LŚ: 10 lat czekali... i się doczekali! Polacy triumfują - relacja ze spotkania Polska - Brazylia

Po przykrym "jubileuszu" dziesięciu lat bez wygranej w oficjalnym meczu z Brazylią, Polska wreszcie odniosła zwycięstwo nad utytułowanym przeciwnikiem. Sukces nie przyszedł jednak łatwo, choć Polacy prowadzili już 2:0 w setach. Podopieczni Andrei Anastasiego znakomicie zainaugurowali tym samym swoje występy w tegorocznej edycji Ligi Światowej.

Paweł Sala
Paweł Sala

W Ricoh Coloseum w Toronto reprezentacja Polski zainaugurowała tegoroczną Ligę Światową spotkaniem z wielką Brazylią. Przy komplecie publiczności Polacy stanęli naprzeciw osłabionych kadrowo Canarinhos (bez Giby, Murilo i Vissotto).

Rywale naszej drużyny zaczęli od mocnego uderzenia. Szczelny blok z Lucasem na czele dwukrotnie zatrzymał reprezentantów Polski. Podopieczni Andrei Anastasiego ryzykowali silną zagrywką, która nie zawsze przynosiła spodziewany efekt. Brazylia utrzymywała dwupunktową przewagę (15:13). Nasi siatkarze dzięki świetnej postawie w ataku Zbigniewa Bartmana co chwilę zbliżali się do Canarinhos, ale szybko gubili punkty przy własnym serwisie.

Polacy dopięli swego i za sprawą wprowadzonego na parkiet Michała Ruciaka wyrównali (21:21). Chwilę później kapitalny atak Bartmana z prawego skrzydła po skosie przyniósł naszej drużynie prowadzenie. Bernardo Rezende tylko kręcił głową widząc jak jego drużyna roztrwoniła przewagę. Po kiwce Michała Winiarskiego było 24:22 dla Polski, a fanów naszego zespołu uszczęśliwił po raz kolejny Bartman.

Druga partia rozpoczęła się od wyrównanej gry. Przy stanie 6:6 atak po bloku Winiarskiego wybronił wyciągnięty jak struna Sergio. Kolejne akcje również przyniosły punkty Brazylijczykom, którzy objęli prowadzenie 9:7. Wkrótce płaski serwis Lucasa trafił w pole naszej drużyny i zrobiło się już 11:8. Polacy znów zmniejszyli straty, ale w ważnym momencie pomylił się niezawodny dotąd Bartman.

Przy stanie 18:17 niebezpiecznie na rękę przy obronie upadł Mauricio. Ten sam zawodnik był chwilę później antybohaterem swojej drużyny nie broniąc serwisu Bartmana. Podobnie jak w pierwszej odsłonie nasi reprezentanci w końcówce seta wyszli na prowadzenie (19:18 po uderzeniu Michała Kubiaka). Za moment Polacy znakomicie zachowali się w obronie i obronili minimalną przewagę. Szkoleniowiec Brazylii musiał przerwać passę naszego zespołu biorąc czas na żądanie. Polacy zachowali dużo zimnej krwi i po uderzeniu Winiarskiego piłka odbiła się od nogi Brazylijczyka (24:22 dla Polski). Polskich fanów uciszył jednak Lucas, doprowadzając do gry na przewagi. W niej przy prowadzeniu podopiecznych Anastasiego prosty błąd dotknięcia siatki popełnili rywale i mogliśmy cieszyć się z kolejnego wygranego seta.

Trzecią odsłonę nasz zespół rozpoczął z równą konsekwencją i pewnością w grze, co w końcówce poprzedniej partii. Mocny atak i serwis, dobra gra środkowych pozwoliły Polakom wyjść na bezpieczną przewagę (10:6). Drużyna Anastasiego grała jak w transie, a rywale bezradnie rozkładali ręce. Tak było do stanu 16:13. Wówczas za sprawą zmienników w ekipie Brazylii przewaga stopniała do jednego "oczka" (17:16). Polacy tylko na moment przysnęli i wkrótce znów prowadzili kilkoma punktami (20:17). Końcówka dostarczyła sporych emocji. Canarinhos nie dawali za wygraną i wyrównali po 22. Wkrótce nasz zespół mógł skończyć mecz, ale siatki dotknął jeden z naszych blokujących. Skończyło się grą na przewagi, którą tym razem zakończyli sukcesem siatkarze z Ameryki Południowej.

Ton grze od początku czwartego seta nadawali Brazylijczycy. Skuteczna gra w defensywie i lepsze rozegranie za sprawą Bruno przyniosły rezultat 8:7 na pierwszej przerwie technicznej. Anastasi zdecydował się na zmiany, a dużo ożywienia wniósł Jakub Jarosz. Reprezentacja Polski wróciła do dobrej gry (13:12 dla naszej drużyny). W kolejnym fragmencie Polacy znów musieli odrabiać straty, i ponownie w głównej roli wystąpił Jarosz. Decydujący fragment partii należał do podopiecznych Bernardinho. Kapitalne obrony Sergio i skuteczny Wallace zapewnili drużynie tie-break.

Tym razem Polacy dobrze otworzyli seta (3:1). Szczelniejszy blok naszej drużyny wyhamował ataki przeciwnika. Ściana postawiona przez Marcina Możdżonka zatrzymała Wallace'a i było już 8:3. To jednak jeszcze nie był szczęśliwy finał tego meczu. Za sprawą Lucasa prowadzenie Polski stopniało do dwóch punktów (9:7). Polacy chwilę później znów nabili rywalom kilka punktów z rzędu i postawili kropkę nad i w tym meczu. Sukces po niemal 10 latach stał się faktem.

Polska - Brazylia 3:2 (25:22, 27:25, 25:27, 22:25, 15:12) 

Polska: Żygadło, Nowakowski, Możdżonek, Winiarski, Kubiak, Bartman, Ignaczak (libero) oraz Ruciak, Kurek, Jarosz.

Brazylia: Ricardo, Lucas, Wallace, Mauricio, Sidao, Dante, Sergio (libero) oraz Rodrigao, Thiago, Bruno, Theo.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×