To mogła być jedyna taka szansa w moim życiu - rozmowa z Julio Velasco, trenerem reprezentacji Argentyny

Ola Piskorska
Ola Piskorska

Jest pan trenerem od 30 lat, w tym czasie wiele się w siatkówce zmieniło, także w metodach prowadzenia zespołów. Czy pan też zmienia swoje podejście?

- Oczywiście, bardzo pilnie śledzę co się dzieje w siatkówce cały czas. Ale przede wszystkim bardzo dużo słucham innych, na przykład młodych trenerów. Wcale nie uważam, że oni są gorsi ode mnie, bo ja mam jakieś medale i tytuły, których oni nie mają i z tego powodu ja będę się mądrzył, a oni powinni mnie słuchać, wręcz przeciwnie. Zmiany i innowacje zawsze zaczynają się od młodych, dlatego ja dużo z nimi rozmawiam i biorę pod uwagę wszystko, co mówią. Ale z drugiej strony mam poczucie, że w ostatnich latach w siatkówce niektóre dobre rzeczy zostały niesłusznie odrzucone, takie jak nacisk na bardzo dobre techniczne wyszkolenie w przyjęciu. Ja z tego nie rezygnuję, uważam, że bez tego nie da się być wybitnym siatkarzem. Nie podoba mi się koncepcja, w której jedyny umiejący przyjmować to libero, a pozostali dwaj mają dobrze atakować i to jest ich zadanie. Dla mnie dobra siatkówka zaczyna się od dobrego przyjęcia i zawsze dużo nad tym pracuję z moimi zawodnikami.

Przejmuje pan reprezentację Argentyny w trudnym momencie, bo od 3 lat wszyscy się zachwycają nowym, utalentowanym pokoleniem argentyńskich siatkarzy, ale nie odnieśli oni żadnych sukcesów w rozgrywkach międzynarodowych. Jak pan uważa, co jest problemem?

- Myślę, że wiele czynników na to wpłynęło. Jedną z przyczyn jest taka nasza narodowa skłonność do gadania zbyt dużo, w tym oceniania przed, a nie po. Już w kołysce obwołujemy niektórych wielkimi talentami, zamiast spokojnie poczekać. Zawsze lepiej jest oceniać po, a nie przed. Dla mnie talent jest wtedy, kiedy zawodnik spełnia cztery warunki: ma umiejętności, ciężko pracuje, kieruje się dobrem zespołu i kiedy wygrywa. W innym wypadku można tylko powiedzieć, że zawodnik ma predyspozycje i tyle. Jak je wykorzysta w odpowiedni sposób to wtedy ma talent. Poza tym dla bardzo młodych zawodników jest szkodliwe nazywanie ich talentami zanim coś osiągną, bo wtedy grają pod dużą presją. Czas skończyć z gadaniem i przejść do czynów w naszej reprezentacji.
Reprezentacja Argentyny będzie grać z Polską w pierwszej rundzie MŚ 2014 Reprezentacja Argentyny będzie grać z Polską w pierwszej rundzie MŚ 2014
Ma pan już koncepcję powołań do reprezentacji?

- Od momentu podpisania kontraktu jeżdżę po wszystkich ligach i oglądam argentyńskich zawodników, na koniec obejrzę play-off w naszej lidze krajowej. I mam już wstępną koncepcję, na początku przygotowałem sobie bardzo długą listę i powoli z niej wykreślam.

A co z Argentyńczykami grającymi w Polsce?

- Oczywiście powołam Nico Uriarte i Facundo Conte, to na pewno. Co do reszty to nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji. Na pewno będę chciał stworzyć kadrę A i kadrę B, bo uważam, że to jest dobre rozwiązanie dla rozwoju argentyńskiej siatkówki i może być tak, że część grających w PlusLidze będzie w kadrze B. Przez pierwsze dwa miesiące będę starannie obserwował wszystkich siatkarzy z obu grup i potem dokonam ewentualnych rotacji w składach. Na pewno chcę mieć zawsze na boisku jednego przyjmującego mocnego w ataku i jednego bardzo dobrego w przyjęciu, więc to też będzie miało wpływ na moje ostateczne decyzje. Co do środka to pewnie nie będzie dużych zmian w porównaniu z poprzednimi latami, na pewno chcę powołać jednego świetnego młodego środkowego z ligi argentyńskiej. Atakujący z kolei bardzo dobry gra w lidze belgijskiej, na pewno go powołam. Chcę generalnie ściągnąć na zgrupowanie wszystkich siatkarzy argentyńskich, którzy jakoś rokują i dokładnie im się przyjrzeć, a potem podjąć bardziej ostateczne decyzje.

Jak pan ocenia rozwój Conte i Uriarte w Skrze? Jest zmiana na lepsze?

- Po Facundo nadal widać skutki ciężkiej kontuzji, myślę, że on może grać jeszcze lepiej. Nicolas moim zdaniem zdecydowanie się rozwinął w Bełchatowie. Cieszę się, że obaj grają w tak wymagającej lidze, mogą się tu wiele nauczyć. Zwłaszcza z porażek, takich jak w Pucharze Polski. Oczywiście, nie cieszę się z ich przegranych, ale to bardzo rozwijające doświadczenie, przegrać prawie wygrany mecz. I mam nadzieję, że takie porażki i wyciągnięte z nich wnioski zaprocentują nam w kadrze (śmiech).

To na koniec proszę mi powiedzieć jakie są cele reprezentacji Argentyny na ten sezon?

- W Lidze Światowej zostaliśmy przydzieleni do drugiej, słabszej, dywizji, co w sumie nie jest dla nas złym rozwiązaniem. Nie mamy żadnego konkretnego celu na te rozgrywki, będziemy po prostu starali się grać jak najlepiej i może wreszcie powygrywać jakieś mecze w Lidze Światowej. Ale najważniejsze będą treningi i wszystkie zmiany, które chcę wprowadzić w zespole, bo z braku czasu będę musiał to robić właściwie w trakcie rozgrywek.

A najważniejsze - tak jak dla wszystkich - są mistrzostwa świata?

- Najważniejsze, bo na sam koniec (śmiech). Na pewno chciałbym wyjść z grupy na mistrzostwach świata w pierwszej rundzie, a także drugiej. Ale awans do trzeciej rundy może być już bardzo trudny. Jeżeli uda nam się wspólnie przeprowadzić wszystkie potrzebne zmiany w drużynie to może nawet awansujemy do finałów. Ale to zależy przede wszystkim od gotowości moich zawodników do zmiany, a ludzie nie lubią się zmieniać. Ale oni są młodzi, więc jestem pełen optymizmu. A wie pani, co mnie w tym wszystkim dodatkowo cieszy?

Co?

- W 1982 miałem w zespole ojców tych zawodników: Conte, Uriarte, Castellaniego, a teraz będę trenował synów. W efekcie jestem chyba jedynym szkoleniowcem na świecie, który pracuje jako trener z dwoma pokoleniami tych samych rodzin (śmiech).

rozmawiała Ola Piskorska

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz![/b]

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×