Trzeba być wariatem, żeby nie chcieć zostać w Resovii - rozmowa z Jochenem Schoepsem, atakującym Asseco Resovii Rzeszów

Atakujący mistrzów Polski większość sezonu spędził na ławce rezerwowych, jednak w play-offach pokazał, że jest bezcenny dla Resovii, którą poprowadził do drugiego z rzędu finału PlusLigi.

Tomasz Stawarski
Tomasz Stawarski

Tomasz Stawarski: Co zaważyło na wyniku ostatniego spotkania z Delektą?

Jochen Schoeps: Nie widziałem statystyk, ale wydaje mi się, że serwowaliśmy lepiej, dzięki czemu mieliśmy większą szansę na zablokowanie rywali. Trudno znaleźć jeden element, który przechylił szalę zwycięstwa na naszą stronę. Kluczowy był na pewno trzeci set, w którym pomimo wielu błędów własnych potrafiliśmy się spiąć i zwyciężyć. Gdyby udało się to bydgoszczanom, scenariusz pojedynku mógłby być zupełnie inny.

No właśnie, w całym spotkaniu popełniliście aż dwa razy więcej błędów niż przeciwnik (36-20). Z czego to wynikało?

- Siatkówka to gra błędów i linia pomiędzy ryzykiem a pomyłką jest bardzo cienka. Żeby wygrać musisz ryzykować, a ryzykując popełniasz wiele błędów. Jak widać to jednak przynosi efekty. Mieliśmy też dużo szczęścia.

Kto według ciebie będzie przeciwnikiem Asseco Resovii w finale PlusLigi?

-Jest to ciężkie pytanie, gdyż obydwie drużyny reprezentują dobry poziom gry, w obydwu zespołach grają zawodnicy klasy światowej i my musimy być przygotowani na którąkolwiek z nich, chociaż wiem, że będzie to bardzo trudna przeprawa. Aktualnie minimalnie większe szanse daję ZAKSIE (po bardzo długim namyśle - przyp. Tomasz Stawarski). Jeśli wygrają pierwszy mecz (z dwóch pozostałych w kędzierzyńskiej hali - przyp. Tomasz Stawarski) to myślę, że Jastrzębie się już nie podniesie.

Jeśli chodzi o pojedynki półfinałowe z Delektą, który z nich był najcięższy?

- Wiedzieliśmy, że w drugim pojedynku w Rzeszowie będzie ciężej i rzeczywiście się to potwierdziło. Delecta musiała się sprężyć, bo nie miała już nic do stracenia i to była ich ostatnia szansa. W poniedziałkowym spotkaniu zmobilizowali się jak tylko mogli i zagrali naprawdę rewelacyjnie, szczególnie w obronie, w której szalał cały zespół. Przez to, my mieliśmy wysoko zawieszoną poprzeczkę, a kibice zasmakowali prawdziwej siatkarskiej uczty.

Jochen Schoeps w półfinałowych starciach pokazał, że jest zawodnikiem z najwyższej światowej półki. Jochen Schoeps w półfinałowych starciach pokazał, że jest zawodnikiem z najwyższej światowej półki.

Który z zawodników bydgoskiej drużyny zrobił na tobie największe wrażenie?

- To oczywiste, że Dawid Konarski - kolega po fachu (śmiech). Mimo, iż jest jeszcze bardzo młody gra niezwykłą siatkówkę i już nie mogę doczekać się aby zobaczyć go za parę lat, bo wiem, że będzie to gracz światowej klasy, najlepszy na swojej pozycji.

Wielu ekspertów uważa, że Delecta Bydgoszcz nie dorosła jeszcze jako drużyna do wielkich sukcesów. Co o tym sądzisz?

- Myślę, że drużyna konsekwentna, nie tylko doświadczona, potrafi mentalnością i sercem wygrać wszystko. Przykładem może być zwycięstwo Friedrichshafen w Lidze Mistrzów parę lat temu, kiedy tam grałem. Nie byliśmy bardzo doświadczeni, a jednak potrafiliśmy sięgnąć po największe z klubowych trofeów. Szczerze mówiąc to dobrze bawiliśmy się grając i dopięliśmy tego czego chcieliśmy. Co do Bydgoszczy, wcale nie uważam, że nie dorośli do sukcesów. Niewiele brakowało, a to oni mieliby szansę na awans. Jednak my byliśmy po prostu lepsi i to nam udało się wejść do finału.

Czy w przyszłym sezonie zobaczymy Jochena Schoepsa w Asseco Resovii?

- Myślę że tak. Z mojej strony wszystko jest jasne. To co się tutaj dzieje jest magiczne. Ciężko mi określić jak się czuje grając i widząc, że to co robię sprawia tyle radości innym, ale jest to niesamowite uczucie. Trzeba być wariatem, żeby grając tutaj powiedzieć, że chciałoby się występować gdzieś indziej. Kiedy zdobędzie się punkt oprócz radości między zawodnikami, patrzy się dookoła i widzi prawdziwą świątynię i tysiące ludzi szalejących z radości.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×