Marcin Olczyk: PlusLiga (u)rośnie w siłę?
Trwające właśnie okienko transferowe daje nadzieję na niezwykle atrakcyjny sezon ligowy w Polsce. Kluby "wielkiej czwórki" powinny mieć się na baczności.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Od poprzedniego sezonu widać jednak wyraźnie nową tendencję. Rodzime kluby coraz częściej sięgają po zawodników, którzy mogą pochwalić się dobrą opinią, ale których potencjał wciąż nie został w pełni wykorzystany. Co ważne, na ogół są to też siatkarze, których indywidualne umiejętności nie przekładają się na sukcesy reprezentacji, co jest czynnikiem hamującym ich rynkową wartość. Dzięki temu przed rokiem PGE Skrze Bełchatów udało się pozyskać Argentyńczyków Nicolasa Uriarte oraz Facundo Conte i zawczasu przedłużyć umowę na kolejny sezon. Teraz modni wydają się być zwłaszcza Niemcy (trochę mniej Kanadyjczycy). Ich drużyna narodowa potrafi błysnąć, ale o sukcesach na razie może tylko pomarzyć. Trochę inaczej wygląda sytuacja z Serbami, którzy jako reprezentacja wciąż są mocni, ale w tym wypadku polskie kluby stawiają na najmłodszych, jak chociażby Srecko Lisinaca czy wspomnianego Ivovicia, którzy już są mocnym punktem kadry.
Ważne, że większość tych transferów podnosi jakość i siłę naszych zespołów, ale nie zamyka jednocześnie drzwi do składu polskim zawodnikom. Po znakomitym sezonie w Olsztynie i pierwszym błysku w kadrze taki Rafał Buszek wcale nie musi mieć kompleksów w walce o miejsce w składzie z Ivoviciem, a Lisinac będzie musiał się sporo napracować, by wygrać rywalizację z kimś z dwójki Karol Kłos - Andrzej Wrona. Kaliberda z kolei powinien mieć na uwadze przypadek Marechala, któremu drogę do pierwszej drużyny zablokował polski weteran - Krzysztof Gierczyński, na czym zyskał przede wszystkim klub obu tych siatkarzy. PlusLiga wzmacnia się jednak nie tylko w sferze zawodniczej. Dużą rolę w rozwoju naszej siatkówki mogą mieć zagraniczni szkoleniowcy. Rewolucję w Bydgoszczy robi Vital Heynen. Do Gdańska właśnie wkroczył Andrea Anastasi. Obaj panowie uznawani są za znakomitych ekspertów, a prowadzić będą odpowiednio dopiero dziewiąty i dziesiąty zespół poprzedniego sezonu! Ich praca, nie tylko może, ona wręcz powinna przyczynić się do równania poziomu ligi w górę. Rewelacje ubiegłego sezonu, czyli Indykpol AZS Olsztyn i Cerrad Czarni Radom straciły wartościowych graczy, ale w uzupełnianiu braków radzą sobie całkiem nieźle, więc walka o jak najwyższe miejsce startowy w fazie play-off zapowiada się naprawdę emocjonująco (a już finisz sezonu zasadniczego minionych rozgrywek obfitował w kilka pasjonujących zwrotów akcji).Już poprzedni sezon z kilkoma naprawdę przemyślanymi transferami i pierwszym poszerzeniem ligi zaowocował emocjami na międzynarodowym poziomie. Zespoły PGE Skry Bełchatów i Jastrzębskiego Węgla pokazały, że są w stanie toczyć wyrównane boje z silnymi przeciwnikami z Rosji czy Turcji. Blisko europejskiej czołówki była też Asseco Resovia Rzeszów. Jeśli nowy sezon przyniesie podobne wyniki to już mówić będzie można o sukcesie. Do pierwszych rozstrzygnięć przyjdzie nam niestety jeszcze trochę poczekać...
Marcin Olczyk