Na nasze sukcesy składa się całokształt - rozmowa z Izabelą Bełcik, rozgrywającą Atomu Trefla Sopot

Doświadczona rozgrywająca aktualnego mistrza Polski przyznaje, że jej zespół tak długo utrzymuje się na topie, ponieważ ma moc przyciągania wartościowych siatkarek.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Marcin Olczyk: Czy spodziewała się pani, że rywalizacja z łodziankami, nie tylko w ostatnim meczu, ale też w całej serii do trzech zwycięstw, ułoży się wam tak pomyślnie i szybko będzie "po wszystkim"?

Izabela Bełcik: Wbrew pozorom wcale nie było łatwo. Na pewno nie możemy powiedzieć, że było prosto, szybko i przyjemnie. Mimo że każde spotkanie kończyło się po trzech setach, łodzianki wielokrotnie nas zaskakiwały i czasami musiałyśmy wrzucać szósty bieg, żeby je dogonić i zakończyć rywalizacją w taki sposób, jak ostatecznie miało to miejsce. Oczywiście cieszymy się z wyniku 3:0, bo zachowujemy jakąś dodatkową część sił, a pokazujemy jednocześnie, że potrafimy wychodzić z różnych opresji. Na pewno nie wieszałabym jednak przysłowiowych psów na dziewczynach z Łodzi, bo naprawdę grały i robiły, co mogły.

Czy dla pani i niektórych koleżanek z zespołu pomocnym mógł być fakt, że rywalki prowadzi szkoleniowiec, który przed rokiem był trenerem Atomu? Czy znajomość jego sposobu pracy i ustalania taktyki ułatwiała grę przeciwko jego aktualnemu zespołowi?

- Myślę, że nie miało to żadnego znaczenia, bo każdy trener przygotowuje swoją drużynę pod kątem zawodniczek, które ma akurat do dyspozycji. U nas trener Grabowski miał zupełnie inne dziewczyny. Wiadomo, że znamy rywalki z ligi. Z większością z nich pracowałyśmy w różnych klubach. Wiemy jak grają, więc otwarta pozostaje jedynie kwestia czy czymś zdoła się jeszcze zaskoczyć przeciwnika, czy nie. Dużo zależy od tego jak zespół przeciwny potrafi nas rozszyfrować, czy będzie w stanie ustawić się tak, że nie będziemy w stanie mu zagrozić. Poza tym w trakcie rywalizacji - w czasie trwania spotkania - jest sztab szkoleniowy, który widzi jak ta gra się układa, więc trzeba być elastycznym i zmieniać bardzo szybko taktykę. To, że trener Grabowski u nas pracował, nie miało dla nas wielkiego znaczenia. Na pewno bardzo chciał wygrać. Robił wszystko, co było w jego mocy, a znajomość z czasów wspólnej pracy w Sopocie mogła nawet bardziej jemu pomagać, bo przecież wie o nas naprawdę dużo.

Gdyby mogła pani wybrać sobie kolejnego rywala z pary Impel Wrocław - Polski Cukier Muszynianka Fakro Bank BPS Muszyna, z którą w półfinale skojarzyła was drabinka play-off, z kim zagrałybyście w następnej rundzie?

- Nie wiem. Szczerze mówiąc, ja w kalkulacje nigdy się nie bawię. Rywalizację wygra lepszy i na pewno będzie to zespół, który będzie bardzo, bardzo mocny. Mamy tego świadomość. Musimy teraz wykorzystać ten czas, którego mamy troszeczkę więcej niż rywalki, i przygotować się kolejny raz do serii spotkań. Mam nadzieję, że zrobimy to dobrze. Nie chciałabym wróżyć z fusów. Na ten moment dużo bliżej jest Impel.
Broniące tytuły Broniące tytuły "Atomówki" zostały pierwszymi półfinalistkami play-off Orlen Ligi w tym sezonie
Atom, mimo różnych zmian i zawirowań, od kilku sezonów utrzymuje się na topie. Dwa z rzędu mistrzostwa kraju, teraz już półfinał - skąd biorą się te wyniki?

- Myślę, że takie efekty przynosi całokształt klubu, który powstał jakiś czas temu i wciąż ewoluuje ze świetnymi zawodniczkami i bardzo dobrym sztabem szkoleniowym. Ciągle wszystko się zmienia, ale nadal przybywają do Sopotu dziewczyny, które są naprawdę dobrymi i doświadczonymi siatkarkami. W pierwszym sezonie zdobyłyśmy wicemistrzostwo, potem dwa tytuły. To też przykuwa uwagę innych zawodniczek i kieruje ich myśli ku grze w Atomie. Do tego dochodzi przyjazny klimat i tyle.

Czy w waszym przypadku dobra atmosfera generuje wyniki czy jest raczej odwrotnie i to kolejne sukcesy spajają zespół?

- Tak naprawdę jedno wynika chyba z drugiego. Czasami jest tak, że gdy brakuje zwycięstw, trzeba próbować nawet troszeczkę na siłę zbudować dobrą atmosferę,  żeby skupić się wyłącznie na pracy, a nie na tym co jest niedobre. Inaczej każdy będzie chodził niezadowolony. Mam nadzieję, że to, co było złe, jest już za nami. Nie możemy myśleć o tym, co gdzieś po drodze nas ominęło. Kolejne ważne mecze przed nami i wiem, że zrobimy wszystko, żeby wygrać. Atmosfera zawsze jest dobra jak się wygrywa. Gorzej, gdy przychodzą porażki i trzeba się dodatkowo wspomagać, mobilizować.

Jeżeli jesteśmy przy porażkach to proszę powiedzieć czy udało wam się już zapomnieć o nieudanym starcie w rozgrywkach Pucharu Polski?

-  Ja już tego nie pamiętam. Ciężko pamiętać coś, w czym tak naprawdę nie wzięło się udziału. Na pewno była to dla nas ważna lekcja. Stan rywalizacji miałyśmy w połowie zakończony na własną korzyść, do tego dochodził atut naszej sali i nie udało się tego wykorzystać, więc między innymi dlatego podczas meczu z Budowlanymi w Łodzi chciałyśmy sobie udowodnić, że mimo dwóch zwycięstw 3:0, jedziemy na kolejne spotkanie nie po to, żeby sobie pograć i odpuścić jednego czy drugiego seta, a nawet całe spotkanie, tylko zakończyć rywalizację jak najszybciej. Mocno się na tym skupiałyśmy. Nie pozwoliłyśmy sobie na moment rozluźnienia. Myślę, że właśnie te mecze z Muszynianką dały nam taką nauczkę na dalszą część sezonu.
Ostatni występ Izabeli Bełcik w łódzkiej Atlas Arenie nie był zbyt udany. W środę część złych wspomnień udało się na pewno zatrzeć Ostatni występ Izabeli Bełcik w łódzkiej Atlas Arenie nie był zbyt udany. W środę część złych wspomnień udało się na pewno zatrzeć
Z jakim nastawieniem podchodzicie do półfinału play-off? Czujecie się mocne jako zespół?

- Myślę, że coraz mocniejsze. Ten feralny mecz z ekipą z Muszyny w jakimś sensie podciął nam skrzydła, ale myślę, że teraz, w rywalizacji z Budowlanymi, był czas, żeby się odblokować psychicznie. Te zwycięstwa z łódzkim zespołem wniosły do naszego zespołu więcej radości i optymistycznego patrzenia w przyszłość. Nie wiem tak naprawdę czy będziemy w stanie wygrać rywalizację z Impelem czy Muszynianką, ale mam nadzieję, że damy radę walczyć do samego końca i grać najlepiej jak potrafimy.

Na koniec muszę zapytać, jak gra się pani w Atlas Arenie? Atom w lidze wygrał tu już w obecnym sezonie drugi raz, ale w styczniowym turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw świata pani i koleżankom z reprezentacji nie poszło w łódzkiej hali zbyt dobrze. Rywalki łodzianek często skarżą się na przykład na rozmiar tego obiektu.

- Ja czuję się tu dobrze. Wiem, że wielu zawodnikom czy zawodniczkom nie pasuje ta hala z powodu jej wielkości. Fakt, że my ostatnio nie miałyśmy możliwości korzystać z naszej Ergo Areny, bo wiecznie coś się tam dzieje, przez co trenujemy w mniejszej sali, ale z momencie, kiedy mamy za sobą parę treningów właśnie tam, to Atlas Arena wcale nie wydaje się przerażająca.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy Iza Bełcik sięgnie w tym sezonie po trzeci kolejny tytuł mistrza Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×