Katarzyna Zaroślińska: Liczy się dobro drużyny

PGE Atom Trefl Sopot odniósł drugie zwycięstwo w tym sezonie, pokonując w trzech setach Pałac Bydgoszcz. Główne skrzypce grała Anna Miros, ale do zdrowia wraca już Katarzyna Zaroślińska.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Sześć wygranych setów, sześć zdobytych punktów i zero przegranych partii - tak przedstawia się bilans siatkarek PGE Atomu Trefla Sopot. Z takiego obrotu spraw może być zadowolony zarówno sztab szkoleniowy jak i zawodniczki, a wśród nich Katarzyna Zaroślińska. Reprezentantka Polski, jeśli chodzi o indywidualne dokonania, początku sezonu nie może jednak zaliczyć do udanych. W starciu z beniaminkiem Zaroślińska w ogóle nie pojawiła się na parkiecie.
Z kolei w Bydgoszczy atakująca sopockiej drużyny wchodziła na krótkie zmiany. Mała liczba minut spędzonych na parkiecie spowodowana jest kłopotami zdrowotnymi głównej zainteresowanej. - Naciągnęłam mięśnie brzucha przed turniejem w Szamotułach. Uraz był dość poważny i byłam wykluczona z treningu przez około dwa tygodnie. Dopiero od paru dni wchodzę w treningi z drużyną. Nie może zatem dziwić moja absencja w meczu inauguracyjnym z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i krótkie epizody w starciu z Pałacem - przyznała była atakująca drużyny z Dąbrowy Górniczej.

O ile suche wyniki sopocianek mogą robić wrażenie, o tyle styl tych wiktorii budzi już spore zastrzeżenia. Podopieczne Lorenzo Micelliego nie porywały swoją grą w Bydgoszczy i poziomem dostosowały się do drużyny gospodarzy. Tylko w dwóch pierwszych partiach sobotniego widowiska przyjezdne popełniły łącznie aż 20 błędów własnych. Częściowym usprawiedliwieniem dla brązowych medalistek poprzedniego sezonu może być rewolucja kadrowa, jaką zespół przeszedł przed inauguracją rozgrywek.

- Tak naprawdę jeszcze się docieramy. Wszystkie zapoznajemy się z taktyką wprowadzoną przez naszego trenera. Dodatkowo dopiero w tym tygodniu dołączyły do nas dwie siatkarki, które występowały na mistrzostwach świata. Zespół jest zbudowany na nowo i pierwsze mecze pozwalają nam przede wszystkim zgrać się ze sobą. Z biegiem czasu w naszej grze będzie widoczny progres. Z meczu na mecz powinno być coraz lepiej – zapewniła z optymizmem Zaroślińska.

Lorenzo Micelli nie musi na razie zbyt mocno rozwodzić się nad pozycją atakującej. W Bydgoszczy skutecznie na prawym skrzydle radziła sobie Anna Miros. Siatkarka znana pod panieńskim nazwiskiem Podolec, była najlepszą punktującą swojej drużyny. Nie po raz pierwszy była reprezentantka Polski błyszczała zarówno w ataku, jak i bloku. Czy wobec takiej postawy Miros, Katarzyna Zaroślińska nie obawia się, że na dłużej zagości w kwadracie dla rezerwowych? - Liczy się dobro drużyny. Życzę Ani i wszystkim koleżankom z zespołu, żeby grały dobrze, bo każda z nas pracuje na zwycięstwo zespołu. Każdy z nas daje z siebie wszystko na treningach, a finalnie zespołowi pomaga decyzją trenera ta w danej chwili najlepsza. Z moim zdrowiem jest coraz lepiej, więc mam nadzieję, że teraz będziemy z Anią zdrowo rywalizować o miejsce w składzie - zakończyła siatkarka urodzona w Gorzowie Wielkopolskim.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×