Nie chciałem robić niczego wbrew sobie - rozmowa z Andreą Anastasim, trenerem Lotosu Trefla Gdańsk

Natalia Witczyk
Natalia Witczyk
PlusLiga w tym sezonie liczy czternaście zespołów, podobnie jak rosyjska Superliga. We Włoszech rywalizuje za to trzynaście ekip. Czy tak duża liczba drużyn, to według pana dobry pomysł?

- Dla mojego zespołu na pewno (śmiech). Nie wiem, czy takie samo zdanie będą miały drużyny z Bełchatowa, Jastrzębia-Zdroju, Rzeszowa czy Kędzierzyna-Koźla, które rywalizują także w europejskich pucharach. Dla nich będzie to nieprawdopodobnie wyczerpujący sezon. Oczywiście, zgodzę się, że Jastrzębski Węgiel oraz Asseco Resovia Rzeszów mają szesnastoosobowe składy, dlatego ławka rezerwowych jest ich ogromnym atutem. Mimo wszystko, to wcale nie jest ułatwienie. W PlusLidze gra się co trzy dni, do tego dochodzą podróże, a dokładając wyjazdy związane z Ligą Mistrzów czy Pucharem CEV, nie jest to zbyt komfortowe. Szczerze mówiąc, nie zazdroszczę im.

A jeśli chodzi o poziom PlusLigi, to nie uważa pan, że będzie on niższy przez zespoły plasujące się w dole tabeli?

- Myślę, że zawsze jest takie ryzyko. Władze PlusLigi, powiększając rozgrywki, na pewno liczyły się z tym, że jakość nie będzie już taka, jak wcześniej. Oczywiście, nie oznacza to, że polska liga straciła na swojej wartości. Wręcz przeciwnie. Razem z Serie A tworzą bardzo silne ośrodki dla rozwoju światowej siatkówki, tuż za potęgą Superligi.

Starcia z czołówką będą dla Lotosu Trefla Gdańsk prawdziwym sprawdzianem, który wykaże, na co stać pana zespół w tym sezonie?

- Oczywiście, to ogromny test. Jednak będę wmawiał moim zawodnikom, że mają podejść do tych pojedynków z uśmiechem na twarzy. Nie możemy zakładać, że w trzech meczach chcemy zdobyć jeden, może dwa punkty. To zupełnie bez sensu. Będę szczery, oczekiwania punktowe możemy mieć przed meczem z Cuprum Lubin. Trudno przewidzieć, co wydarzy się w sobotę ze Skrą Bełchatów, czy w kolejnych meczach z drużynami z Rzeszowa i Jastrzębia. Po tych pojedynkach chcę z podniesioną głową powiedzieć, że zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze, realizując wszystkie założenia taktyczne.

Charakterem można pokonać każdego?

- Absolutnie. Tworząc gdański zespół miałem na uwadze właśnie ten aspekt. Podchodzimy do każdego spotkania naładowani pozytywną energią i walecznością. Podoba mi się taka postawa, bo właśnie tego oczekuję od moich zawodników. Nawet rezerwowi wnoszą wiele do zespołu, bo widać, że żyją meczem, chcą pobudzić swoich kolegów do jeszcze większej rywalizacji. Jestem z tego naprawdę zadowolony.

Po ośmiu zwycięstwach z rzędu już zostaliście okrzyknięci czarnym koniem tegorocznych rozgrywek. Czy według pana nie jest jeszcze za wcześnie na takie wnioski?

- Na ten moment jesteśmy czarnym koniem, ale pamiętajmy, że rozgrywki ligowe są bardzo długie. Jeśli chociaż na chwilę stracimy równowagę, naszą pewność siebie, wtedy możemy przegrywać z każdym zespołem. Oczywiście, chciałbym tego uniknąć i zrobię wszystko, żeby tak się nie stało.

Co w takim razie chcecie osiągnąć w tym sezonie?

- Mówiąc szczerze, aktualnie tego nie wiem. Przed sezonem moim celem był awans do fazy play-off. Teraz musimy zobaczyć, co się stanie. Oczywiście, gra w najlepszej ósemce jest jak najbardziej możliwa i wierzę, że się tam znajdziemy. A może przy dobrym rozstawieniu będziemy mieli możliwość awansowania do półfinałów i zagrania o medale? Zobaczymy.

Ma pan swojego faworyta?

- O złoto będą walczyć dwie drużyny - z Bełchatowa i Rzeszowa.

Które miejsce w tegorocznym sezonie PlusLigi zajmą siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×