LŚ, gr. A: Brazylijczycy dopiero po tie-breaku ograli Irańczyków!

Aż pięciu setów do pokonania Irańczyków potrzebowali siatkarze z Kraju Kawy. Po trzech partiach przegrywali, a w ogóle byli blisko porażki 1:3!

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Słabsza postawa Canarinhos trwa. Kiepskie występy na początku rozgrywek Ligi Światowej i porażki z Włochami oraz Polakami nie były dziełem przypadku. Podopieczni Bernardo Rezende potwornie męczyli się z Iranem.

Już pierwsze piłki premierowej odsłony zapowiadały niełatwe zadanie dla gospodarzy. Choć na pierwszej przerwie technicznej Brazylijczycy prowadzili dwoma punktami, to bardzo szybko przyjezdni tę stratę zniwelowali. Dobra seria Sidao w polu serwisowym pozwoliła "odskoczyć" na 4 "oczka" (15:11). Rywali kolejny raz było jednak stać na zryw. Ostatecznie, po emocjonującej końcówce, wygrali zawodnicy z Kraju Kawy.
Dwie kolejne partie przyniosły jeszcze więcej dramaturgii i zakończyły się... triumfem zespołu z Azji na przewagi! Mimo iż przegrywał on już 4:8 i 13:16 w drugim secie, był w stanie zmniejszyć niekorzystny rezultat, dzięki najpierw zagrywkom Milada Ebadipoura, a następnie udanie wyprowadzanym kontratakom, kończonym przez Mojtabę Mirzajanpoura. Determinacja i wola walki się opłaciły.

Goście z animuszem weszli w kolejną część, osiągając przewagę już na samym początku (4:6). Gospodarze błyskawicznie nie tylko zmniejszyli straty, ale i wyszli na minimalne prowadzenie. Świetna obrona oraz duża liczba błędów w wykonaniu Canarinhos dały Irańczykom zwycięstwo.

Początek czwartej partii zapowiadał... trzypunktowe zwycięstwo przyjezdnych! Odrzucili oni przeciwników od siatki, wygrywając 8:4. Wtedy po najcięższe działa, w osobach Murilo Endresa, Leandro Vissotto oraz Raphael Vieiry de Oliveira, sięgnął Rezende. Przyniosło to szybkie skutki, ponieważ po kilku minutach na tablicy wyników pojawił się rezultat 11:11. Wyrównaną walkę w najbardziej odpowiednim momencie na swoją korzyść rozstrzygnęli siatkarze z Ameryki Południowej.

W tie-breaku mistrzowie świata udowodnili już swoją wyższość. Ciężar gry w ofensywie wziął na swoje barki Vissotto, a dokładne przyjęcie pozwoliło Raphaelowi rozgrywać szybkie i trudne do przewidzenia dla rywali akcje.

Aż pięciu Brazylijczyków zapisało na swoim koncie ponad 10 punktów. Najbardziej w szeregach drużyny prowadzonej przez Slobodana Kovaca wyróżnił się z kolei Shahram Mahmoudi, autor 22 "oczek".

Brazylia - Iran 3:2 (25:23, 28:30, 26:28, 25:23, 15:13)

Brazylia: Bruno, Wallace, Sidao, Lucarelli, Lucas, Mauricio, Mario (libero) oraz Vissotto, Murilo, Fonteles, Raphael

Iran: Mahmoudi, Faezi, Marouflakrani, Ghaemi, Mousavi, Ebadipour, Alizadeh (libero) oraz Ghafour, Mirzajanpour, Mahdavi, Tashakori.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×