Krzysztof Gierczyński rozgrzesza partnera
Po drugim pojedynku pomiędzy Jastrzębskim Węglem a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle można mieć wrażenie, że o jego wyniku zadecydowała jedna akcja. - To zagranie przynosiło efekt - mówi Krzysztof Gierczyński.
Krzysztof Gierczyński, jak i cały zespół Jastrzębskiego Węgla, drugi półfinałowy mecz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle rozpoczął znakomicie. Przyjmujący jastrzębian zanotował w premierowej odsłonie 100 procent skuteczności w ataku (6 ataków - 6 punktów), zaś cała drużyna z Jastrzębia nie pozostawiła rywalom złudzeń, kto jest lepszy. Zwycięstwo gospodarzy do 15 było jednak dobrym złego początkiem.
- Pierwszy set to nasza doskonała gra, zarówno w ataku, jak i w polu serwisowym. W drugiej partii walka była bardzo wyrównana i była szansa, by objąć prowadzenie 2:0 w tym meczu. Wtedy losy tego spotkania potoczyłyby się zapewne inaczej. Niestety, kilka naszych błędów zadecydowało, że stało się inaczej - zauważa Krzysztof Gierczyński, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.
Po rywalizacji w hali w Jastrzębiu jest remis 1:1. Kolejne dwie potyczki zostaną rozegrane w Kędzierzynie-Koźlu. Tym samym rolę faworyta do awansu przejęła ekipa Daniela Castellaniego. - Kędzierzynianie pokonali nas w naszej hali i teraz chcemy im się odpłacić tym samym. Z naszej strony konieczne jest podjęcie ryzyka na zagrywce, by odrzucić ich od siatki. Ten element musi nam wychodzić, jeśli myślimy o awansie do finału PlusLigi - wyraźnie zaznacza Krzysztof Gierczyński.
Na kolejne pojedynki tych ekip długo kibice czekać nie muszą. Trzecia oraz czwarta batalia o prawo gry o złoto mistrzostw Polski pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Jastrzębskim Węglem zaplanowana została na najbliższy czwartek oraz piątek. Czy poznamy finalistę?