LŚ, gr. A: Fantastyczny Iran nie przestaje zadziwiać!

Świetnie grający Iran nie przestaje zadziwiać siatkarskiego świata. Po raz drugi w trakcie kilku dni ograł Brazylię, tym razem u siebie, i powoli staje się drużyną rozdającą karty w polskiej grupie.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Piątkowe starcie w Teheranie rozpoczęło się "zgodnie z planem", czyli od pewnego zwycięstwa Canarinhos w premierowej odsłonie. Drugi set przyniósł bardzo dużo emocji. Nie brakowało w nim długich wymian i efektownych zagrań. W decydujących momentach dały o sobie znać determinacja i siła gospodarzy, którzy ku uciesze żywiołowo reagującej publiczności wygrali na przewagi.
Trzecia partia padła łupem przyjezdnych, dla których dużą część punktów zdobywał środkowy, Lucas Saatkamp, najskuteczniejszy zawodnik drużyny z Kraju Kawy w tym spotkaniu (15 "oczek"). Pewny triumf mistrzów świata w tej części niczego jednak nie przesądzał.

Grający bez kompleksów Irańczycy kolejny raz napsuli sporo krwi utytułowanym przeciwnikom w czwartym secie. Prym w ich szeregach wiódł absolutny lider, Shahram Mahmoudi, zdobywca 24 punktów. Wspierał go Mojtaba Mirzajanpour (17 "oczek").

W tie-breaku gospodarze poszli za ciosem. Goście nie potrafili w jakikolwiek sposób im się przeciwstawić. Od początku tej odsłony Iran osiągnął przewagę i systematycznie ją powiększał. W kilku sytuacjach Brazylijczycy zostali ośmieszeni i sami chyba za bardzo nie wiedzieli, co powinni robić. Nie podbijali piłek, które ewidentnie zmierzały w ich boisko. Doprowadzało to do szału bezradnego Bernardo Rezende.

Iran - Brazylia 3:2 (18:25, 27:25, 20:25, 25:17, 15:9)

Iran: Mahmoudi, Marouflakrani, Ghaemi, Mousavi Eraghi, Mirzajanpour, Tashakori, Alizadeh (libero) oraz Gholami, Ghafour, Mahdavi, Ebadipour Ghara

Brazylia: Bruno, Wallace, Sidao, Murilo, Lucarelli, Lucas, Mario (libero) oraz Isac, Vissotto, Fonteles, Raphael, Eduardo.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×