Marcin Olczyk: Orlen Liga już zaskakuje
Ledwo rozpoczął się sezon Ligi Siatkówki Kobiet pod szyldem nowego sponsora, a już miały miejsce pierwsze niespodzianki.
Cud nad Odrą
Długo nie mogli otrząsnąć się z szoku kibice we Wrocławiu, mimo że szybkiego trzysetowca zapewne się spodziewali. Na liczbie rozegranych partii przewidywalność ostatniego meczu I kolejki Orlen Ligi jednak się skończyła. W inauguracyjnej odsłonie ulubienice miejscowych kibiców ugrały jedynie 22 oczka. Pierwsze koty za płoty? Cóż, futrzaki w stolicy Dolnego Śląska nie miały tego dnia szczęścia… Kolejne sety przyniosły jeszcze większe rozczarowanie (porażki do 17). Tym samym Impel Wrocław na prawdziwą inaugurację sezonu musi jeszcze poczekać. Wzmocniony przed sezonem zespół Rafała Błaszczyka miał zaskakiwać i z tego zadania się wywiązał. Jednak zamiast odbierać punkty faworytom, pozwolił by cała pula meczowa padła łupem skazywanego na tułanie się w dole tabeli PTPS-u Piła. Asem z rękawa wrocławskiego zespołu miała zostać rozgrywająca Kim Staelens, tymczasem Holenderka tak błysnęła, że pod nieobecność kontuzjowanej rezerwowej Marty Haładyn zastąpić ją musiała Anna Nowakowska, która tuż przed wakacjami... zakończyła karierę zawodniczą i została rzecznikiem prasowym klubu! Z kolei skazywany na pożarcie zespół z Wielkopolski bez żadnych kompleksów podszedł do meczu z faworytem i, grając swoje, zgarnął komplet punktów. Transfery Tijany Malasevic czy Mariny Katic, choć to wartościowe wzmocnienia, na nikim przed sezonem nie robiły wrażenia. Jednak już w pierwszej kolejce przyćmiły utytułowaną i doświadczoną koalicję serbsko-holendersko-amerykańską, która miała być przepustką Impela do strefy medalowej. Wypadek przy pracy wrocławskiego zespołu czy prolog nieudanego sezonu? Najbliższy mecz wyjazdowy ze słabszym Pałacem powinien dać pierwsze odpowiedzi…Nie licząc wrocławskiej niespodzianki w inauguracyjnej kolejce Orlen Ligi zwyciężali faworyci. Niewielu z nich jednak zachwyciło. Najlepiej wypadł zespół z Bielska-Białej, który kompletnie zdominował odmłodzoną drużynę z Bydgoszczy. Na boisku beniaminka z Legionowa strasznie męczył się z kolei mistrz Polski. Siódemka Legionovia wygrała pierwszą partię, a w dwóch kolejnych długo zagrażała Atomowi. Gdyby nie rewelacyjna Rachel Rourke wcale nie musiałoby się skończyć tak miło dla sopocianek. Tauron MKS Dąbrowa Górnicza męczył się zaś przed własną publicznością z niedocenianymi Budowlanymi Łódź. Do tie-breaku zabrakło bardzo niewiele. Teoretycznie nie zawiodła Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna. Z tym, że ekipa Bogdana Serwińskiego znacznie słabszemu AZS Białystok pozwoliła ugrać aż dziesięć punktów blokiem (samemu zdobywając tylko pięć). Mineralnym zapewne zabrakło koncentracji w spotkaniu ze znacznie niżej notowanym rywalem, ale od drużyny z takimi aspiracjami można, a nawet należy wymagać znacznie więcej.
Siatkówka jest kobietą