Lise van Hecke: Mistrzostwa świata to dla nas wielka szansa

Młoda belgijska atakująca, która zasłużenie zdobyła tytuł najlepszej zawodniczki finałowego turnieju drugiej dywizji WGP w Koszalinie, nie może doczekać się siatkarskiego mundialu we Włoszech.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Metoda małych, a następnie coraz większych kroków do sukcesu zdecydowanie popłaca, co udowodniła niedawno reprezentacja Belgii kobiet kierowana przez Gerta Vande Broeka. "Żółte Tygrysice" po niespodziewanych sukcesach z 2013 roku, czyli srebrze Ligi Europejskiej i brązowym medalu mistrzostw Europy, poszły za ciosem w tegorocznych rozgrywkach World Grand Prix. W finałowych zmaganiach II dywizji prestiżowego turnieju, który miały miejsce w Koszalinie, Belgijki najpierw boleśnie sprowadziły na ziemię reprezentację Polski, by w wielkim finale pokonać po fascynującym i absolutnie nieprzewidywalnym boju kadrę Holandii 3:2 - Nie spodziewałam się, że kiedyś może do czegoś takiego dojść. To naprawdę wspaniałe, jak wiele osiągnęłyśmy w ostatnich latach. Teraz musimy zrobić kolejny krok i postarać się o to, by potwierdzić swoje możliwości w Final Six. Jestem pewna, że tak się stanie, wystarczy po prostu grać swoje, jak do tej pory - mówiła na gorąco po spotkaniu jego bohaterka, Lise van Hecke.

Zasłużoną nagrodą dla ambitnych "Tygrysic" jest wylot do Tokio, gdzie od 20 do 24 sierpnia będą mierzyć się w Final Six pierwszej dywizji WGP z Japonią, Brazylią, Chinami, Turcją i Rosją. - Nie wiem, czy stać nas teraz na walkę z najlepszymi zespołami na świecie, ale należymy do drużyn walczących i nie zamierzamy nikomu oddawać setów ani meczów. Już samo miejsce w grupie najlepszych zespołów World Grand Prix jest dla nas nagrodą - przyznała 22-letnia atakująca River Volley Piacenza

Jak zostało potraktowane World Grand Prix przez sztab kadry Belgii: jako jedna z imprez docelowych czy etap przygotowań do debiutanckiego występu w siatkarskim mundialu?  - Tak naprawdę nie miałyśmy wielkich oczekiwań względem Grand Prix, ponieważ był to nasz pierwszy udział w tym turnieju, ale na pewno to świetne przygotowanie do imprezy sezonu, czy mistrzostw świata. Radziłyśmy sobie z ilością i tempem spotkań, co jest ważne w kontekście występów we Włoszech. Mam tylko nadzieję, że nie przyczyni się to do naszego zmęczenia; nie mamy wielu rezerwowych, młodsze zawodniczki zwykle tylko trenują z nami, a w meczach polegamy na stałym, dość wąskim składzie. To dla nas wielka szansa i z niecierpliwością oczekujemy na wyjazd do Włoch - tak odpowiedziała van Hecke na to pytanie.
Zasłużona nagroda MVP dla 22-letniej atakującej Zasłużona nagroda MVP dla 22-letniej atakującej
Młoda atakująca zrobiła w Koszalinie furorę swoimi mądrymi, odważnymi, a co najważniejsze, skutecznymi atakami. W dwóch meczach zanotowała ona aż 66 punktów, zaś w najważniejszym starciu imprezy zabrakło jej dwóch "oczek", by pobić tegoroczny rekord punktowy WGP autorstwa Yeong-Koung Kim (42 punkty w spotkaniu przeciwko Rosji). -Jestem prawie martwa... (śmiech) Czy jest to moja najlepsza forma? Na pewno podczas turnieju w Koszalinie zagrałam bardzo wyczerpujące mecze, ale zdobyłam sporo punktów. Czuję, że jestem w formie, że stać mnie na wiele, podobnie jak w czasie mistrzostw Europy w 2013 roku. Kto wie, może to moja "życiówka" - przyznała atakująca wyrastająca na siatkarkę wielkiego formatu. Wrześniowe MŚ rozgrywane we Włoszech będą dla kadry Vande Broeka wyzwaniem nie tylko ze względu na jej debiut na imprezie tej rangi. Rywalami "Tygrysic" w pierwszej fazie turnieju będą drużyny spoza Europy, między innymi Kuba, Azerbejdżan czy Japonia. Nie wiadomo, czy w starciach z tymi ekipami belgijskie siatkarki będą sobie radzić tak dobrze, jak z rywalami ze Starego Kontynentu. - Nie możemy się doczekać tych meczów, to będzie zetknięcie się z innym stylem grania niż dotychczas. Ponadto takie zespoły jak Japonia czy Chiny są wymagające z racji bardzo dobrej gry w obronie i sporo wnoszą do całej siatkówki. Będzie to dla nas nowość, ale bardzo na nią czekamy! - zadeklarowała Van Hecke.

Wartość medialna sympatycznych i energicznych Belgijek idzie w górę, zwłaszcza za sprawą ich aktywności w social media, ale młoda atakująca nie ma złudzeń: - Niestety, piłka nożna zawsze będzie na pierwszym miejscu w naszym kraju. To prawda, że po zdobyciu przez nas kilku medali coraz więcej kibiców przychodzi na nasze mecze, choćby podczas spotkań w Leuwen oglądało nas ponad trzy tysiące widzów, co było wspaniałe. Także nie będziemy numerem jeden w Belgii, ale może po tym turnieju zyskamy jeszcze więcej sympatyków? - spytała z uśmiechem, po czym entuzjastycznie zareagowała na pomysł, by w promocji jej zespołu pomógł brat libero Valerie Courtois, bramkarz Chelsea Londyn Thibaut Courtois.

Freya Aelbrecht: Wierzyłyśmy do końca, że możemy wygrać

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×