Wiktor Gumiński: Niechciani goście, wykwintny tort i bezpieczna przystań

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
"Czy się każdą chwilą bawić?"

Obraz drugiej potyczki półfinałowej, której uczestnikami były Skra oraz ZAKSA, był zgoła odmienny. Otrzymane zadanie przyrządzenia smacznego tortu wyraźnie przypadło do gustu obu ekipom, co z miejsca znalazło odzwierciedlenie w poziomie meczu. Zespoły niemal co chwilę zamieniały się rolami szefa kuchni i pomocnika. Tak oto doskonałej jakości produkt powstawał na zmianę według przepisu bełchatowskiego i kędzierzyńsko-kozielskiego. O ostatecznym wyniku tej rywalizacji musiało przesądzić postawienie wisienki na słodkim cieście.

Areną walki o uzyskanie prawa do ułożenia wspomnianego owocu okazał się tie-break. Jako, że wiśnia była tylko jedna, przywilej ten mógł należeć jedynie do zwycięzcy piątego seta. Rozstrzygającą odsłonę dużo lepiej rozpoczęli siatkarze z Kędzierzyna-Koźla. Objąwszy bardzo szybko prowadzenie 5:1, kontrolowali boiskowe wydarzenia już do samego końca, wygrywając ostatecznie 15:8 i stawiając swoją pieczątkę na wysokiej jakości wypieku.
Paweł Zagumny odegrał w Zielonej Górze rolę siatkarskiego profesora Paweł Zagumny odegrał w Zielonej Górze rolę siatkarskiego profesora
"W korowodzie zmysłów możemy trwać Niepokonani Nim się ogień w nas wypali"

Niedzielny bój o złoto, wygrany przez ZAKSĘ 3:1, był dla zespołu z Opolszczyzny dziesiątym odniesionym triumfem z rzędu. W całym turnieju finałowym Pucharu Polski grą wicemistrzów kraju niemal bezbłędnie dowodził doświadczony Paweł Zagumny. Do określenia postawy rozgrywającego kędzierzynian w Zielonej Górze najlepiej pasuje słowo "renesans", bowiem w sezonie zasadniczym "Guma" często spisywał się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Podczas pierwszego poważnego sprawdzianu na krajowym podwórku po raz wtóry w czasie swojej kariery zademonstrował jednak próbkę geniuszu. Oddając cesarzowi, co cesarskie, koniecznie trzeba z drugiej strony wspomnieć o jego niesamowicie rzetelnych pomocnikach.

Na tytuł "młotkowego" turnieju z pewnością śmiało zasłużył Łukasz Wiśniewski. Środkowy bezlitośnie dziurawił zielonogórski parkiet kolejnymi "gwoździami" wbijanymi po uderzeniach z krótkiej. Jego potencjał najmocniej odczuli zawodnicy z Bełchatowa, kiedy to "Wiśnia" skończył w ten sposób aż 15 z 18 piłek (83 procent!). W całej imprezie atakował z 71-procentową skutecznością.

Kreatora gry ZAKSY "rozpieszczali" też obaj podstawowi przyjmujący. Michał Ruciak gwarantował przede wszystkim doskonałą jakość w przyjęciu, natomiast Dick Kooy stanowił prawdziwą ostoję w grze ofensywnej. Holender imponował wysoką efektywnością gry w ataku, a jego dynamiczne zbicia z pipe'a budziły prawdziwą grozę po drugiej stronie siatki. Jeśli do tego dodać potężną siłę rażenia w polu serwisowym, rysuje nam się obraz "armaty" kompletnej.

Nie można również zapomnieć o nadzorcy czuwającym nad realizacją zwycięskiego projektu, czyli trenerze Sebastianie Świderskim. Sukces w Pucharze Polski jest dla niego niczym dopłynięcie do lądu po wielodniowej podróży na nieprawdopodobnie wzburzonym morzu. Okręt z Kędzierzyna-Koźla przetrwał największy sztorm i dobił do portu. Dalszą podróż rozpoczyna dopiero w sobotę. Do przystani pod nazwą "mistrzostwo Polski" będzie już płynął ze zdecydowanie lepszą atmosferą na pokładzie. Na razie nic nie zapowiada, by rozpalony ogień miał niedługo wygasnąć.

Wiktor Gumiński

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy uważasz, że ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zgarnie dublet na krajowym podwórku w sezonie 2013/2014?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×