Wojciech Gradowski: Każda wygrana będzie nas wzmacniać i cementować zespół

Pierwsze, długo oczekiwane zwycięstwo w rozgrywkach siatkarskiej PlusLigi odnieśli w piątek siatkarze Domex Tytan AZS Częstochowa. Wicemistrzowie Polski znów zgotowali swoim kibicom stojący na wysokim poziomie horror, tym razem, jednak zakończony "happy endem” i wygraną 3:2 nad Treflem Gdańsk. Jednym z głównych autorów zwycięstwa częstochowskiego zespołu był Wojciech Gradowski, zdobywca piętnastu punktów.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Piątkowe spotkanie długo nie układało się po myśli częstochowskiego zespołu. Dwie pierwsze partie po emocjonujących końcówkach padły łupem beniaminka i w Hali Polonia zapachniało niespodzianką. Częstochowianie nie złożyli jednak broni i w trzech kolejnych odsłonach, to oni cieszyli się z wygranej. "Akademicy”, zwłaszcza w trzecim i czwartym secie grali, jak z nut i momentami pokazywali miejsce w szeregu ekipie trenera Wojciecha Kaszy, która, jak na beniaminka przystało, płaci jeszcze frycowe. - Najważniejsze jest zwycięstwo odniesione po trudnym i ciężkim boju. Walka była bardzo wyrównana. Przegrywaliśmy 0:2, ale nie zwiesiliśmy głów i walczyliśmy o każdą piłkę bez względu na wynik, o co apelował trener i to się w tym meczu udało - mówił po meczu Gradowski, który dał się we znaki gdańskim blokującym, obijając blok nawet w wydawałoby się nieprawdopodobnie trudnych sytuacjach.

Po dwóch setach nie zanosiło się jednak na tak spektakularny sukces częstochowian. Początkowo karty na parkiecie rozdawali gdańszczanie i wydawało się, że to oni wyjadą spod Jasnej Góry z tarczą. Mimo stanu 0:2 częstochowianie nie poddali się i, jak się później okazało, trud i walka do ostatniej piłki opłaciła się. - Wiadomo, że ciężko jest, gdy przegrywa się 0:2 i na pewno nie byliśmy szczęśliwi z tego powodu. Nikt z nas ani przez chwilę nie pomyślał, że ten mecz jest skończony i przegrany i udowodniliśmy to na boisku - podkreślił doświadczony przyjmujący.

Pierwsza tegoroczna wygrana z pewnością uskrzydli częstochowian, na których po blamażu w Bełchatowie nie została sucha nitka. "Akademicy” nareszcie zaprezentowali się na miarę swoich nieprzeciętnych wszak umiejętności i pierwszy sukces na pewno doda zespołowi pozytywnego "kopa”. - Jasne, że tak. Potrzebowaliśmy tego po przegranych z Warszawą i Bełchatowem. Chcieliśmy u siebie wygrać spotkanie i to się udało - uważa Gradowski.

Dla młodych częstochowskich graczy, którzy w większości stawiają dopiero pierwsze profesjonalne kroki na siatkarskich parkietach, wygrana z gdańskim zespołem, w którym nie brakuje gwiazd światowego formatu, może okazać się zbawienna. Sukces na pewno napędzi zespół, przed którym w tym sezonie czeka ogromne wyzwanie w postaci gry w elitarnej Lidze Mistrzów. - Każda wygrana, którą odniesiemy w tym sezonie, zarówno na naszym boisku, jak i na wyjeździe, będzie nas wzmacniała psychicznie i cementowała zespół. O to w tym wszystkim chodzi - kończy podpora częstochowskiej ekipy.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×