"Wyrwane" piąte miejsce olsztynian! - relacja z meczu Indykpol AZS Olsztyn - AZS Politechnika Warszawska

Niesamowite widowisko uwieńczyło zaciętą rywalizację o 5. miejsce w tegorocznej PlusLidze. Miejscowy AZS niemal cudem wydarł zwycięstwo Politechnice i w przyszłym sezonie zagra w Pucharze Challenge.

Edyta Gwóźdź
Edyta Gwóźdź
Trudno było o lepszy scenariusz dla kibiców licznie zgromadzonych w hali Urania w środowy wieczór. Piąty mecz pomiędzy Indykpolem AZS Olsztyn a AZS Politechniką Warszawską obfitował w emocje do ostatniej piłki. I, niemal tradycyjnie w tej rywalizacji, zwieńczył go dramatyczny tie-break.
Spotkanie początkowo miało bardzo wyrównany przebieg. W pierwszym secie to jedni, to drudzy mieli minimalną przewagę i ten stan trwał aż do drugiej przerwy technicznej. Wtedy goście zaczęli bombardować olsztynian zagrywką. Adrian Gontariu, który tym razem rozpoczął mecz w wyjściowej szóstce, zaserwował trzy asy z rzędu. Z wyniku 15:15 zrobiło się szybko 15:18. Dodatkowo olsztynianie zupełnie stracili siłę ataku. Każda piłka wybierana była w obronie i Inżynierowie natychmiast skutecznie kontratakowali. Dzięki temu swobodnie zakończyli seta z siedmiopunktową przewagą.Od początku drugiej odsłony gospodarze postanowili udowodnić, że końcówka poprzedniego seta była tylko chwilową słabością. Szybko wyszli na prowadzenie 5:1, a potem 8:3. Wojnę na zagrywki podjął Matti Oivanen, który został wprowadzony na boisko za Wojciecha Sobalę i natychmiast "zameldował się" asem serwisowym. Dzięki skutecznym skrzydłom i zagrywce olsztynianie utrzymywali bezpieczny dystans do końca seta. Zakończyła go punktująca zagrywka Rafała Buszka. Po 10-minutowej przerwie gospodarze nie wyglądali na wytrąconych z rytmu. Od początku zarysowała się ich lekka przewaga, którą stopniowo powiększali. W dalszym ciągu stawiali na trudną zagrywkę i to się opłacało. Po stronie gości gra opierała się na skutecznym rumuńskim atakującym. Oba zespoły walczyły niezwykle ofiarnie. Mecz nabierał rumieńców z akcji na akcję. Mnożyły się obrony i przedłużone wymiany a na trybunach czuć było rosnącą temperaturę. Ale to olsztyński AZS w każdej z akcji był o pół kroku przed rywalem. Czteropunktowa przewaga na drugiej przerwie technicznej przerodziła się w siedmiopunktową na koniec seta i gospodarzom brakowało już tylko jednej partii do upragnionego 5. miejsca. Jednak w czwartym secie podopieczni Krzysztofa Stelmacha zamiast postarać się o postawienie kropki nad i, zaczęli sprawiać wrażenie, jakby nagle "odcięło im prąd". Od pierwszych akcji żaden z zawodników nie był w stanie skończyć skutecznie ataku. Ba, po jakimś czasie nie mogli się nawet przebić przez warszawski blok. Sytuacja zupełnie się odwróciła. To Inżynierowie szaleli w polu zagrywki, a w ataku i kontrataku Gontariu wspierali raz po raz Marcin Nowak i Maciej Pawliński. Wynik był katastrofalny dla gospodarzy. Od 2:8 na pierwszej przerwie technicznej do 6:16 na drugiej. Trener Stelmach po kolei zmieniał zawodników, tracąc nadzieję na uniknięcie tie-break'a. Kiedy na boisku z podstawowego składu pozostali tylko Buszek, Piotr Hain i libero Michał Żurek, olsztynianie nagle złapali drugi oddech. Rozluźnieni goście popełnili kilka błędów i rywale zbliżyli się nawet na dwa punkty (18:20). Nadzieję kibiców rozwiały jednak błędy i punktowe bloki gości, którzy spokojnie dokończyli seta. Tak jak wielu przewidywało, ukoronowaniem tej niezwykłej rywalizacji był więc tie-break w piątym meczu. Tu prowadzenie zmieniało się co chwila. Od stanu 10:10 zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo, o ile to możliwe. Sędziowie bowiem dwa razy zmieniali decyzję, żeby ostatecznie przyznać punkt Politechnice na 12:10. Potem błyskawicznie zrobiło się 14:10 dla gości. Kiedy trudno było już o nadzieję dla olsztynian, przy stanie 11:14 w polu zagrywki stanął Buszek i kolejnymi agresywnymi serwisami zaczął dawać kolejne kontrataki swojemu zespołowi. W nich nie mylił się Pablo Bengolea. Kuriozalna sytuacja miała miejsce przy stanie 13:14. Po ataku Pawlińskiego odgwizdanym jako aut kamery challenge'u nie były w stanie odczytać, gdzie spadła piłka. Po długiej przerwie utrzymano wynik 14:14. Buszek zszedł z pola zagrywki dopiero przy stanie 15:14. Gospodarze niesieni falą emocji z trybun przechylili szalę na swoją korzyść, w ostatniej akcji blokując Gontariu. Euforii całej hali nie było końca. Indykpol obronił piąte miejsce wypracowane po rundzie zasadniczej.

Indykpol AZS Olsztyn - AZS Politechnika Warszawska 3:2 (18:25, 25:20, 25:18, 18:25, 18:16)

Indykpol AZS: Szymański, Sobala, Buszek, Hain, Dobrowolski, Bengolea, Żurek (libero) oraz Łuka, Oivannen, Łukasik, Pająk, Napiórkowski.

Politechnika:
Zatko, Szalpuk, Sacharewicz, Nowak, Pawliński, Gontariu, Potera (libero) oraz Olenderek, Kolew, Gunia, Adamajtis, Stępień.

Stan rywalizacji: 3:2 dla Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn kończy rozgrywki PlusLigi na 5. miejscu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×