Klaudia Kaczorowska: Naszym atutem może być nieprzewidywalność
Pierwszym rywalem Polek w World Grand Prix będzie Belgia. To właśnie ta ekipa pozbawiła biało-czerwone miejsca w mistrzostwach świata. - Nie ma co do tego wracać - twierdzi Klaudia Kaczorowska.
Agata Kołacz
Reprezentacja Polski przegrała z Belgią 0:3 w turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw świata, rozgrywanym w styczniu w Łodzi. Po pół roku obie drużyny ponownie spotkają się na parkiecie, tym razem w ramach World Grand Prix. Jedną z zawodniczek, która walczyła o awans do mundialu, jest Klaudia Kaczorowska, znajdująca się również w składzie na turniej w Limie. Przyjmująca Atomu Trefla Sopot nie chce jednak wracać do styczniowego spotkania. - Jesteśmy już inną drużyną. Rywalki grają parę ładnych lat ze sobą, są bardziej poukładane i to jest ich duży atut. My akurat elementu bycia razem dopiero się uczymy - podkreśla.
Polska jest organizatorem turnieju finałowego drugiej dywizji, dlatego do rozgrywek może podejść bez dodatkowego obciążenia. - Dobrze, że mamy mamy zapewniony udział w finale, dzięki temu kilka dziewczyn mogło dostać więcej wolnego czasu. Gramy z Belgią dwa spotkania, to będą trudne mecze, bo podejrzewam, że rywalki znajdą się w finałowej czwórce. W sumie to dobrze, że będziemy mogły się z nimi sprawdzić i zobaczyć w jakiej jesteśmy formie - twierdzi siatkarka.