Matthew Anderson: Nie mogłem już nosić maski szczęśliwego i pogodnego człowieka

Jak grom z jasnego nieba spadła informacja o zawieszeniu kariery przez Matthew Andersona. Siatkarz wyznał, że cierpi na depresję i nie jest w stanie wypełnić kontraktu z Zenitem Kazań.

Dorota Mleczak
Dorota Mleczak

- Od siedmiu lat gram profesjonalnie w siatkówkę. Zaczęło się w Korei Południowej, potem Włochy, a teraz Rosja. W okresie od końca sezonu klubowego do rozpoczęcia zgrupowania reprezentacji miałem może tydzień na to, żeby spędzić czas z rodziną, a ona zawsze była dla mnie bardzo ważna. Z tego powodu zacząłem czuć się nieswojo, byłem w ciągłym stresie. Dodatkowo bezustanne podróże, ponieważ zespół nigdy nie zostaje dłużej w jednym miejscu. Przez sytuację związaną z wyprowadzką z domu osiągnąłem punkt krytyczny. Postanowiłem zrobić sobie przerwę, by odzyskać miłość i pasję do gry - zdradził 28-letni siatkarz.  - Po mundialu spędziłem czas w domu, czułem się dobrze i myślałem, że tak będzie. Myślałem, że mogę pokonać depresję, ale się nie udało. Po dwóch tygodniach w Kazaniu depresja wróciła. Sądzę, że to nie jest wynikiem jednego czy dwóch zdarzeń, ale kilku lat mojego grania za granicą. Stało się to dla mnie nie do zniesienia, bycie z dala od rodziny. Ostatnio nie mogłem w pełni trenować i grać - dodał.

Anderson zapewnia, że w tym sezonie na pewno nie zobaczymy go na parkietach żadnej ligi. Kilka najbliższych miesięcy spędzi w domu rodzinnym, mając nadzieję, że dzięki temu w przyszłym sezonie wróci do gry silniejszy, a co ważniejsze zdrowy. - Zamierzam całkowicie poświęcić swój czas rodzinie - mamie, siostrom i bratu. W ciągu ostatnich lat w moim życiu była tylko siatkówka, nic więcej. Coraz bardziej traciłem siebie samego. Nie chcę być tylko siatkarzem, chcę być dobrym człowiekiem. Będę starał się aby utrzymać formę, ale w siatkówkę nie będę grać. Muszę odpocząć - powiedział siatkarz Zenitu Kazań.

Według opinii kilku dziennikarzy oraz kibiców powodem depresji Andersona mógł być transfer do ligi rosyjskiej, która niewątpliwie dla obcokrajowca jest szkołą życia. Jednak jak przyznaje amerykański przyjmujący, to czy jest zawodnikiem klubu z Superligi, czy Serie A w tej sytuacji nie miało większego znaczenia. - Możliwe, że pobyt w Rosji pogłębił moje problemy. Ale to mogło wydarzyć się we Włoszech, gdzie styl życia jest podobny do amerykańskiego. Myślę, że problem nie tkwi w kraju czy komunikacji, ale we mnie. Nie mogłem już nosić maski szczęśliwego i pogodnego człowieka, skoro tak naprawdę doświadczałem zupełnie inne uczucia - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×