Sylwia Chmiel: Po tylu porażkach może nie do końca wierzymy, że potrafimy wygrać
AZS Białystok przez pięć setów dzielnie walczył z Pałacem Bydgoszcz, ale mimo to po raz kolejny zszedł z parkietu pokonany. Rywalki okazały się minimalnie lepsze.
- Będziemy nadal pracować nad naszą grą. Na tę chwilę trudno jest mi powiedzieć, dlaczego to wszystko się tak układa - dodała.
Z powodu urazu Natalii Kurnikowskiej trener Czesław Tobolski był zmuszony do próbowania różnych ustawień w przyjęciu. Obok Sylwii Chmiel raz występowała Channon Thompson, a raz Rheeza Grant. Momentami na parkiecie pojawiała się nawet kontuzjowana Kurnikowska. Roszady nie wpływały jednak negatywnie na postawę siatkarek AZS-u. - Wiadomo, że Natalia Kurnikowska jest podstawową przyjmującą i najlepiej radzi sobie z odbiorem zagrywki, więc możliwe, iż jej brak był trochę widoczny. Z przyjęciem jednak nie było dziś u nas najgorzej, to nie tu tkwi problem. Rotacje w przyjęciu nam nie przeszkadzają - stwierdziła Chmiel.
Białostoczanki w tym sezonie nie odniosły ani jednego zwycięstwa i z dwoma punktami na koncie okupują ostatnie miejsce w tabeli Orlen Ligi. Akademiczki jeżeli marzą o włączeniu się do walki o play-offy, to w najbliższych starciach z Budowlanymi Łódź i Siódemką Legionovią muszą triumfować. - Miałyśmy też wygrać z Pałacem... Wszystko może się zdarzyć. Mam nadzieję, że powalczymy zarówno z łodziankami jak i ekipą Legionovii. Zobaczymy, jak będzie - zakończyła zawodniczka AZS-u.