Wojciech Włodarczyk dla SportoweFakty.pl: Wszyscy przyjeżdżają do Bełchatowa pod hasłem "bij mistrza"

W drugiej kolejce PlusLigi Skra Bełchatów pojechała do Kielc, gdzie wywalczyła pełną pulę punktów i swoje drugie zwycięstwo, co dla SportoweFakty.pl skomentował przyjmujący Wojciech Włodarczyk.

Ola Piskorska
Ola Piskorska

Mecz nie był jednak łatwym spacerkiem dla bełchatowian, trzeciego seta przegrali do czternastu, w czwartym dość długo gra był bardzo wyrównana. - Przyjeżdżaliśmy tutaj jako faworyt, kielczanie nie mieli nic do stracenia i zagrali ryzykownie. Spodziewaliśmy się, że w Kielcach o punkty trzeba będzie powalczyć - powiedział po spotkaniu Wojciech Włodarczyk.

Nie jest to pierwszy przypadek w tym sezonie, kiedy zespół po dwóch wygranych setach zupełnie nie radzi sobie w trzecim, kilku szkoleniowców i ekspertów wini za to wydłużoną do 10 minut przerwę pomiędzy drugim, a trzecim setem, podczas której zawodnicy wracają do szatni. - Przerwa po drugim secie wybija z rytmu tak samo oba zespoły, więc nie wydaje mi się, żeby była przyczyną. Po prostu poszła seria, jedna, druga, trochę zabrakło nam koncentracji i szczęścia. W trzecim secie i na początku czwartego kielczanom wychodziło wszystko. Nawet po naszych udanych akcjach i dobrych atakach oni podbijali piłkę i wyprowadzali kontry. Atakowali po łokciach, po dziwnych kątach, nie wiadomo jak to przechodziło, ale wszystko kończyli - ocenił młody przyjmujący bełchatowian.

Trenerem PGE Skry Bełchatów jest od tego sezonu zupełny debiutant, Miguel Falasca, który jeszcze w zeszłym roku grał jako rozgrywający w lidze rosyjskiej. Dla jego podopiecznego nie ma to jednak żadnego znaczenia. - Współpracuje mi się z trenerem bardzo dobrze, mam poczucie, że pracujemy na podobnym poziomie, co w Spale z trenerem Anastasim. Wszystko jest bardzo fajnie poukładane, a przygotowany fizycznie to ja się czuję teraz nawet lepiej niż na kadrze, co jakoś mam nadzieję udaje mi się pokazać, w pierwszym meczu zwłaszcza.

Zawodnicy nie mają także żadnych kłopotów ze zrozumieniem hiszpańskiego szkoleniowca. - Porozumiewam się z trenerem po angielsku, Argentyńczycy po hiszpańsku, a Stefan to nawet w trzech językach. W zeszłym roku głównie miałem niemiecki i słoweński, a teraz hiszpański i angielski, aż trudno uwierzyć, że w Polsce jestem - śmieje się były zawodnik austriackiego klubu.

Skra po nieudanym minionym sezonie postanowiła dokonać gruntownej rewolucji w składzie i do zespołu dołączyło wielu nowych zawodników. - To jest właśnie nasza najmocniejsza strona - wyrównany skład złożony z zawodników, grających na dobrym poziomie. I na przyjęciu i na środku trener ma do dyspozycji więcej niż dwóch siatkarzy, co pokazał wychodząc inną szóstką na drugi mecz w porównaniu z pierwszym. Aleksa Brdovic, nasz drugi rozgrywający, ma za sobą występy w reprezentacji i mimo młodego wieku całkiem spore doświadczenie. Niedługo wróci Maciek Muzaj i będzie ciekawa walka o pozycję drugiego atakującego. Tylko Zator jest nie do zmiany - uśmiecha się bełchatowski przyjmujący.

Bełchatowski klub wygrał oba swoje mecze i ma na koncie sześć punktów, ale nie prezentuje jeszcze takiej siatkówki, o jakiej wszyscy w zespole marzą. - Do poprawy na pewno jest zgranie. Kiedyś najmocniejszą bronią Skry była stabilność składu, która się przekładała na stabilność w grze. Zawodnicy się znali, grali ze sobą latami i chodzili do piłek na pamięć, w ciemno. A w naszej grze widać jeszcze brak tego zgrania, ale mam nadzieję, że już niedługo będziemy chodzić wszyscy jak w zegarku. Zwłaszcza że Uriarte gra fajną, szybką siatkówkę, która większości z nas bardzo pasuje, mi bardzo - chwali argentyńskiego rozgrywającego medalista tegorocznej Uniwersjady.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

W trzeciej kolejce Skra będzie podejmie u siebie Indykpol AZS Olsztyn, który nieoczekiwanie pokonał już dwóch medalistów minionego sezonu i powoli wyrasta na "czarnego konia" rozgrywek. - Teraz to właściwie zespół z Olsztyna powinien być określana faworytem naszego spotkania, to na nich jest presja - żartuje Wojciech Włodarczyk. - Ale, mówiąc poważnie, to na pewno jak zawsze wszyscy będą do Bełchatowa przyjeżdżali pod hasłem "bij mistrza", mimo że mistrzem wcale już nie jesteśmy. Jest takie przekonanie, że Skra jest mocna i jest prestiżowo ją ograć, zwłaszcza w Bełchatowie. Dlatego spodziewamy się, że drużyna z Olsztyna będzie podejmowała spore ryzyko w tym meczu, zwłaszcza w polu zagrywki i na pewno będzie to trudne spotkanie.

Z Kielc dla SportoweFakty.pl Ola Piskorska

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×