Czujemy się jedną drużyną - rozmowa z Pawłem Zatorskim, libero reprezentacji Polski

Na zgrupowaniu w Spale reprezentacja Polski siatkarzy przygotowuje się do sezonu. Paweł Zatorski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o początkach współpracy z nowym trenerem.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

Dominika Pawlik: Można powiedzieć, że sezon reprezentacyjny już się rozpoczął. Na zgrupowaniu w Spale są już wszyscy powołani przez Stephane'a Antigę siatkarze, przygotowując się do występów. Jakie ma pan wrażenia po tych pierwszych dniach?

Paweł Zatorski: Miłe i śmieszne uczucie, że przychodzi do nas trener reprezentacji Polski i mówi po polsku na pierwszym spotkaniu. Później mówi po polsku na kolejnych treningach i wcale nie robi tego źle. Także teraz już jesteśmy do tego przyzwyczajeni po prawie całym tygodniu. Już dostaliśmy mocno w kość i zaraz po treningach z miłą chęcią udamy się odpoczywać. Po tych treningach, które dozują nam w różny sposób trenerzy, czasami marzy się o chwili przerwy, ale w żadnym wypadku nie narzekamy i wychodzimy z hali zawsze mocno zadowoleni z tego, co zrobiliśmy.
Pracował pan w przeszłości z innymi trenerami, m.in. z Andreą Anastasim. Czy to, co podczas treningów fundują wam Stephane Antiga i Phillipe Blain różni się od tego, czego wymagał od was włoski szkoleniowiec?

- Na pewno różnice są, z pewnością bardziej zauważalne dla nas niż dla osób, które są wokół reprezentacji. Zawsze widać je w systemie prowadzenia drużyny czy treningów. Są różne ćwiczenia, ale u jednego i drugiego trenera bazują na tym samym, czyli na dopracowaniu systemu gry, który musimy po prostu znać i musimy czuć się ze sobą na boisku dobrze, żeby funkcjonować jako jedność, a nie pojedynczy zawodnicy.

Jeszcze kilkanaście dni temu Stephane Antiga był dla pana kolegą z drużyny, a teraz jest trenerem. Ciężko jest się do tego przyzwyczaić?

- Mi nie było ciężko się przestawić. Cały sezon akurat mieliśmy to szczęście, że byliśmy szykowani do tego, od początku, kiedy dowiedzieliśmy się, że Stephane będzie trenerem. Najpierw myśleliśmy, że to prima aprilis, później dotarło do nas, że to prawda. Może był jeden dzień stresu i pojawiły się myśli "będę grał z trenerem reprezentacji, może muszę jakoś inaczej się zachowywać czy robić coś inaczej". Stephane od razu nam pokazał, że ani my nie musimy nic w sobie zmieniać, ani on nic nie zmienił przez ten czas, od kiedy dowiedział się, że będzie trenerem i kiedy zostało nam to oznajmione. To nam mocno ułatwiło. Myślę, że też byliśmy w delikatnie uprzywilejowanej sytuacji w porównaniu do innych chłopaków, bo oni pewnie zastanawiali się mocno, jak to będzie, kiedy będą grali przeciwko niemu. Nie mamy dużego problemu, okazując momentami jakiś za duży respekt Stephane, co powinno być normalne na linii zawodnik - trener. On czasami się śmieje i upomina mnie, że jest tym samym "Stefanem", którym był i to jest bardzo miłe.

W trakcie sezonu zdenerwowani mogli być rywale, jak grać przeciwko przyszłemu trenerowi, a czy Stephane Antiga był zdenerwowany podczas pierwszych treningów?

- Myślę, że towarzyszył mu stres i to jest normalne przy objęciu po raz pierwszy takiej posady i roli w drużynie. Znamy go z boiska i wiemy, że potrafi ten stres bardzo dobrze kamuflować, jeśli w ogóle go odczuwa. Tak samo było tutaj, myślę, że radzi sobie dobrze. Ma też dobrego pomocnika, z którym tworzą, moim zdaniem, zgrany duet i mam nadzieję, że tak będzie dalej.

Ostatni mecz PGE Skra Bełchatów rozegrała w niedzielę (27 kwietnia), a na zgrupowaniu musieliście się stawić osiem dni później. W międzyczasie zakończenie sezonu i inne wydarzenia. Większość zawodników na zgrupowaniu nie zdołała odpocząć po sezonie. Przydałoby się pewnie więcej czasu na złapanie oddechu przed reprezentacją?

- Może dla organizmu by się przydały, ale tak naprawdę dla głowy nie są już w tej chwili bardzo potrzebne. Odetchnęliśmy chwilę po zakończonym sezonie, nacieszyliśmy się zwycięstwem, które odniosła akurat nasza drużyna i wróciliśmy do treningów z naprawdę ogromną chęcią i taką wolą podjęcia walki na treningach przyjechałem do Spały. Myślę, że się właśnie realizuję w tym, co robię na tych treningach i jest mi z tym dobrze.

Emocje po decydujących meczach PlusLigi już opadły? Większość kadrowiczów uczestniczyła w spotkaniach o medale.

- Tak, emocje opadły. Czasami jeszcze wracają one ze względu na transfery, o których gdzieś tam się po kolei dowiadujemy, chociażby ostatnio pojawiła się oficjalna informacja o moich przenosinach. Oczywiście były drobne żarty ze strony kolegów i z mojej strony uszczypliwości w kierunku byłego klubu i jego zawodników, ale to są miłe rzeczy, z których możemy pożartować i teraz czujemy się jedną drużyną na boisku, docieramy się i wygląda to coraz lepiej.
Kadrowicze zadowoleni są z tego, że treningi prowadzone są w języku polskim Kadrowicze zadowoleni są z tego, że treningi prowadzone są w języku polskim
W Spale jednak jest więcej zawodników, niż trener może zabrać na mecze eliminacyjne do mistrzostw Europy czy później na Ligę Światową i mistrzostwa świata. 

- Z zewnątrz można na to spoglądać jak na rywalizację, my natomiast chcemy dać z siebie jak najwięcej. To może działać tylko na korzyść drużyny, że każdy stara się wypaść jak najlepiej na treningu i dać jak najwięcej zespołowi. Tylko dzięki temu można podnieść poziom drużyny.

Kluczowe jest zgranie pomiędzy zawodnikami, którzy na co dzień nie występowali w tych samych klubach.

- Widać coraz lepsze zgranie z każdą zagraną piłką, szczególnie właśnie na linii atakujący - rozgrywający. To jest jednak najtrudniejsze, bo ja zawsze muszę przyjąć tak samo, staram się zrobić to jak najlepiej, a jednak chłopaki mają różną charakterystykę, różnie chodzą do ataku, różnie wystawiają, no i muszą znaleźć ten wspólny język. Wszyscy są tak wielkimi graczami, że moim zdaniem poradzą sobie z tym bez problemu.

Przed wami stosunkowo najłatwiejsza przeprawa w nadchodzącym sezonie reprezentacyjnym - eliminacje do mistrzostw Europy.

- Jeszcze nie mówimy hop, bo to już się nie raz kończyło źle dla niejednej drużyny. Tak naprawdę jeszcze nikt z nas nie myślał do końca o tym, co wydarzy się za tydzień we Wrocławiu czy później w Słowenii. Skupiamy się na tym, że jesteśmy w Spale i musimy w tej chwili dać z siebie jak najwięcej i trenować jak najlepiej, żeby ten skład, który pojedzie na turniej, był jak najlepiej przygotowany.

Na zakończenie wisienka na torcie - mistrzostwa świata w naszym kraju. Z jednej strony hale pełne biało-czerwonych kibiców, a z drugiej strony pewna presja?

- Ja już się z tą presją imprezy granej w swoim kraju zmierzyłem w tamtym roku i muszę powiedzieć, że nie było łatwo. Na pewno uznaję to jako cenne doświadczenie, myślę, że pomogło mi w dalszej części mojej kariery, chociażby klubowej. Poczułem się dużo lepiej, grając dużo pewniej i mam nadzieję, że będziemy po prostu takie kolejne doświadczenia wykorzystywali w przyszłości i będzie to owocowało dobrą grą.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Fabian Drzyzga dla SportoweFakty.pl: Na treningach jest zdrowa rywalizacja  

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×