatorów, którzy skupiali się na nieobecnych zawodniczkach, a nie na nas. Dla każdej siatkarki marzeniem powinna być gra w reprezentacji. Kadra jest w przebudowie i najprawdopodobniej dalej tak będzie, co uważam za dobre rozwiązanie. Niestety nie jestem już młoda i najlepszą przyjmującą świata raczej nie będę (śmiech). Dlatego też może w tej reprezentacji zabraknąć dla mnie miejsca. Wierzę, że dziewczyny stać za kilka lat na taki sam sukces jak chłopaków i krok po kroczku dościgniemy naszych kolegów.

Zakochane w tie-breaku - relacja z meczu Pałac Bydgoszcz - Budowlani Łódź

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×