Od Antigi do ZAKSY czyli alfabet PlusLigi sezonu 2012/2013 - część I

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
F - Fonteles Felipe, czyli brazylijski królik z argentyńskiego kapelusza

Nikomu nieznany jeszcze rok temu Brazylijczyk szybko stał się ulubieńcem kibiców, nie tylko w Kędzierzynie-Koźlu. Potrafiący znakomicie serwować przyjmujący od początku pobytu w ZAKSIE wyróżniał się walecznością, poświęceniem i znakomitymi umiejętnościami. Jego entuzjazm i determinacja udzielały się całej drużynie, a to, co wyprawiał na parkiecie podczas meczu pierwszej rundy sezonu zasadniczego w Bełchatowie na długo zapadnie w pamięci kibiców, którzy oglądali tamto spotkanie. Niestety, efektem ubocznym rewelacyjnej gry Brazylijczyka okazały się oferty, którymi bogatsze kluby zaczęły zasypywać go jeszcze przed końcem sezonu. Ostatecznie "Lipe" postanowił podążyć za swoim mistrzem, czyli Castellanim i razem z Argentyńczykiem (któremu, jak sam przyznaje, bardzo wiele zawdzięcza) trafił do Fenerbahce Stambuł. Podczas wideokonferencji ze zrozpaczonymi polskimi fanami stwierdził jednak, że karierę chciałby skończyć nad Wisłą. Trzymamy za słowo.

G - Gruszka Piotr, czyli "wielki" powrót

Rekordzista pod względem występów w kadrze narodowej dał się na początku sezonu skusić włodarzom Indykpolu AZS Olsztyn na ponowne występy w PlusLidze. Niezwykle doświadczony zawodnik miał pomagać młodszym kolegom nie tylko podczas meczów, ale również na treningach. Wszechstronny siatkarz, który w karierze grywał na pozycjach przyjmującego i atakującego, dużego wpływu na poprawę wyników i jakości w Olsztynie jednak nie miał. Jego drużyna sezon zakończyła na ostatnim miejscu, a sam Gruszka zdobył w sumie 68 punktów (jeszcze kilka miesięcy temu do uzyskania podobnego dorobku starczyłyby mu pewnie 3 mecze...). Czy po wakacjach 36-letni siatkarz będzie kontynuował karierę zawodniczą?

H - Holenderscy środkowi, czyli jakość niedoceniona

Losy Wytze Kooistry i Roba Bontje układają się na polskiej ziemi bardzo podobnie. Obaj trafili do naszego kraju latem 2011 roku, znajdując zatrudnienie w czołowych klubach ligi. Żaden z nich nie był jednak w stanie przebić się do pierwszego składu w swoim premierowym sezonie w PlusLidze. Sytuacja uległa zmianie kilka miesięcy temu. Jacek Nawrocki i Lorenzo Bernardi coraz częściej dawali szanse "latającym" Holendrom. Zarówno Kooistra, jak i Bontje okazję wykorzystali i potrafili pokazać pełnię swoich możliwości, nieraz ratując z opresji własne zespoły. Pierwszy z nich wciąż nie mógł jednak liczyć na pełne zaufanie trenera, dlatego postanowił zmienić otoczenie i po wakacjach w Skrze na pewno już nie zagra. Jego kolega z kolei właśnie przedłużył umowę z JW. Doczeka się w końcu pierwszoplanowej roli w zespole?

I - Ignaczak Krzysztof, czyli złoty chłopak

"Igła" zdobył w tym roku swój piąty tytuł mistrzowski. Trzy razy był w kraju najlepszy w barwach Skry. Teraz wywalczył już drugi krążek jako zawodnik Asseco Resovii Rzeszów, w której na pewno zostanie na kolejny sezon. Doświadczony libero wciąż nie schodzi poniżej pewnego poziomu, o czym świadczyć może kolejna nominacja do kadry narodowej i miejsce w szóstce sezonu naszego serwisu. 35-latek w każdym meczu jest wulkanem energii i nie odpuszcza w żadnej akcji. Klasa sama w sobie.
"Igła" znów ma powody do zadowolenia. Obrona tytułu mistrzowskiego to nie lada wyczyn
J - Jastrzębski Węgiel, czyli dawno oczekiwany medal

Na Śląsku co sezon budowana jest drużyna ze sporymi aspiracjami i niezłym potencjałem sportowym. Ostatnie lata nie należały jednak do najbardziej udanych dla Jastrzębskiego Węgla. Mimo awansu do final four Ligi Mistrzów kibice prowadzonego przez Lorenzo Bernardiego zespołu mogli czuć się mocno sfrustrowani brakiem wyników na krajowym podwórku. Dwa lata temu JW sezon skończył bowiem dopiero na 7. miejscu, a rok później przegrał rywalizację o brąz, często zawodząc w najważniejszych meczach. Tym razem finisz był już lepszy i ekipa z Jastrzębia Zdroju stanęła na najniższym stopniu ligowego podium. Trzon zespołu ma teraz zostać zachowany. Jeśli dojdą do tego 2-3 wartościowe wzmocnienia ekipa Bernardiego śmiało może myśleć o poprawie tegorocznego wyniku.

K - Kowal Andrzej, czyli na przekór światu

Trener Asseco Resovii w wielu kręgach uważany był przed sezonem za najsłabsze ogniwo broniącego tytułu zespołu. Do tego ze składu wypadł mu super strzelec Georg Grozer, któremu spora część obserwatorów przypisywała główne zasługi w zdobyciu ligowego złota przez rzeszowski klub w 2012 roku. Tymczasem Andrzej Kowal skompletował ciekawy zespół i cierpliwie robił swoje. Wyniki w rundzie zasadniczej nie były może najlepsze, ale play-off w wykonaniu jego podopiecznych to już zupełnie inna gra. Trener ekipy z Rzeszowa miał swoją wizję, a jego zmiany nie zawsze podobały się obserwatorom. Ostatecznie jednak mistrzostwo padło łupem Resovii, więc potrafił postawić na swoim. Czy w przyszłym sezonie podtrzyma dobrą passę i doprowadzi zespół do trzeciego złota?
Od Antigi do ZAKSY czyli alfabet PlusLigi sezonu 2012/2013 - część II

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×